Pokazywanie postów oznaczonych etykietą VAT. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą VAT. Pokaż wszystkie posty

W nowelizacji budżetu chodzi o 2014, a nie o 2013

Nie daje mi spokoju nowelizacja budżetu. Nowelizacja moim zdaniem zbędna, bo stan finansów publicznych wcale nie odbiega od założeń aż tak drastycznie, żeby trzeba było zmieniać budżet i to aż o kilkadziesiąt mld PLN. Jeszcze bardziej się zadziwiłem, kiedy w depeszy Reutersa zobaczyłem takie zestawienie:



Absolutnie nie wierzę w to, że Ministerstwo Finansów naprawdę zakłada w tym roku tylko 113 mld PLN z VAT. Nie wierzę w to, ponieważ już teraz, po danych z lipca, wpływy za ostatnie 12 miesięcy przekraczają 116 mld PLN.


Jak widać założenie z pierwotnej wersji budżetu o 126 mld PLN z VAT jest całkowicie nieosiągalne, ale 113 mld też wygląda dziwnie. Od dwóch miesięcy wpływy z VAT dośc wyraźnie rosną, a z ostatnich wypowiedzi kierownictwa MF wynika, że sierpnie też "idzie dobrze". Nic nie wskazuje na to, aby wpływy z VAT w ujęciu rocznym znów miały zacząć spadać. Myśle, że na koniec roku będzie tego między 115, a 120 mld PLN.

Jeśli MF pisze w nowelizacji, że z VAT w tym roku będzie tylko 113 mld PLN to można na to znaleźć trzy wytłumaczenia. Ale tylko jedno z nich jest moim zdaniem prawdziwe.

Po pierwsze: MF zakłada, że drugie półrocze będzie gorsze niż pierwsze i wpływy z VAT będą dalej spadać. Ale to scenariusz bardzo mało prawdopodobny, bo już teraz wszystkie schodzące na bieżąco dane pokazują, że gospodarka się podnosi i wygląda coraz lepiej (także wpływy z VAT w ostatnich miesiącach wyglądają znacznie lepiej niż na początku roku)

Po drugie: MF specjalnie robi nowelizację z kolosalną dziurą, aby uzyskać efekt medialny. MF tak naprawdę doskonale wie, że na koniec roku deficyt będzie znacznie mniejszy niż ten założony w nowelizacji, a kiedy to się okaże, będzie wielka konfa z przekazem "ale świetnie sobie poradziliśmy w trudnych czasach, zagrożenie minęło, głosujcie na nas". Taki scenariusz uważam za możliwy, ale nie sądze, żeby MF kierował się w swoich działaniach aż takimi duperelami. Są bowiem sprawy poważniejsze.

Po trzecie: wpływy z VAT będą lepsze niż założenia w nowelizacji i cały deficyt też mógłby być wyraźnie mniejszy, ale nie będzie. Będzie taki jak w nowelizacji. Podpompuje się go na koniec roku wydatkami, których dzięki temu nie trzeba będzie robić w 2014. Czyli inaczej mówiąc MF robi sobie nowelizacją miejsce na przeniesienie części deficytu z 2014 na 2013. Po co ? Zakładając, że 2014 będzie już wyraźnie lepszy niż 2013 (a takie założenie wygląda obecnie na uzasadnione) w ten sposób być może uda się uniknąć przekroczenia progu 55% długu publicznego do PKB na koniec 2014. Czyli np. zamiast mieć 54,1% w 2013 i 55,9% w 2014, MF celuje bardziej w 54,9% w 2013 i 54,9% w 2014. Dodatkowo wyraźniejsze zejście z deficytem w dół w 2014 (dzięki wysokiej bazie porównawczej sztucznie podpompowanej w 2013) może zrobić wrażenie na rynkach (niższe rentowności obligacji) i na Komisji Europejskiej (zdjęcie procedury nadmiernego deficytu). Słaby punkt: pompując deficyt w 2013 ryzykuje się wpadnięcie w 55% długu do PKB już na koniec 2013. Tak, ale od długu odejmuje się środki zgromadzone na obsługę zadłużenia w roku przyszłym. Wystarczy więc, że MF zrobi w czwartym kwartale nieco więcej emisji obligacji "na zapas", a dzięki temu powinno zmieścić się poniżej 55%. A rok później powinno być już znacznie łatwiej.

