Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PKB. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PKB. Pokaż wszystkie posty

PKB dla humanistów: kwartał drugi

PKB Polski w drugim kwartale wzrósł o 0,8% rok do roku. Ale to niewyrównany sezonowo, bo w ujęciu wyrównanym sezonowo wzrósł o 1,1%. A kwartał do kwartału wzrósł o 0,4%. W ujęciu sezonowym. A w niewyrównanym sezonowo nie wiadomo o ile wzrósł kwartał do kwartału, bo GUS tego nie podaje. Jak widać, PKB jest mocno pokręconą dziedziną sztuki.

W maju wymyśliłem PKB dla humanistów, czyli ujęcie uproszczone (przez co oczywiście zafałszowane). Ujęcie uproszczone polega na tym, że pomija się w liczeniu zmiany PKB najtrudniejsze do ogarnięcia elementy, czyli eksport netto i zmianę zapasów. Zostają elementy łatwiejsze do opanowania na tzw chłopski rozum, czyli konsumpcja, inwestycje i wydatki rządowe.

Miło mi ogłosić, że PKB dla humanistów po dwóch kwartałach recesji, w kwartale drugim 2013 wyszedł na lekki plus. Wzrósł o 0,2% (w Q1 był spadek o 0,4%)  :)


W drugim kwartale kompozycja PKB nie zmieniła się znacząco w porównaniu do kwartału pierwszego Nadal ciągnie nas przede wszystkim eksport netto, a hamują spadki w inwestycjach i zmniejszanie zapasów w firmach. Konsumpcja już od roku praktycznie stoi w miejscu, natomiast rząd przestał zaciskać pasa i dzięki temu pojawił się jego dodatni wpływ na PKB (ale za to w związku z tym za chwilę zapewne dług publiczny przekroczy 55% PKB - coś za coś)


Ameryka rośnie dwa razy szybciej niż Polska

Już pięć kwartałów z rzędu tracimy dystans do Ameryki, która rozwija się szybciej niż Polska i cała Europa. Wg opublikowanych dziś danych PKB USA w drugim kwartale urosło o 2,5%. Chodzi o wzrost kwartał do kwartału, w ujęciu zannualizowanym, czyli mówiąc w inny sposób Amerykanie liczą to zupełnie inaczej niż my. Natomiast jeśli przeliczyć te ich dane tak jak robi to GUS, to wychodzi im wzrost gospodarczy na poziomie 1,6% rok do roku. My, wg wstępych wyliczeń w drugim kwartale mieliśmy tylko 0,8%, czyli u nich dynamika jest dwa razy lepsza. A jeszcze na początku 2012 ich goniliśmy








Co ciekawe, my mamy swoje 0,8% i uciekamy recesji częściowo dzięki temu, że rząd znów postanowił nieco powiększyć deficyt sektora finansów publicznych. Tymczasem Amerykanie w tym roku solidnie ograniczyli swój deficyt w budżecie do 4,2% PKB z 7,7% PKB rok temu, a mimo to mają 1,6% wzrostu. Może to dlatego, że oni mają FED, superniskie stopy procentowe i zapewnienia, że tak pozostanie jeszcze przez długi czas, a u nas RPP zatrzymała się ze stopami na 2,5% i nie chce zrobić ani kroku dalej, a rynek węszy podwyżkę już w połowie 2014.

PKB w pierwszym kwartale wzrósł o 0,5%, nie o 0,4% - GUS zrewidował dane

UWAGA UWAGA

PONIŻSZY WPIS ULEGA REWIZJI, W ZWIĄZKU Z CZYM PROSZĘ NA NIEGO NIE ZWRACAĆ UWAGI

gdyż dobrzy ludzie właśnie dali mi znać, że GUS wprawdzie mówił 15 maja o 0,4%, ale już 29 maja mówił o 0,5%, czyli rewizja była, ale dwa miesiące temu. Bardzo państwa przepraszam, na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że 29 maja byłem nad jeziorem. Pozdrowienia dla Magdy i Janka ;)








Produkt Krajowy Brutto w Polsce w pierwszym kwartale 2013 wzrósł o 0,5% rok do roku. Wprawdzie GUS w maju podawał, że mieliśmy wzrost tylko o 0,4%, ale w biuletynie opublikowanym dzisiaj są już inne liczby.

W maju było tak:


a dzisiaj już jest tak:


Czyli rewizja jest niewielka, ale dobrze, że w górę. W związku z tym, że jest ona tak mała, to na plan pierwszy wysuwa mi się inna sprawa. Problem z GUS, który kolejny już raz zmienia bardzo istotne dla rynków finansowych dane nie mówiąc o tym nikomu, nigdzie tego nie ogłaszając. Dość niepoważne zachowanie, a do tego także nieprofesjonalne od strony PR. Przecież z tego możnaby zrobić wydarzenie, konferencję - przecież jednak było lepiej niż myśleliśmy...no dobrze, może trochę mnie fantazja poniosła, ale jednak uważam, że oczekiwanie od GUS chociaż krótkiego, lakonicznego komunikatu o tym, że się zmieniło dane o wzroście gospodarczym w kraju, to nie jest oczekiwanie wygórowane.

P.S. sprawdziłem, że wartość nominalna PKB liczona w PLN się nie zmieniła, czyli rewizja dynamiki realnej musi wynikać ze zmiany deflatora PKB. Skoro dynamika realna PKB jest wyższa, to deflator musiał być niższy. Czyli w pierwszym kwartale byliśmy jeszcze ciut bliżej deflacji niż nam się to do tej pory wydawało. Oznacza to też, że rewizja danych nie cieszy ministra finansów, dla którego kluczowe jest PKB nominalne, wykorzystywane przy liczeniu relacji dług/PKB, a nie realne.

PKB dla humanistów, czyli dlaczego myślimy, że jest recesja

Jak wiemy od wczoraj, Polska wciąż nie jest w recesji. Stawiam sprawę w ten sposób specjalnie, bo w ten minimalny wzrost 0,4% rok do roku i 0,1% kwartał do kwartału chyba nikt już w narodzie nie wierzy, poza wąską grupą ekonomistów. Z punktu widzenia tak zwanego szarego obywatela recesja jest ewidentna i trwa od dobrych kilku miesięcy. Idealnie moim zdaniem ujął to Longterm, w komentarzu pod moim wczorajszym wpisem:

Spora część wyrażających takie wątpliwości może łatwo dojść do wniosku, że GUS oszukuje i ta nasza subiektywna recesja tak naprawdę jest obiektywna i naprawdę istnieje. Wydaje mi się, że ten wyraźny rozjazd między odczuciami "ulicy" a danymi statystycznymi bierze się z tego, że PKB to coś więcej niż tylko zachowania i odczucia gospodarstw domowych. Generalnie części składowe PKB można podzielić na takie, które każdy jest w stanie dość łatwo pojąć i takie, których prawie nikt tak do końca nie rozumie, a ci którzy rozumieją nigdy tego nie wytłumaczą reszcie, bo to jest zbyt zagmatwane.

Do grupy pierwszej należą konsumpcja (nasze wydatki), inwestycje (wydatki firm) i wydatki rządowe (wydatki rządowe ;) ). Moim zdaniem zwykli ludzie oceniając sytuacje gospodarczą patrzą tylko na te trzy części, bo one są najłatwiejsze do uchwycenia w życiu codziennym. Ale w PKB są jeszcze dwie składowe: eksport netto i zmiana zapasów. I to jest prosze państwa kompletny matematyczny odlot. Bo eksport netto to nie jest różnica między eksportem a importem. To jest różnica pomiędzy zmianą eksportu, a zmianą importu. Czyli jeśli na przykład eksport spada, a import spada jeszcze szybciej, to eksport netto rośnie. Czyli w gospodarce nic nie rośnie, ale w PKB coś tam rośnie. A do tego są jeszcze zapasy przedsiębiorstw. To też wchodzi w PKB, chociaż powiem szczerze nie do końca wiem dlaczego. Chociaż tak właściwie do PKB wchodzą nie zapasy, tylko ich zmiany, albo może nawet zmiany zmian. Nie chodzi o zwykłe przyrosty, albo ubytki, tylko o różnice w dynamikach tych przyrostów/ubytków. (bardzo możliwe, że coś tu nakłamałem, gdyż nie zaliczam się do wąskiego grona ludzi, którzy wiedzą to na pewno). Człowiek bez matury z matematyki raczej tego nie złapie w lot.

A teraz eksperyment. Wywalmy z PKB eksport netto i zapasy, zostawmy tylko wydatki rządowe, konsumpcję i inwestycje i sprawdźmy czy będzie to wyglądać tak samo jak oficjalne PKB, czy zupełnie inaczej. PKB okrojone nazwijmy "PKB dla humanistów" czyli PKBdh. Proszę bardzo:


PKB dh za pierwszym kwartał 2013 jeszcze nie ma, bo GUS na razie podał tylko wstępne dane, bez rozbicia na części składowe - zrobi to dopiero za dwa tygodnie. Ale już w 2012 było widać pogłębiającą się różnicę, co świetnie widać na wykresie:

W wersji bez eksportu netto i zapasów polska gospodarka już w czwartym kwartale 2012 notowała spadek o 1,4%, czyli bardzo poważną recesję. Nie sądzę, aby w pierwszym kwartale ten wskaźnik wyskoczył ponad zero. To dlatego jesteśmy tak bardzo przekonani o tym, że przecież tak naprawdę mamy recesję, chociaż GUS jej nie pokazuje.

Zero wzrostu. Czas zacząć go szukać.

Polska gospodarka stanęła w miejscu. Ale nie teraz, tylko kilka miesięcy temu. Pokazał to dzisiaj GUS:


To tabela z komunikatu o zmianie PKB w pierwszym kwartale 2013. Jak widać mieliśmy wzrost o 0,1% w ujęciu kwartał do kwartału (czyli kwartał pierwszy 2013 w stosunku do kwartału czwartego 2012) i wzrost o 0,4% w ujęciu rok do roku (czyli kwartał pierwszy 2013 w stosunku do kwartału pierwszego 2012). To dlaczego tak właściwie piszę nie o tym, co nowe ( dane o kwartale pierwszym), tylko o tym co znane od dawna ( dane o kwartale czwartym) ? Bo te niby znane od dawna też są nowe. I jest to nowość zaskakująca, bo jeszcze 22 dni temu GUS publikował taką tabelkę:


Do dzisiaj było wiadomo, że w czwartym kwartale PKB rosło o 0,1%. Można więc było mówić co najwyżej o poważnym spowolnieniu wzrostu. Trudno było mówić o recesji, albo o tym, że wzrostu nie ma. Bo był. Dzisiaj się okazało, że go jednak nie było.

GUS oczywiście swoim starym zwyczajem nie opublikował żadnej oficjalnej korekty, także w dzisiejszej publikacji mowa jest tylko o danych za pierwszy kwartał. Nie ma ani słowa o tym, że coś się zmieniło w sprawie kwartału czwartego. Ktoś podejrzliwy mógłby uznać, że GUS robi tak specjalnie, żeby ukryć niewygodne fakty o stanie polskiej gospodarki, tzn podać je tak, żeby nikt ich nie zauważył (czy ktoś gdzieś w mediach to zauważył?). Ale z drugiej strony ktoś mniej podejrzliwy może przytomnie zauważyć, że skoro w czwartym kwartale było zero, a w pierwszym jest +0,1%, to znaczy, że się poprawia. I faktycznie tak to wygląda, chociaż trzeba pamiętać, że w trzecim kwartale 2012 (+0,3%) też wyglądało, że już się poprawia po słabym drugim kwartale (+0,1%). Czyli ta poprawa nie jest wcale pewna. Ponadto mamy dwa kwartały obok się ze wzrostem praktycznie zerowym. GUS to zaokrągla do jednego miejsca po przecinku, ale równie dobrze to mogło być -0,04% w Q4 i +0,06% w Q1. Recesja wg standardów światowych to dwa kolejne kwartały z dynamiką kwartał do kwartału poniżej zera. Jak blisko recesji byliśmy ? Bardzo bardzo blisko.

