Polskie spowolnienie gospodarcze - czyli coś, czego nie ma

Dwa miesiące temu wszystko wskazywało na to, że polska gospodarka zwalnia. I produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna wyglądały coraz słabiej. Sam wskazywałem na niepokojące zmiany w zużyciu energii elektrycznej w Polsce - czyli w czymś realnie powiązanym z gospodarczą aktywnością, a nie podlegającym statystycznym przekształceniom. Minęły dwa miesiące i okazuje się, że spowolnienia nie ma. Opublikowane dziś dane o sprzedaży detalicznej pokazują, że dalej rośnie ona o ponad 11% rdr. Także mój ulubiony wskaźnik zużycia energii wygląda lepiej niż w sierpniu :


Podobnie jak 2 miesiące temu powtórzę, co dokładnie widać na tym wykresie : to roczna zmiana skumulowanego zużycia energii za ostatnie 12 miesięcy ( zmiany dla pojedynczych miesięcy są zbyt chybotliwe przez sezonowość ). Dołek koniunktury w tym ujęciu mieliśmy w sierpniu 2009 ( spadek o 5,2% ), nad zero wyszliśmy w kwietniu 2010, a szczyt osiągnęliśmy w kwietniu i maju 2011 ( wzrost o 4,4% ). W czerwcu było 4,26%, w lipcu 3,95%.Potem przyszedł sierpień i wzrost o 4,20%. We wrześniu to wzrost o 4,35%. Rekordowe 4,40% z maja ciągle jest niepobite, ale brakuje niewiele. Na pewno nie można mówić o jakimkolwiek spowolnieniu.

A GUS dziś stwierdził, że wszystko wskazuje na to, że wzrost PKB w trzecim kwartale był bardzo zbliżony do tego z drugiego kwartału. Czyli znów będzie ponad 4%. Miesiąc temu pisałem, że jesteśmy nie do zdarcia. Na razie nic się pod tym względem nie zmieniło.

Brak komentarzy: