Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bezrobocie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bezrobocie. Pokaż wszystkie posty

Telewizja rozrywką bezrobotnych ?

Bardzo ciekawe wyniki badań zawiera opublikowany dzisiaj raport roczny grupy TVN. Okazuje się, że w ostatnich latach dośc wyraźnie rośnie czas poświęcany przez ludzi na oglądanie telewizji. Dane dotyczą m.in. Hiszpanii i Włoch, czyli państw, w których sytuacja gospodarcza znacząco się w ostatnich latach pogorszyła. Ale podobny trend widać też w Polsce:



Na bazie danych z pięciu państw i z pięciu lat trudno opierać jakieś jednoznaczne twierdzenia, ale możliwe, że gdyby zrobić badania szerzej zakrojone, to by z nich wyszło, że im wolniejszy wzrost gospodarczy, tym więcej czasu ludzie poświęcają na telewizję. Dałoby się to tłumaczyć tym, że w czasach kryzysowych rośnie też liczba bezrobotnych. A dla ludzi bez pracy, czyli z niewielkimi dochodami telewizja być może jest jedyną dostępną formą rozrywki. Przynajmniej jedyną mierzalną.

Skąd się biorą nowi bezrobotni ?



Bardzo ciekawie wygląda sytuacja na rynku pracy w cokwartalnym badaniu aktywności ekonomicznej ludności (BAEL). Bezrobocie rośnie, ale liczba pracujących też rośnie. Maleje natomiast liczba tak zwanych biernych zawodowo. Bezrobotny od biernego różni się tym, że bezrobotny nie ma pracy, ale jej szuka, a bierny nie ma pracy i jej nie szuka. W metodologii GUS na biernych składają się przede wszystkim dwie duże grupy: emeryci i studenci. Do tego dochodzą chorzy, tzw panie domu (albo panowie) i oczywiście zniechęceni – czyli ci, którzy już nie wierzą w to, że można legalnie dostać jakąkolwiek pracę.

Nic nam nie rośnie tak, jak bezrobocie

Stopa bezrobocia w lutym sięgnęła 14,2% - twierdzi ministerstwo pracy. Czyli bezrobocie rośnie coraz szybciej. W grudniu stopa bezrobocia była wyższa o 0,9 p.p. niż rok wcześniej (13,4% wobec 12,5% w grudniu 2011), w styczniu roczny przyrost to już 1 p.p. (14,2% wobec 13,2% w styczniu 2012).

W związku z tym po pierwsze podtrzymuje wszystko, co napisałem miesiąc temu, a zwłaszcza to, że będziemy mieć w tym roku 15% oficjalnego bezrobocia.

Po drugie wydaje mi się, że w tym roku możemy już nie wrócić poniżej 14%, nawet w lecie. W 2009 do którego 2013 może być podobny dołek koniunktury mieliśmy na początku roku (teraz też dołek ma być na początku roku), ale dynamika wzrostu bezrobocia rosła jeszcze przez kilka miesięcy, aż do grudnia 2009.



Czyli w 2009 od końca kwartału z najsłabszym wynikiem PKB do szczytu dynamiki wzrostu bezrobocia upłynęło 9 miesięcy. Inaczej mówiąc w gospodarce od 9 miesięcy było coraz lepiej a bezrobocie nie tylko nie przestawało rosnąć, ale wręcz rosło coraz szybciej. Taka już uroda rynku pracy, że na zmiany w gospodarce nie reaguje z wyprzedzeniem, tylko z opóźnieniem.

W 2009 w marcu dynamika wzrostu bezrobocia wynosiła 0,2 punktu procentowego, a w grudniu już 2,6 punktu procentowego. Jeśli założymy, że 2013 może być taki sam jak 2009 i do stopy bezrobocia z grudnia 2012 (13,4%) dodamy te 2,6 p.p. to wychodzi nam równe 16% bezrobocia w grudniu 2013. Zakładając, że w 2013 podobnie jak w 2009 dynamika PKB zacznie się poprawiać od drugiego kwartału. Jeśli dziś mamy 14,2%, a grudniu możemy mieć 16%, to nie widzę specjalnie możliwości spadku stopy bezrobocia w międzyczasie poniżej 14%. W lutym sezonowo podskoczymy zapewne do 14,7%-14,8%, a przez lato możemy być w najlepszym wypadku poniżej 14,5%.

W tym kontekście zupełnie nie wiem czy śmiać się, czy płakać w związku z tym, że Rostowski w tegorocznym budżecie zapisał, że stopa bezrobocia na koniec 2013 wyniesie 13%.

Bezrobocie młodych w Polsce: 28,4% i rośnie

Eurostat właśnie opublikował comiesięczny raport o rynku pracy. Bezrobocie w UE pozostaje na rekordowo wysokim poziomie 10,7%. Z raportu wynika też, że zdecydowanie największe bezrobocie jest wśród ludzi do 25 roku życia. W Polsce w tym segmencie stopa bezrobocia sięga 28,4%, a są kraje, gdzie wynosi ona znacznie więcej



Jeszcze gorzej niż w Polsce jest w Grecji, Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech, Słowacji, na Łotwie, w Irlandii i na Cyprze. Na 27 państw Unii jesteśmy ze stopą bezrobocia młodych na 9-ym miejscu. Niestety rok temu byliśmy na 11-ym. W 2012 "wyprzedziliśmy" Bułgarię i Węgry po tym jak w ciągu roku stopa bezrobocia młodych wzrosła z26,5% do 28,4%.

Wkrótce zapewne bezrobocie młodych przekroczy 30%, bo sytuacja się pogarsza. Wg BIEC, które ma ciekawy wskaźnik wyprzedzający " w ostatnich dwóch miesiącach skala negatywnych zmian przybrała na sile"



Z komentarza dołączonego do opublikowanego dziś wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu wynika, że sytuacja w przemyśle zaczyna się stabilizować (wskaźnik jest ciągle poniżej 50 punktów, ale powoli rośnie i wynosi 48,6), ale nie dotyczy to rynku pracy:



Za chwilę więc polska oficjalna stopa bezrobocia sięgnie 14%, a za rok będziemy zapewne na poziomie 15%, co nie będzie ułatwiać odbicia w gospodarce. Konsumenci będą wydawać mniej, bojąc się o pracę. Zresztą boją się już teraz:


W kraju w którym dwie trzecie boi się o pracę trudno mysleć o ożywieniu gospodarczym.

Spowolnienie gospodarcze a Rodzina na Swoim

We wczorajszych danych o wzroście PKB widać, że największym problemem gospodarki stała się spadająca konsumpcja. W czwartym kwartale spadła o jakieś 1%, co jest ewenementem. W Polsce konsumpcja nie spada prawie nigdy - to zawsze był najważniejszy motor gospodarki, czasami tylko chwilowo zastępowany przez eksport. I teraz ten motor ma problem największy od wielu lat.

Konsumenci przestają wydawać pieniądze wtedy kiedy się boją przyszłości. Boją się, że będzie gorzej i zaczynają oszczędzać. Na zachowania konsumentów moim zdaniem wpływają dwie rzeczy: po pierwsze poziom ich dochodów i oczekiwania dotyczące tych dochodów w dającej się ocenić przyszłości. Po drugie wartość aktywów, które posiadają, w ujęciu netto, czy z uwzględnieniem wartości długu, który zaciągnęli, aby te aktywa kupić.

Kwestia dochodów jest jasna. Kluczowa jest tu sytuacja na rynku pracy, poziom bezrobocia. Kiedy stopa bezrobocia rośnie tak szybko jak ostatnio coraz więcej osoób mających pracę boi się, że za chwilę jej nie będzie miało, więc ogranicza bieżącą konsumpcję. Na ten czynnik moim zdaniem nie ma szybkiego ratunku, stopa bezrobocia będzie wyglądać groźnie jeszcze przez wiele miesięcy.