Mimo to, a może własnie dlatego myślę, że można już zaryzykować stwierdzenie, że właśnie mijamy dołek. Chodzi mi bardziej o to, że nie powinno być gorzej, niż o to, że za chwile będzie wyraźniej lepiej. Po efektownym, trwającym rok hamowaniu, teraz pewnie kolejny rok będziemy szorować po dnie (ewentualnie będziemy je udeptywać). Dynamika kredytów dla gospodarstw domowych jest niska, ale lepsza niż pod koniec 2012, dynamika wpływów z VAT w marcu były już lepsze niż w styczniu i lutym, podaż pieniądza od paru miesięcy zaczyna systematycznie rosnąć. Bardzo niska inflacja sprawia, że płace realnie znowu rosną, a emerytury realnie rosną nawet szybciej niż płace. Spadki produkcji przemysłowej nie wyglądają już tak fatalnie jak pod koniec 2012. Oczywiście tym danym nadal można przeciwstawić znacznie więcej takich, które mówią, że jest fatalnie (z bezrobociem na czele), ale ten balans pomiędzy danymi fatalnymi i bardziej neutralnymi powoli się zmienia na lepsze.

O tym, że idzie spore spowolnienie pisałem tu mniej więcej rok temu. Po roku, w dniu w którym GUS publikuje dane pokazujące, że polska gospodarka się zatrzymała, warto rozpocząć poszukiwania sygnałów mówiących o ożywieniu. Oby za rok mówili o nim wszyscy.

Wejdź, przeczytaj i zaniż PKB

Czytacie to i zaniżacie PKB. Chociaż tak właściwie to ja go zaniżam, bo nawet nie próbuje brać za czytanie tego bloga pieniędzy. Gdybym brał, to wchodziłoby to do PKB. A tak, to z punktu widzenia gospodarki narodowej ten blog nie istnieje, co oczywiście nie stanowi żadnego problemu, ale jeśli tak samo dzieje się z prawie całym internetem, to zaczyna to być sprawa wymierna ekonomicznie. Są już ludzie, którzy zaczynają zauważać ten problem

PKB to najważniejszy wskaźnik ekonomiczny, którym posługują się wszyscy politycy, mierzy się nim najróżniejsze rzeczy, wylicza różne wskaźniki pochodne, waloryzacje, itd, czyli PKB ma duży wpływ na nasze życie. Jak nie rośnie to się boimy recesji, a jak rośnie szybko, to wpadamy w szał zakupów na kredyt na fali hurraoptymizmu. PKB liczy się tak samo od wielu lat. PKB to "produkt" czyli jak sama nazwa wskazuje liczy się w nim produkcję. W miarę możliwości produkcję wszystkiego. Produkcja przemysłowa, budowlana, "produkcja" usług także. Kluczowe jest to, że to zawsze jest produkcja sprzedana i wyceniona. Zawsze jest transakcja, jest cena. W związku z tym coś, co jest za darmo, nie wchodzi do PKB.

