Pokazywanie postów oznaczonych etykietą expose. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą expose. Pokaż wszystkie posty

Expose 2.0, czyli rząd niczego nie poprawi, ale też nie pogorszy



Z tak zwanego expose 2.0 Donalda Tuska wynika, że rząd zmienił obowiązującą po 2008 filozofię polityki gospodarczej, ale na poziomie szczegółowych rozwiązań nie ma żadnej recepty na poprawę sytuacji w 2013.

Najważniejsze jest to, że rząd bardzo dobitnie podkreślił, że mając do wyboru wykluczające się nawzajem priorytety w postaci obniżania deficytu i walki z długiem publicznym z jednej strony i promowania wzrostu gospodarczej przez wspieranie inwestycji i rynku pracy z drugiej strony wybiera priorytet drugi. I to jest bardzo dobry wybór.

Wszyscy skrupulatnie podliczający obietnice wydatków inwestycyjnych, które dziś padły powinni pamiętać, zanim to skrytykują, co jest alternatywą. W obecnej sytuacji gospodarczej w Europie dalsze ścinanie deficytu kosztem ograniczania inwestycji ( tak jak w 2012 ) groziłoby recesją i znacznym wzrostem bezrobocia.

Z drugiej strony Polska nie ma też tego luksusu, że może nagle znacząc zwiększać wydatki inwestycyjne powiększając dług publiczny. Przyjęto drogę pośrodku, czyli nowych inwestycji jest niewiele, ale za to nie obcięto tych, które od dawna zapowiadano. Bo przecież te 60 mld na energetykę, 43 mld na drogi, czy 30 mld na kolej to nie jest nic nowego. To i tak miało zostać wydane. Natomiast była realna groźba, że ta kasa zostanie obcięta, żeby zmniejszać deficyt budżetowy. Z wystąpienia premiera wynika, że tych cięć nie będzie. To oznacza, że będzie albo większy deficyt, albo wyższe podatki. O podatkach nie było ani słowa, zakładam więc, że rząd akceptuje większy deficyt. Wydaje mi się, że rynek finansowy również ten scenariusz uważa za najlepszy w smutnej rzeczywistości roku 2013. Taki wariant daje największe szanse na dość sprawny powrót do wyższych dynamik wzrostu PKB po 2013.

W dobrą stronę idą pomysły ułatwień w VAT, przywrócenia elastycznego czasu pracy, czyli rozwiązania nadzwyczajnego z 2009 roku, ale to też raczej nie zwala z nóg. Kwestie związane z urlopami macierzyńskimi uważam za w ogóle nie związane z sytuacją gospodarczą Polski w 2013, czyli z tego punktu widzenia nieistotne (chociaż bardzo mi się podobają)

Stosunkowo najciekawszy jest pomysł stworzenia spółki Inwestycje Polskie, która miałaby być zasilona 40 miliardami z BGK, który to BGK ma te pieniądze stworzyć na bazie wartego 10 mld pakietu akcji spółek skarbu państwa. To fajny pomysł, bo wykorzystuje dźwignię banku, tego faktycznie w polskich rozwiązaniach rządowych do tej pory nie było. Ale tu niestety zdecydowanie brakuje szczegółów – nie wiadomo na przykład, czy rząd te akcje za 10 mld sprzeda bankowi, czy może podniesie kapitał w banku wnosząc te akcje aportem. Nie wiadomo też jak i kiedy bank te akcje miałby sprzedawać. A może ich nie sprzeda, tylko zastawi w zamian za gotówkę ? Tutaj szczegóły mogą zmieniać efekt końcowy.

No i najważniejsza niewiadoma. Na co te 40 mld ma pójść ? Moim zdaniem jeśli na dofinansowanie inwestycji prywatnych, to będzie to rozwiązanie pożyteczne, jeśli na inwestycje publiczne typu łupki itd. to będzie to raczej kasa zmarnowana i z całego rozwiązania pozostanie tylko ciekawa konstrukcja. Zwłaszcza, że jakość zarządu będzie zapewne niska, bo spółka zostanie wpisana w karuzelę z konfiturkami i obsadzona głównie kolesiami z PO / PSL, których potem zastąpią inni kolesie z SLD / PiS itd. Nie spodziewałbym się tam jakichś poważnych profesjonalistów.