Ciekawiej wygląda kwestia wartości aktywów. Te aktywa to przede wszystkim mieszkania. W znacznie mniejszym stopniu samochody, które co roku naturalnie tracą na wartości i nikt nie oczekuje, że będzie inaczej. Co do mieszkań, to zapewne wiele osób kupując mieszkanie parę lat temu liczyło na to, że będą one coraz droższe, a nie coraz tańsze. Kiedy mieszkania tanieją, ich posiadacze biednieją, a poczucie, że się zbiedniało nie wpływa dobrze na bieżącą konsumpcję.

Ceny mieszkań, wg badań przeprowadzanych przez NBP co kwartał wyglądają tak:



To średnia cen z Warszawy, Łodzi, Krakowa, Wrocławia, Poznania, Gdańska i Gdyni. Proszę zwrócić uwagę, że po osiągnięciu szczytu w trzecim kwartale 2007 nie mieliśmy jednostajnego spadku cen. Co kilka miesięcy były odbicia. Druga połowa 2009 i pierwsza połowa 2010 to nawet wzrost o 9%. Dziś sytuacja wygląda zdecydowanie gorzej. Ostatnie odbicie w górę mieliśmy w drugim kwartale 2011, czyli prawie 2 lata temu. Od tamtej pory cena nonstop idzie w dół. W efekcie ceny mieszkań na rynku wtórnym są dziś w Polsce na poziomie z 2006. Od szczytu ceny spadły o 16,7%. W tym o 7,8% w ciągu ostatniego roku.

Czyli spora część Polaków od paru lat systematycznie biednieje (jeśli ktoś kupił mieszkanie na kredyt w CHF, to ten efekt jest nawet większy), w dość szybkim tempie, a do tego teraz zaczęła bać się bezrobocia.

Moim zdaniem rząd z rynkiem pracy nie zrobi nic, bo nie jest w stanie, natomiast cenom mieszkań mógłby pomóc wycofując się z programów wspierających typu Rodzina na Swoim. Program ten przez pare ostatnich lat psuł rynek mieszkaniowy podnosząc popyt w rejonie cen najniższych i tym samym praktycznie zabijając popyt na mieszkania droższe. W takiej sytuacji mieszkania musiały systematycznie tanieć. Kolejny program, który ma wspierać tanie mieszkania tylko na rynku pierwotnym dodatkowo zdołuje ceny na rynku wtórnym. Oczywiście jest to efekt zamierzony - mieszkania będą tańsze, więcej osób będzie je mogło kupić, potem będą je meblować, urządzać, wydawać pieniądze i to będzie napędzać gospodarkę. Niestety jest też efekt drugi - ci którzy już mieszkanie kupili i umeblowali czują, że ich majątek traci na wartości. Tych drugich w skali kraju jest więcej, dlatego obawiam się że w sytuacji spowolnienia gospodarczego i wzrostu bezrobocia obniżanie cen mieszkań przez programy rządowe to ostatnia rzecz jakiej polska gospodarka potrzebuje. Aby przyhamować spadek konsumpcji przydałoby się coś zupełnie odwrotnego.

Stopa bezrobocia - w stronę 15% ?

Stopa bezrobocia w grudniu wzrosła do 13,3% - informuje ministerstwo W listopadzie to było 12,9%, czyli bezrobocie szybko rośnie. Ale z drugiej strony w grudniu zawsze szybko rośnie, bo rynek pracy generalnie jest mocno sezonowy. Dlatego aby dobrze widzieć zmiany jaki na nim zachodzą warto sobie zawsze porównać bieżącą stopę bezrobocia do tej, która była rok temu.

Weterani z Wietnamu i Zatoki Perskiej na rynku pracy USA

Wydarzenie dnia na rynkach to comiesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy. Mówi się, że szczególnie ważny, bo ostatni przed amerykańskimi wyborami. Raport wypadł ładnie, korzystnie dla Obamy, nowych miejsc pracy przybyło znacznie więcej niż ktokolwiek oczekiwał, a giełdy zareagowały na raport dość pozytywnie.