A teraz pomyśl ile rzeczy dostajesz za darmo w internecie. Ile czasu dziennie spędzasz na Facebooku czy Twitterze nie płacąc za to nikomu. Albo ile kiedyś wydawałeś pieniędzy rocznie na płyty, ale ile teraz kosztuje abonament na Spotify. Albo ile kiedyś kosztowały 36zdjęciowe filmy do aparatu fotograficznego i albumy do zdjęć, a ile teraz kosztuje korzystanie z Picasy, czy Instagramu. Nie wydajesz pieniędzy, a z drugiej strony dostajesz coś co ma przecież dużą wartość. A blogi ? Czy treść na nich zawarta ma jakąś wartość ? Na pewno ma, skoro ludzie je czytają. Tyle, że to najczęściej wartość niezmonetyzowana. Ale to nie oznacza, że z drugiej strony nie pojawia się realna korzyść. Ja na przykłam korzystam ogromnie na tym, że codziennie jestem na twitterze, gdzie czytam rzeczy ważne, albo na facebooku, gdzie czytam rzeczy nieważne (ale to też ma dla mnie wartość, jak każda dobra rozrywka) Nie chodzi mi tu o monetyzacje dla właścicieli tych stron - Facebook przecież zarabia coraz więcej. Chodzi o to, że co roku coraz więcej ludzi dostaje coraz więcej rzeczy, treści, usług w internecie za darmo. W jakiś tam sposób się więc wzbogaca, zaspokaja jakieś potrzeby, a jednocześnie z punktu widzenia PKB to nie istnieje. Dlatego z roku na rok PKB staje się wskaźnikiem coraz bardziej bezsensownym.

Twórcy PKB domyślnie założyli, że jak coś ma wartość, to ludzie będą to sprzedawać innym za pieniądze. W internecie ludzie dzielą się wartościowymi rzeczami za darmo. Gdyby to umieć jakoś uwzględnić i wyliczyć, może by się okazało, że w ostatnich latach świat rozwijał się znacznie szybciej niż wszystkim się wydaje.

Nieustraszeni państwowi pogromcy recesji

Wygląda na to, że mamy naprawdę zdolny rząd. Taki, który inwestuje wspierając gospodarkę, a jednocześnie nie wydaje na te inwestycje pieniędzy z budżetu, żeby nie zwiększać deficytu. Kojarzy mi sie to z tym ciastkiem, co się je zjada i nadal się je ma.

Bardzo ciekawy czwarty kwartał

Czwarty kwartał 2012 był w polskiej gospodarce najciekawszy od lat. PKB, jak się okazało wzrósł aż o 1,1%, czyli znacznie powyżej oczeiwań, które były w okolicach 0,8%. Bardzo ciekawe są natomiast szczegóły tego, co tym razem w PKB piszczy.

Po pierwsze - i to nie jest niespodzianka - to najgorszy od lat kwartał naszej konsumpcji. Ten tradycyjnie główny silnik polskiej gospodarki tym razem spadł wśród składowych PKB na ostatnie miejsce i okazał się największym hamulcowym



Po drugie - to był kwartał w którym pierwszy raz wzrost zawdzięczamy tylko jednej składowej. W ostatnich latach, nawet w środku kryzysu 2009 na plusie były zawsze co najmniej dwie kategorie, najczęściej trzy. Tym razem do przodu ciągnie nas wyłącznie eksport netto, czyli różnica pomiędzy zmianą eksportu, a zmianą importu. Czyli najbardziej przekombinowany składnik całego PKB.

Po trzecie, kiedy spojrzymy gdzie ten większy PKB wypracowano, to też można dojść do bardzo zaskakujących wniosków. Prosze zobaczyć, że i przemysł i budownictwo i handel w czwartym kwartale spadają. Pozostają więc usługi. Wśród nich zdecydowanie największą dynamikę - wzrost aż o 22,7% notuje działalność bankowa i ubezpieczeniowa.



Oczywiście akurat bankowość i ubezpieczenia nie ważą zbyt dużo w polskim PKB, więc nawet bardzo duży wzrost procentowy nie musi się w tym przypadku przekładać na realny wpływ na PKB. Ale GUS mierzy ten wpływ nie tylko w procentach, ale także w miliardach złotych.