Najbardziej w całym wystąpieniu premiera podoba mi się jednak ten skromny, słabo zauważony akapit:


Jeśli kodeks budowlany ma zawierać ułatwienie uzyskiwania pozwoleń na budowę, to nie mogę się doczekać. Jeśli to „centrum sądownictwa gospodarczego” sprawi, że poszkodowani przez Amber Gold będą czekać na kasę krócej niż 3 lata, a czas trwania innych tego typu spraw będzie liczony w tygodniach a nie latach, to będzie to pierwsza naprawdę duża reforma od lat. Za to trzymam kciuki mocno. Ale z drugiej strony w to nie wierzę. Jestem głęboko przekonany, że w polskiej polityce nie ma nikogo kto nie tylko chciałby zrobić jakąś reformę, ale też wiedziałby jak ją zrobić. Nikt w żadnej partii nie wie jak na przykład zinformatyzować sądy, czy służbę zdrowia, bo nikt nie wie, co powinno być w programie informatycznym, żeby był dobry i faktycznie te dziedziny życia usprawnił. Dlatego od lat tylko się o tym mówi, ale nikt tego nie robi i zapewne nie zrobi. Ten jeden akapit niczego tu nie zmieni. Z drugiej strony nawet jeśli się mylę, to te pożyteczne, rewolucyjne wręcz reformy usprawnią państwo, ale w długim terminie – nie w 2013. A to miało być wystąpienie o tym jak pobudzić wzrost gospodarczy w Polsce już teraz, bo własnie teraz gospodarka się sypie. Od tej strony wystąpienie Tuska nie przyniosło żadnego odważnego rozwiązania, które faktycznie mogłoby odwrócić spadającą dynamikę PKB. Żadne z zaproponowanych rozwiązań nie odsunie od nas spadku dynamiki PKB i wzrostu bezrobocia. No ale oczywiście mogło być znacznie gorzej. Rząd mógł się uprzeć przy ograniczaniu długu publicznego i zepchnąć gospodarkę w recesję. Skoro chociaż z tego zdał sobie sprawę, to zawsze jest to jakiś plus.

Główna nagroda expose : 105,79 tys. PLN

Trzymając kciuki za ruchy KNF sprawdzające, czy ktoś mógł wykorzystać wiedze o treści expose premiera, w celu osiągnięcia korzyści materialnych, polecam do wglądu tę stronę z rejestrem transakcji krótkiej sprzedaży na akcjach KGHM, a zwłaszcza transakcję numer 497


Ktoś na godzinę i 20 minut przed expose premiera sprzedał na krótko ( czyli pozyczył i sprzedał po to, aby potem odkupić taniej, oddać pożyczone akcje i zarobić na różnicy między transakcją sprzedaży a odkupu ) 4990 akcji po kursie 165,10 PLN. Transakcja zdecydowanie wyróżnia się swoją wielkością. Na koniec sesji akcje KGHM kosztowały 143,90 PLN. Jeśli ten ktoś zdążył odkupić akcje na zamknięciu, to zarobił w kilka godzin 21,20 PLN na jednej akcji. Czyli na całym pakiecie 4990 akcji zysk wynosi 105,79 tys. PLN. Minus prowizja.

Nie wiem czy ktoś miał dużo szczęścia, czy wiedział wcześniej. Tak czy inaczej expose premiera musiało mu się podobać.


( za linka do strony z danymi o krótkiej sprzedaży i kawałek porządnej roboty śledczej, widocznej w komentarzach pod wcześniejszym wpisem, dziękuje niejakiemu EX )

W sprawie KGHM powinno się sprawdzić nie akcje, tylko kontrakty terminowe

Premier mówi, że z KGHM było wszystko w porządku, bo sprawdziły to dla niego władze giełdy. Kilka uwag mam:

- mówienie, że poziom obrotów przed ogłoszeniem newsa był taki jak zwykle nie ma nic do rzeczy, KGHM to najbardziej płynny papier na polskiej giełdzie, nawet ktoś, kto inwestuje w te akcje miliony nie jest w stanie w ten sposób wpłynąć na ogólny poziom obrotów na tych akcjach, bo to idzie w setki milionów dziennie. Ta uwaga jest więc bezsensowna

- ale jeśli ktoś chciałby na newsie o nowym podatku zarobić, to raczej nie na akcjach ( bo należało założyć, że te pójdą w dół, a nie do góry ), ale na kontraktach terminowych na akcje. Na kontraktach można zarabiać także na spadkach. Jeśli już więc coś sprawdzać, to prędzej to co działo się z kontraktami, a nie z akcjami. No chyba, że ten ktoś, kto się dowiedział miał akurat akcje KGHM już wcześniej, wtedy mógł je sprzedać przed wszystkimi i uniknąć strat ( ewentualnie potem sobie odkupić taniej ). Ale głównym podejrzanym powinien być rynek kontraktów terminowych.

- giełda ( prywatna spółka ) nie jest dobrym adresatem prośby o sprawdzenie, bo nie ma wszystkich potrzebnych do tego informacji. Odpowiednim adresatem prośby jest Komisja Nadzoru Finansowego ( której szefa mianuje sam premier ) - organ państwowy powołany do tego, żeby takich spraw pilnować. Jestem zresztą przekonany, że KNF to sprawdza nawet i bez prośby premiera, bo to ich codzienny obowiązek.

Kontrakt terminowy na KGHM wczoraj przed expose premiera zachowywał się spokojnie i normalnie, nie było na nim żadnych większych transakcji.


W dolnej części wykresu słupki pokazują poziom obrotów minuta po minucie. Widać, że przed expose były bardzo niewielkie w porównaniu z tym, co się zaczęło dziać potem. Ta niebieska linia pokazuje liczbę otwartych pozycji na kontraktach. Kontrakty tym się róznią od akcji, że liczba akcji danej spółki jest stała, zapisana w statucie spółki. Kontrakty się otwiera i zamyka w trakcie sesji, dokładnie tak samo jak zakłady u bukmachera. Gdyby ktoś chciał zarobić na podatku od KGHM, to powinien wejść na rynek kontraktów na akcje KGHM i pootwierać na nim jak najwięcej kontraktów na spadek. Tymczasem liczba otwartych kontraktów od początku sesji do początku expose spadała. Dzień wcześniej też spadała. Co ciekawe, już po ogłoszeniu nowego podatku spadała nawet szybciej. To oznacza, że na rynku dominowali ci, którzy wcześniej mieli pootwierane kontrakty na wzrost ceny i postanowili uciec z rynku, nie widać natomiast, żeby ktoś otwierał nowe pozycje próbując zarobić na spadku.

Analizując tylko obroty na akcjach i otwarte pozycje na kontraktach terminowych nie widać absolutnie żadnych sugestii, że ktoś mógł wiedząc wcześniej pod to zagrać i zarobić. Ale to oczywiście nie oznacza, że na pewno tak się nie stało. Komisja Nadzoru Finansowego ma instrumenty i ma prawo sprawdzić precyzyjnie z jakich rachunków pochodziły zlecenia i na akcjach i na kontraktach, może też sprawdzić, czy właściciele tych rachunków mogli znać treść expose wcześniej, albo czy może są spokrewnieni z tymi, którzy mogli je znać.

A propos tego, co mówił poseł Macierewicz o jakimś zabezpieczeniu kontrwywiadowczym, istnieje w polskim prawie przepis zabraniający wykorzystywania informacji poufnych na giełdzie. Jeśli ktoś wie, że premier ogłosi nowy podatek w expose, to ten ktoś nie może robić żadnych ruchów na akcjach KGHM, aż do momentu w którym dowie się o tym cały rynek, czyli informacja przestanie być poufna. Inaczej dopuszcza się złamania prawa i podlega karze. Proste. Nie potrzeba do tego żadnych służb specjalnych.

Zupełnie inną kwestią jest to, że premier faktycznie mógłby udostępnić listę osób, które wiedziały o treści expose wcześniej. Udostępnić publicznie, albo co najmniej udostępnić do wglądu w KNF.