Moim zdaniem nowelizacja budżetu 2013 to tak naprawdę pierwszy rozdział budżetu na 2014.

VAT: mijamy dołek

Wpływy budżetowe z podatku VAT w marcu były o 12% wyższe niż w marcu 2012. To pierwszy miesiąc ze wzrostem w tym roku i dopiero trzeci wzrostowy miesiąc w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Szukający z utęsknieniem światełka w tunelu mogą nieśmiało sugerować, że je znaleźli. Na wykresie wpływów skumulowanych za wcześniejsze 12 miesięcy zrobił się mały ząbek w górę:



Pesymiści mogą wskazywać, że po pierwsze to podskok z poziomu rekordowo niskiego, a po drugie podobny ząbek mieliśmy pod koniec ubiegłego roku i okazało się, że nic się nie okazało, więc podobnie może być i teraz.

W miarę udany budżetowo marzec nie zmienił niestety koszmarnego obrazu całego pierwszego kwartału, w którym wpływy z VAT spadły o ponad 16% rdr.



Jak widać, tak głębokiego spadku nie mieliśmy nawet na początku 2009, na początku światowego kryzysu finansowego. Z drugiej strony, po kwartale ze spadkiem o 16% trudno oczekiwać kolejnego, jeszcze gorszego. Nieśmiało więc obstawiam, że mijamy dołek.

Polska: zima trwa

Zapatrzeni w Cypr nie powinniśmy przegapiać tego, co się dzieje w naszym pięknym kraju. Chociaż niestety trzeba przyznać, że żadne nowe trendy się nie pojawiają


To wykres zmian w produkcji przemysłowej, budowlanej i we wpływach z VAT do budżetu. Niedawno pojawiły się najnowsze dane na ten temat, za luty. Zmiany dotyczą wielkości skumulowanych za ostatnie 12 miesięcy w porównaniu do tak samo liczonej wartości sprzed roku. Dzięki temu trend jest wyraźniejszy, a wykres mniej chybotliwy niż ten liczony na podstawie danych miesięcznych. Jak widać, zima trwa i na razie przebiśniegów nie widać.

Rząd bardzo potrzebuje inflacji

Mamy pierwsze dane o wykonaniu budżetu państwa w styczniu. Wpływy z podatków pośrednich minus akcyza,(czyli w praktyce wpływy z VAT) są o ponad 22% niższe niż rok temu. Wynoszą 13,2 mld PLN. Rok temu sięgały blisko 17 mld PLN.




Tak słabych wpływów z VAT nie było od lat. Nawet kiedy była niższa stawka, wpływy po styczniu były większe - w 2011 15,2 mld, w 2010 13,1 mld, w 2009 13,2 mld, w 2008 13,1 mld. Zmiana skumulowanych wpływów z VAT za ostatnie 12 miesięcy też wygląda fatalnie



Wpływy z VAT są coraz mniejsze, bo mamy coraz większe spowolnienie gospodarcze, ale na VAT ma też wpływ inflacja. Szybszy wzrost cen w sklepach powoduje, że VATu liczonego od wyższych cen jest więcej. Z punktu widzenia budżetu inflacja jest więc dobra, bo dodatkowo podkręca wpływy podatkowe. Dlatego rządowi akurat teraz wyższa inflacja bardzo by się przydała. Tymczasem GUS dzisiaj podał, że roczna inflacja spadła już do 1,7% i jest najniższa od 2007. Inflacja zresztą jeszcze przez parę miesięcy może spadać dalej, co będzie wynikać z efektu bazy.



Od września wzrost cen co miesiąc wynosi ledwie 0,1%, tylko październik był tu wyjątkowy. Tymczasem rok temu w lutym, marcu i kwietniu miesięczne wzrosty były znacznie większe. Jeśli do czerwca inflacja dalej będzie się utrzymywać na poziomie 0,1% miesięcznie, to w połowie roku możemy mieć roczny wskaźnik na poziomie 0,5%. A jak w lecie warzywa potanieją bardziej niż rok temu, to i deflacja nam się zdarzyć może. Lepiej nie mysleć, jak wtedy będą wyglądać wpływy z VAT do budżetu.