W czwartym kwartale PKB wyniosło 444,8 mld PLN. Rok temu w czwartym kwartale to było 430,5 mld PLN. Czyli mieliśmy wzrost o 14,3 mld PLN. No i widać wyraźnie, że największa z tego część - ponad 3 mld PLN - to przyrost w działalności finansowej i ubezpieczeniowej.

A co w czwartym kwartale 2012 było charakterystyczne dla bankowości i ubezpieczeń ? To wtedy najszybciej drożały polskie obligacje - dostarczając ich posiadaczom sporych zysków. A ci posiadacze to przecież głównie właśnie banki i firmy ubezpieczeniowe.

W czwartym kwartale 2012 polskie PKB urosło zaledwie o 0,2% w ujęciu kwartał do kwartału. Do recesji było bardzo blisko. Niewykluczone, że jej uniknęliśmy dzięki wyjątkowo dobrej postawie branży finansowej, która była efektem wzrostu rynkowej wyceny polskiego długu. To by nas prowadziło do zaskakującego wniosku, że uciekliśmy recesji dzięki długowi :) A mówią, że nadmierny dług publiczny nie sprzyja rozwojowi... :)

Polska: 21 lat bez recesji

Produkt Krajowy Brutto w Polsce w 2012 był o 2% większy niż w 2011. To wynik znacznie gorszy niż ten sprzed roku (+4,3%), ale w dzisiejszej publikacji GUS trudno znaleźć coś, co zaskakuje negatywnie. 2% to lepiej niż oczekiwała spora część ekonomistów. Oznacza to też, że w czwartym kwartale 2012 PKB poszedł w górę o 0,8% - 1,1%. (GUS na razie nie podał samego Q4, więc trzeba to szacować trochę na oko mając do dyspozycji wynik za cały rok i wynik po trzech kwartałach). Wzrost w Q4 nawet o 0,8% też będzie lepszy od oczekiwań wielu analityków, a także moich. Możliwe, że uda się uniknąć spadku kwartał do kwartału, czyli na razie unikniemy recesji (co najmniej dwóch kwartałów z rzędu spadku PKB kwartał do kwartału). No i warto pamiętać o tym, że mamy za sobą dwudziesty pierwszy rok bez recesji



Nie jestem pewien na 100%, ale wydaje mi się, że 21 lat bez recesji Polska nie miała ani razu po roku 1918. W okresie międzywojennym mieliśmy oczywiście kryzys światowy, po wojnie wiem, że recesja była pod koniec lat 60-tych, a od drugiej połowy lat siedemdziesiątych gospodarka PRL częściej się zwijała niż rozwijała, aż do 1989. Natomiast w okresie 1945-1969 też chyba zdarzały się pojedyncze lata z recesją ( na wykresie u Trystero widać recesyjne "ząbki" w latach 50-tych).


Z drugiej strony oczywiście 2% wzrostu w 2012 to zdecydowanie mniej niż oczekiwano rok temu. Sam oczekiwałem, że to będzie rok ze wzrostem o 3,5% i byłem absolutnie pewien, że w 2012 podwoimy PKB z 1989, kiedy wystartowała gospodarka rynkowa. Aby tak się stało w 2012 wystarczył wzrost o 2,3%. No i się nie udało. PKB w 2012 było większe od tego z 1989 tylko o 99,6%



Aby dojść do dwukrotności PKB z 1989 w roku 2013, musimy mieć wzrost gospodarczy wynoszący co najmniej 0,3%. Powinno się udać.

