Podejrzewany przez niektórych o bycie najpotężniejszą
instytucją na świecie amerykański bank centralny dziś pokazał słabość, albo może nawet i bezsilność. Rynek finansowy, kiedy usłyszał, że skup obligacji z rynku będzie trwać w formie niezmienionej wpadł w euforię. Nieco bezmyślną moim
zdaniem, bo jeśli FEDowi zdarza się największa od lat pomyłka akurat na progu ery
forward guidance, w której precyzja, trzymanie się wcześniejszych zapowiedzi i
wiarygodność będą absolutnie kluczowe; to nie wiem z czego tu się cieszyć.
Gdybym był na rynku amerykańskim, to właśnie bym zamykał pozycje długie i
zaczynał czaić się na wejście w pozycje krótkie.
FED w swoim komunikacie tłumaczy dlaczego nie zdecydował się
na oczekiwane pierwsze ograniczenie tempa skupu aktywów z rynku.
Przyczyny są trzy: wzrost stóp procentowych kredytów hipotecznych,
„zacieśnienie warunków finansowych” na rynku, które może spowolnić tempo w
którym poprawia się gospodarka i rynek pracy, a także problem z polityką
fiskalną, czy z podzielonym politycznie Kongresem USA.
Dwie pierwsze przyczyny to tak właściwie ta sama przyczyna,
czyli wzrost rynkowych stóp procentowych. Tylko, że te wzrost został wywołany
akurat przez Bena Bernanke, który już w czerwcu zasygnalizował, że FED będzie
chciał w tym roku zacząć ograniczac skup aktywów. Sama zapowiedź utrzymana w
tonie warunkowym wystarczyła, by oprocentowanie obligacji kredytów w USA
natychmiast wyskoczyło wysoko w górę, a to natychmiast przyhamowało chociażby
ożywienie na rynku nieruchomości. FED najwyraźniej się przestraszył, że taki
wzrost stóp może zadusić kiełkujące ożywienie gospodarcze i postanowił zrobić
krok w tył. W tym sensie, w kontekście utrzymujących się od czerwca oczekiwań
na rynku FED dziś de facto złagodził politykę monetarną. Ale robiąc to przyznał
się do błędu.
Dziś wygląda mi na to, że wchodzimy w okres bardzo niedobry
dla rynków finansowych. Po pierwsze za
chwilę znów pojawią się oczekiwania co do rychłego ograniczenia skupu i znów
trzeba będzie przeżyć to samo, co w lipcu i sierpniu, dodatkowo tym razem
będzie temu towarzyszyć większa niż ostatnio niepewność, bo przecież skoro raz
zapowiedzieli i się wycofali, to nie wiadomo czy teraz też się nie wycofają. A
rynek niepewności nie znosi. Gdyby FED dziś rozpoczął ograniczenie skupu
mielibyśmy to przynajmniej z głowy. Po drugie kondycja gospodarki amerykańskiej
naprawdę musi być jednak słabiutka skoro FED zaryzykował krok może położyć się
cieniem na jego wiarygodności. Najwyraźniej doszli do wniosku, że muszą to
zrobić, a skoro tak pomyśleli, to musieli mieć do tego jakieś mocne podstawy.
Po trzecie oczekuję, że za chwilę pojawi się masa komentarzy utrzymanych w
takim samym tonie jak ten pierwszy – Mohameda El-Eriana z PIMCO w Financial
Timesie. Otóż proszę państwa okazuje się, że FED może mieć potężny problem ze
skutecznym i neutralnym dla gospodarki wycofaniem się z QE. Problem wynika z
tego, że rynek finansowy reaguje znacznie szybciej niż gospodarka. FED chce
wycofywać się powoli, tak aby nie zepsuć wątłego ciągle ożywienia
gospodarczego, a tym czasem rynek na najmniejszą zapowiedź tego, co ma trwać
przez kilka lat reaguje tak, jakby cały ten długotrwały proces własnie się
skończył, a nie zaczynał i jakbyśmy już mieli do czynienia z podwyżką stóp
procentowych w USA. Rynek finansowy w lipcu i sierpniu pokazał, że jest w
stanie w dwa miesiące zdyskontować to, co być może się wydarzy dopiero w 2016 !
Możnaby machnąć ręką i uznać to za fanaberię, ale niestety takie dyskontowanie
przejawiające się we wzroście rynkowych stóp procentowych np. o 100 punktów
bazowych przekłada się na realną gospodarkę. Przekłada się negatywnie i
znacznie szybciej niż delikatne i zaplanowane z troską ruchy FED. Ale jak w
takim razie FED ma to zrobić w inny sposób ? No jak ? Okazuje się, że FED w
swoim brawurowym planie zapanowania i kontrolowania długoterminowych stóp
procentowych na rynku odniósł sukces tylko w jedną stronę, kiedy chciał je
obniżać. Kiedy jednak FED chce te obniżone wcześniej stopy utrzymać nadal na
niskim poziomie i jednocześnie zapowiadać, że w odległej przyszłości będą one
wyżej, to się okazuje, że tu już władza FED jest iluzoryczna i rynek wymyka się
z pod kontroli. Tym samym zaciśnięcie zębów i wycofywanie się z QE w takich
warunkach może grozić po prostu powrotem recesji i deflacji.
W tej ponurej perspektywie jest jedna iskierka nadziei. Może
FED po prostu wstrzymał się z decyzjami dopóki Kongres nie rozstrzygnie co z
budżetem i co z ich limitem długu, w który uderzą prawdopodobnie w
październiku, najpóźniej listopadzie. Może FED chce po prostu to przeczekać,
mieć to z głowy i zacząć ograniczanie QE na spokojnie w grudniu. Wszak o
problemach z polityką fiskalną w komunikacie też jest jedno zdanie. Byłoby
super gdyby chodziło tylko o to. W każdym innym przypadku moim zdaniem jest
spory problem.