(dwie kwestie porządkowe: po pierwsze ujmując sprawę precyzyjnie podatki pośrednie minus akcyza to VAT oraz podatek od gier. Ale ten drugi jest na tyle znikomy w porównaniu do VAT, że można go pomijać. Po drugie rząd nadal nie podał wykonania budżetu za grudzień 2012, przy wyliczaniu zmiany wpływów skumulowanych założyłem, że wpływy z VAT w grudniu 2012 były takie same jak w grudniu 2011, co swoją drogą wygląda na dość mocno optymistyczne założenie)

W stronę recesji



O tym, że w połowie października zobaczymy dane o wrześniowym spadku produkcji – pierwszym spadku od trzech lat – było wiadomo co najmniej od miesiąca. Głębokość tego spadku przekroczyła jednak nawet moje, pesymistyczne oczekiwania. We wrześniu produkcja była niższa niż rok temu o 5,2%. To wynik najgorszy od kwietnia 2009. Produkcja budowlana we wrześniu spadła o 17,8% - to największy spadek od lutego 2010.

Na razie to koniec wzrostu produkcji w Polsce


Okres nieprzerwanego wzrostu produkcji w Polsce trwał 34 miesiące. Ostatni miesiąc spadku produkcji po bankructwie Lehman Brothers mieliśmy w październiku 2009. Od listopada 2009 już tylko wzrosty. Aż do sierpnia 2012. Wrzesień 2012 będzie wg MG pierwszym od trzech lat miesiącem spadku produkcji:



W sierpniu produkcja jeszcze wzrosła rok do roku, ale już tylko o 0,5%. Ważniejsze jest to, że indeks produkcji, który śledze od wielu miesięcy tym razem już wyraźnie złamał trzyletni trend wzrostowy. We wrześniu zapewne ten wykres znów podskoczy, bo sezonowo wrzesień zawsze jest mocny, ale ubiegłorocznego szczytu nie przebije, można więc zacząć mówić o końcu trendu wzrostowego w polskim przemyśle



Bardzo sugestywnie wygląda też wykres zmian produkcji skumulowanej za ostatnie 12 miesięcy ( zmiana do tej samej wartości sprzed 12 miesięcy ). W związku z tym, że to wskaźnik dwunastomiesięczny, to zmiany w nim przebiegają wolniej, łagodniej, ale za to lepiej na nim widać nieuchronność długoterminowych trendów w gospodarce.



Warto tu dodać, że w ostatnich dniach pojawiły się też dane o zużyciu energii w sierpniu i o sierpniowych wpływach podatkowych. Oto wykresy, także w ujęciu skumulowanym, dwunastomiesięcznym, żeby ładniej było widać trend. Zużycie energii właśnie spadło nam pod kreskę:





Dodatkowy komentarz do tych wykresów chyba jest zbędny.

Wpływy z VAT są już gorsze niż rok temu

To, co miesiąc temu wyglądało słabo, w tym miesiącu wygląda jeszcze słabiej. Opublikowane dzisiaj przez MF dane o wykonaniu budżetu państwa po czerwcu pokazują, że sytuacja szybko się pogarsza. Przyczyna to przede wszystkim coraz gorzej wyglądające dochody budżetowe. Kluczowe dla tej pozycji są dochody z podatku VAT. W czerwcu pierwszy raz od lutego 2010 mamy sytuację w której skumulowane dochody z VAT liczone od początku roku są niższe niż rok temu.



Skumulowane dochody z VAT za ostatnie 12 miesięcy, czyli liczone od lipca 2011 do czerwca 2012 są ciągle wyższe niż rok temu ( liczone od lipca 2010 do czerwca 2011), ale tu też widać szybko spadającą dynamikę i można się obawiać, że za jakieś 2 - 3 miesiące tu też będziemy już pod kreską



Minister Rostowski mówił ostatnio, że 2013 może być budżetowo bardzo ciężki. Niewykluczone, że już końcówka 2012 będzie ciężka. Odczyt zmiany PKB w czwartym kwartale już poniżej 2% w ogóle mnie nie zdziwi.

Spowolnienie gospodarcze w budżecie państwa


Polskie spowolnienie gospodarcze nabiera tempa. Kolejnych dowodów na poparcie tej tezy dostarcza ministerstwo finansów w sprawozdaniu z wykonania budżetu po maju.