Konsumpcyjna recesja


Dane o wzroście PKB Polski w trzecim kwartale są koszmarne. Wzrost o 1,4% rdr jest najgorszy od drugiego kwartału 2009. Co ważniejsze, fatalnie wygląda przekrój przez PKB:



To, że gospodarkę w trzecim kwartale ciągnie nam do przodu eksport netto nie jest zaskoczeniem. Tak jest od początku tego roku, tak też było w szczycie kryzysu w 2009. To, że maleją zapasy i zmniejszają się inwestycje także jest typowe dla kryzysu i także widzieliśmy to w 2009. Jedna nowa rzecz, której do tej pory nie było, a która przesądza o tym, że te dane są koszmarne, to konsumpcja prywatna, która rośnie tylko o 0,1% rdr. Nawet w 2009 dynamika konsumpcji nie schodziła poniżej 0,7%. W ujęciu kwartał do kwartału konsumpcja prywatna spadła. Pierwszy raz od...hen hen, kiedy to było...Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest Banku ma dłuższy szereg danych w excelu niż ja, więc sprawdził kiedy ostatnio było z konsumpcją tak słabo



Ze słabiutkiej konsumpcji płyną dwa wnioski, o których pisze Agata Urbańska z HSBC



Po pierwsze, 2013 może być gorszy, niż do tej pory wszyscy oczekiwali, bo wystarczy, że inwestycje jeszcze trochę się cofną (a zapewne tak będzie) i bez wzostu konsumpcji będziemy w recesji. Po drugie (i dla mnie ciekawsze) rosną szanse na to, że przy tak słabej konsumpcji inflacja będzie spadać szybciej. Podtrzymuje więc swój pogląd, że za kilka miesięcy będziemy na serio rozmawiać o ryzyku deflacji w Polsce.

Polska rośnie dzięki inwestycjom.


Polska gospodarka w czwartym kwartale 2011 urosła o 4,3%. Wszyscy, którzy rok temu, albo w okresie wakacyjnym zapowiadali zejście z dynamiką wzrostu w okolice 3% albo i niżej do końca roku dziś starają się nie pamiętać swoich prognoz. Reszta może się cieszyć.

W 2012 Polska podwoi wartość PKB z 1989

Polska gospodarka urosła w 2011 roku o 4,3%. Tym samym możemy oficjalnie odtrąbić, że Polska przeszła przez już dwudziesty rok z rzędu bez recesji. Niewiele państw na świecie może pochwalić się takim osiągnięciem.

Pieniądze zabrane z OFE do ZUS mają rosnąć o 5,9% rocznie


5,93% rocznie chce nam rząd dopisywać do indywidualnych kont emerytalnych w ZUS przez najbliższe 4 lata. Tak wynika z założeń do budżetu na 2012. Rzeczywistość oczywiście najczęściej okazuje się inna od założeń, ale załóżmy na razie, że te założenia okażą się zgodne z prawdą

Podobno polska gospodarka zależy od niemieckiej...

Wszyscy mówią, że polska gospodarka zależy od niemieckiej. Jak w Niemczech będzie recesja, to my też do pewnego stopnia to poczujemy i także u nas wzrost gospodarczy znacząco spowolni. Uzasadnienie jest proste.

PKB rośnie szybciej niż dług publiczny

Kolejne dane o polskiej gospodarce i kolejna pozytywna niespodzianka. PKB w trzecim kwartale urosło o 4,2% - wyraźnie powyżej oczekiwań ( oczekiwano wzrostu o 4% ). Co ciekawe tym razem taki wzrost udało się osiągnąć bez dodatkowego wsparcia ze strony wydatków rządowych. Przekrój przez strukturę PKB zrobiony przez GUS pokazuje, że tak zwane spożycie zbiorowe, czyli wydatki instytucji rządowych i samorządowych spada. Ale oczywiście pamiętamy, że polskie perpetuum mobile ma kilka silników i tym razem ten rządowy mógł sobie odpocząć, bo pozostałe działały świetnie