Amerykanie analizują swój rynek pracy na wiele sposobów - wg płci, wieku, wykształcenia, nawet koloru skóry, ale mniej więcej tak samo wygląda to na całym świecie. W sumie nic ciekawego. Ale znalazłem u nich jedno kryterium, którego się nie spodziewałem. Otóż Amerykanie precyzyjnie mierzą jak wygląda na ich rynku pracy sytuacja weteranów wojennych. Okazuje się, że weterani po Korei, Wietnamie i II wojnie światowej radzą sobie całkiem nieźle


Stopa bezrobocia w tej grupie spadła w ciągu roku z 7,2% do 5,3%, jest więc znacznie poniżej amerykańskiej średniej, która wynosi 7,9%. W ciągu roku liczba tych weteranów spadła z 10,3 mln do 9,7 mln. Tylko 3,01 mln jest ciągle aktywna na rynku pracy, reszta to emeryci. Można więc założyć, że ci ciągle aktywni to weterani z Wietnamu - stosunkowo najmłodsi w stosunku do swoich kolegów walczących na drugiej wojnie światowej i w Korei. 5,3% to nie jest duży wskaźnik bezrobocia. Jak widać ich sytuacja w dzisiejszych USA wygląda lepiej niż na słynnych filmach sprzed lat - Urodzony 4 lipca, Łowca jeleni, czy choćby i Rambo ;)

Gorzej na rynku pracy radzą sobie weterani z Zatoki Perskiej:

O ile ci po pierwszej wojnie w Zatoce z 1990 roku mają się równie dobrze, co weterani z Wietnamu ( 5,2% bezrobocia ), o tyle ci po ataku na Irak z 2003 radzą sobie gorzej. Chociaż nawet w tej grupie stopa bezrobocia spadła z 12,1% rok temu do 10% teraz. Ale to wyraźnie więcej niż średnia krajowa.

Bardzo mi się podoba, że oni to w ogóle liczą. Nawet w zwykłych ekonomicznych statystykach widać, że to największe militarne mocarstwo świata.

Polskie PMI - nadchodzi bezrobocie

Mamy kolejny zły odczyt indeksu PMI obrazującego aktywność gospodarczą w sektorze przemysłowym. Wygląda na to, że jest źle:



Byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie fakt, że pomimo spowolnienia polskie firmy ciągle powstrzymują się przed zwolnieniami, więc subindeks zatrudnienia w indeksie PMI wygląda wciąż dobrze. Ale już wkrótce ma się pogorszyć



Wygląda więc na to, że niedługo spowolnienie gospodarcze w wersji dzisiejszej ( lightowej, wszyscy o tym mówią, niewielu tak naprawdę to czuje ) zamieni się w wersje mniej lightową - taką z wyraźniejszym wzrostem bezrobocia.

Amerykański wykres dnia

Coraz mniej ludzi pracuje w Stanach Zjednoczonych. To znaczy niby coraz więcej, bo zatrudnienie niby rośnie, ale tak naprawdę jest coraz gorzej

51% bezrobocia wśród młodych Hiszpanów czyli Europa walczy z kryzysem


Mamy już dwa wyraźne efekty wyciągania państw strefy euro z kłopotów metodą zaciskania pasa. Oto krótki przegląd skutków wywołanych przez niemiecką metodę walki z kryzysem finansowym:

Największy problem polskiej gospodarki

Chcesz wiedzieć dlaczego w Polsce coraz częściej młodzi ludzie wychodzą na ulicę ? Skąd nagle tyle różnych manifestacji, ACTA, kibole itp i dlaczego te manifestacje są nagle takie duże ? Jest jedna plansza, która to wszystko tłumaczy.