Najważniejsza znów była nasza prywatna konsumpcja, ale jej wkład (1,8%) był najsłabszy od początku 2010 roku. Ale to nic, bo jak to zwykle u nas bywa w sytuacji słabnięcia jednego motoru natychmiast uruchamiają się inne. Inwestycje dały aż 1,6%, czyli najwięcej od końca 2008. Do tego widać, że coraz ważniejszy znów staje się eksport netto ( różnica między zmianą eksportu a zmianą importu ). 1% z tej strony to najwięcej od końca 2009. To oczywiście efekt słabego złotego. Ten sam kryzys, który obniża nam nieco nastroje przez konsumpcja rośnie wolniej, jednocześnie podkręca nam eksport, korzystający ze słabego złotego ( jak wspaniale mieć walutę inną niż euro :) )

 Rządowe wydatki na minusie też są bardzo ciekawe. To pierwszy taki przypadek w ciągu ostatnich czterech lat. To oczywiście efekt ruchów oszczędnościowych, które jak widać w tych danych zaczynają przynosić efekty. Widać to też w relacji długu publicznego do PKB.

Polskie roczne PKB po trzecim kwartale wynosi  1491,128 mld PLN. Po drugim kwartale to było 1466,351 mld PLN, czyli roczny PKB wzrósł o 24,78 mld PLN. Dług publiczny w tym samym czasie wzrósł tylko o 10,29 mld PLN. Kiedy dług rośnie wolniej niż PKB, to relacja dług publiczny / PKB spada : po drugim kwartale to było 53,73%, po trzecim kwartale jest 53,53%. 


Co ciekawe relacja długu do PKB spada już drugi kwartał z rzędu, a takiej sytuacji w Polsce nie było od trzech lat. 

Wzrost PKB w USA i w Europie to zupełnie różne rzeczy

Nieco w cieniu wydarzeń w strefie euro i euforii na rynkach związanej z porozumieniem osiągniętym na szczycie w Brukseli, opublikowano dziś wstępne dane o wzroście PKB w USA w trzecim kwartale. Wzrost wyniósł 2,5%, czyli najwięcej od roku. Gospodarka amerykańska, która miała się staczać w recesję nagle zaskakuje żywotnością.

Warto jednak pamiętać, że wzrost PKB w USA, to zupełnie coś innego, niż wzrost PKB w Europie. Amerykanie liczą to zupełnie inaczej. U nich to wzrost kwartał do poprzedniego kwartału. W Europie bardziej popularny jest wzrost tzw rok do roku, czyli na przykład wynik III kwartału w stosunku do III kwartału w roku poprzednim. Dodatkowo Amerykanie ten swój wzrost kwartał do kwartału annualizują. Czyli obliczają, jakby to było, gdyby cały rok był taki jak ten kwartał. Czyli tę zmianę kwartał do kwartału podnoszą do potęgo czwartej. Nie wiem dlaczego tak robią, moim zdaniem to kompletnie absurdalne, ale tak właśnie robią.

Gdyby zastosować metodologię taką jak w Polsce i policzyć zwykłą zmianę rok do roku wyszłoby nie 2,5% tylko 1,6%. I nie byłby to wynik najlepszy od roku tylko najgorszy od końca 2009.

A oto jak wyglądają zmiany amerykańskiego PKB w ciągu ostatnich 11 lat wg trzech różnych sposobów liczenia:


Linia niebieska to sposób liczenia taki jak w Polsce. Linia zielona, to dane kwartał do kwartału, też używane w Europie, chociaż w Polsce bardzo mało popularne. Linia czerwona to liczenie typowo amerykańskie, kwartał do kwartału i do tego zannualizowane.

Widać, że wyniki wg sposobu amerykańskiego są najbardziej dynamiczne i "sensacyjne", recesja w 2008 jest głębsza, potem odbicie szybsze. Linia niebieska zachowuje się zdecydowanie bardziej stabilnie i moim zdaniem o wiele lepiej oddaje to co dzieje się w ogromnej amerykańskiej gospodarce. A ta ciągle się rozwija, ale wcale nie najszybciej od roku.