Im wyższe rejestrowane bezrobocie, tym lepsze wyniki PSL

Mija prawie miesiąc od wyborów. Nikt chyba od tamtej pory nie sprawdził jak wyglądałyby wyniki wyborów, gdyby przeprowadzić je tylko na terenie powiatów z największym zarejestrowanym bezrobociem. Na przykład dwudziestu takich powiatów.

Wśród 20 powiatów z największą stopą bezrobocia w Polsce ( dane GUS na koniec września, czyli na 9 dni przed wyborami ) mamy :

- sześć z warmińsko-mazurskiego ( piski, braniewski, bartoszycki, kętrzyński, lidzbarski i elbląski )
- pięć z zachodniopomorskiego ( pyrzycki, łobeski, białogardzki, choszczeński, szczeciniecki )
- trzy z mazowieckiego ( szydłowiecki, radomski, przysuski )
- trzy z kujawsko-pomorskiego ( lipnowski, włocławski, grudziądzki )
- dwa z dolnośląskiego ( złotoryjski, górowski )
- jeden z pomorskiego ( nowodworski )

Po pierwsze frekwencja.

Wyborcy w bezrobotnych powiatach są zdecydowanie mniej aktywni. Frekwencja wyniosła tam 39,16% ( w całym kraju 48,92% ). Najlepszy powiat wśród dwudziestki ( przysuski, mazowieckie ) miał frekwencje na poziomie 47,57% - czyli i tak poniżej średniej krajowej. Najgorszy ( włocławski, kujawsko-pomorskie ) to tylko 35,01%. Aż 5 powiatów w dwudziestce miało frekwencje poniżej 36%.



Po drugie na kogo głosowali ?

Warto zauważyć, że wśród dwudziestu powiatów z największym bezrobociem tylko trzy są na terenach gdzie wybory wygrało PiS, natomiast aż 17 to tereny na których zwyciężyło PO. W dwudziestce nie ma ani jednego powiatu z tzw ściany wschodniej o której zwykło się uważać, że jest najbiedniejsza


Wyniki wyborów w dużej części pokrywają się z wynikami ogólnopolskimi. Wyniki PiS,
Palikota, SLD, PJN i PPP są praktycznie takie same jak w przypadku wyników ogólnopolskich. Różnicę widać w przypadku wyniku PO i PSL:


Okazuje się, że w powiatach z największym bezrobociem w kraju mamy wyjątkowe upodobanie PSL. Aż 14,09% to o dwie trzeciej lepiej niż ich oficjalny wynik 8,36%. Z drugiej strony PO ma tam wyniki wyraźnie gorsze niż gdzie indziej. Tym bardziej ciekawe, że obie partie pozostawały i zapewne dalej będą w koalicji rządowej.

Oczywiście nie zakładam, że powiaty z największą stopą bezrobocia to miejsca, gdzie mieszka najwięcej bezrobotnych. To byłoby zbyt duże uproszczenie. Równie możliwe jest, że to miejsca z największą szarą strefą. Aż sześć z dwudziestu powiatów z tej listy to powiaty bardzo blisko granicy z Okręgiem Kaliningradzkim, gdzie dość łatwo zostać przemytnikiem papierosów na przykład. To bardzo ciężka, a także zyskowna praca. Nie ma nic wspólnego z bezrobociem. Ale z punktu widzenia rejestrów Ministerstwa Pracy trudnią się nią chyba wyłącznie oficjalni bezrobotni. 

Tak więc można to różnie nazywać, bezrobociem, ale też życiową zaradnością, albo też łamaniem prawa. Tak czy inaczej ludzie w miejscach w których „to” występuje, często ponadprzeciętnie lubią Polskie Stronnictwo Ludowe. 

Ciekawostka : W powiecie o największej stopie bezrobocia w Polsce ( szydłowiecki, mazowieckie, 35,4% bezrobocia ) najwięcej głosów w wyborach dostała Ewa Kopacz. Nowy marszałek Sejmu powinien być więc blisko tej tematyki. Ciekawe czy to pomoże w walce z bezrobociem. ( okej, ostatnie zdanie było żartobliwe... )