Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WIG. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WIG. Pokaż wszystkie posty

Na zmianach w OFE wszyscy tracą

Państwa nie stać na OFE, bo ten system zwiększa zadłużenie państwa. Lepiej być w ZUS, gdzie nic nie stracimy, bo państwo naliczy nam eleganckie procenty co roku na naszym indywidualnym koncie, a przy okazji, nie będzie musiało się zadłużać. Jakoś tak brzmi rządowe uzasadnienie ekonomii zmian w systemie emerytalnym. My mamy pewny zysk bez ryzyka, a państwo nie ma dodatkowych długów. Sytuacja win-win.

W rzeczywistości jednak mamy sytuację lose-lose. Państwo będzie nam w ZUS naliczać procenty roczne równe średniej ze wzrostu PKB nominalnego (nie realnego, nominalny uwzględnia inflację) za ostatnie 5 lat. W tym roku ten wzrost ma wynieść 3%, za rok 4,8%. Średnia pięcioletnia to okolice 5% i w kolejnych ma być podobnie, jeśli sprawdzą się prognozy zawarte w rządowej strategii zarządzania długiem.




To tak, jakby państwo sprzedało nam wszystkim obligację od której płaci ponad 5% odsetek rocznie. Wprawdzie nam ich nie wypłaca, ale nam je nalicza. Mamy je zapisane na koncie i kiedyś zgromadzone w ten sposób środki będą stanowić podstawę do wypłacania nam dożywotniej emerytury. Sęk w tym, że normalne obligacje emitowane przez państwo mają odsetki niższe. Obecnie sprzedawane obligacje pięcioletnie mają oprocentowanie 2,5%, a dziesięcioletnie 4% (stały kupon). Czyli dla państwa przejście z finansowania systemu emerytalnego zwykłymi obligacjami do waloryzowania naszych kont o wskaźnik oparty o PKB oznacza de facto wzrost kosztów, a nie spadek. Tyle, że tego większego kosztu nie trzeba ponosić natychmiast. To jedyna wymierna korzyść dla rządu - kupowanie czasu. W ogólnym rozrachunku trzeba jednak płacić więcej, a nie mniej.

Niestety to, że sytuacja jest niekorzystna dla państwa wcale nie oznacza korzyści po naszej stronie. Dla nas te 5%-6% rocznie będzie korzystne tylko, jeśli będzie lepsze niż roczna zmiana WIG na giełdzie (OFE teraz będą oparte prawie w całości o giełdę). Jeśli WIG będzie rosnąć szybciej (uwzględniając prowizje, które teraz akurat zostaną mocno ścięte) niż waloryzacja w ZUS, wtedy OFE będą bardziej opłacalne. W ostatnich czterech latach wyglądało to tak:



Oczywiście z pewnością czeka nas wiele lat takich jak 2011, kiedy WIG spadł o ponad 20%, ale jak do tej pory znacznie częściej zdarzają się lata, w których WIG zyskuje i to zwykle grubo ponad 5%. Istnieje więc spore prawdopodobieństwo, że rząd straci, bo będzie musiał nam płacić więcej niż posiadaczom obligacji, a my stracimy bo giełda będzie rosnąć szybciej niż PKB, czyli także i waloryzacja. Skąd takie założenie ? Otóż żyjemy w świecie pełzającego kryzysu, rekordowo niskich stóp procentowych na świecie i przeogromnej ilości kapitału ulokowanego na rynkach finansowych. Ten kapitał nie zasila realnych gospodarek, czyli nie wpływa na tempo wzrostu PKB, za to kręcąc się po różnych giełdach wpływa na podnoszenie wycen różnych aktywów. Nic nie wskazuje na to, aby w dającej się przewidzieć przyszłości to się miało zmienić. A to oznacza, że giełdy na całym świecie powinny rosnąć szybciej (tak się zresztą dzieje od 2009) niż światowe PKB. Polska nie powinna być wyjątkiem. No chyba, że rząd tak wszystkich zniechęci i wystraszy, że faktycznie wyjątkiem będziemy. Ale to tylko na własne życzenie.   

Kupować, czy sprzedawać ?

Skończył się najgorszy tydzień na giełdzie od sierpnia 2011. Pomińmy przyczyny (Bernanke, Chiny, Grecja, OFE, wygasanie kontraktów, itp) i przejdźmy do meritum:

Kupować ? (to wykres indeksu WIG)


Czy może sprzedawać ? (to wykres indeksu WIG20)


Niewykluczone, że prawidłową odpowiedź w poniedziałek wskaże KGHM:


Jaki piękny grudzień

2012 kończy się na polskim rynku doniośle. WIG20 jest o krok od przebicia pięcioletniej linii bessy:



WIG już tę linie przebił. Czyli niby na szerokim rynku jest hossa.


A dodatkowo, trochę z innej beczki, ale tylko trochę innej: EURPLN wygląda tak, jakby dzisiaj rozpoczął podróż do mniej więcej, tak gdzieś około 3,90 PLN


Na tradycyjne pytanie: "dlaczego tak się dzieje", odpowiadam tradycyjnym " a co to za różnica".

To jeszcze nie jest nowa hossa

WIG 20 zakończył dziś sesję najwyżej od lutego i co ważniejsze wyraźnie przebił się przez górne ograniczenie trwającego od ponad roku trendu bocznego. Czyli tak, jakby ten trend zakończył wchodząc w nowy trend - wzrostowy



Wygląda to bardzo optymistycznie, ale na hurraoptymizm moim zdaniem zdecydowanie za wcześnie. Po pierwsze wybicie będzie wiarygodne jeśli indeks utrzyma się powyżej 2350 przez kilka najbliższych dni, a to nie jest pewne, bo jutro niemiecki trybunał konstytucyjny, a pojutrze FED mogą rynki rozczarować (bo inwestorzy są przekonani, że trybunał zgodzi się na europejski fundusz ESM, a FED odpali nowy dodruk dolarów). Po drugie jeśli spojrzymy na giełdę w nieco dłuższej perspektywie, to zobaczymy, że dość niedaleko jest kolejny istotny opór



Linia bessy pociągnięta od szczytu wszechczasów z 2007 roku jest gdzieś w okolicach 2550. Dopiero wyjście ponad tę kreskę będzie oznaczało nową hossę. Ale to wyjście oczywiście wcale nie musi być łatwe. Zarówno na WIG20, jak i na WIG



Możliwe więc, że teraz pokonamy trend boczny i ruszymy w górę, ale tylko po to, aby za kilka tygodni zatrzymać się na kolejnej przeszkodzie, a potem może nawet wrócić do trendu spadkowego.Pocieszać można się tym, że pomiędzy dzisiejszymi poziomami, a 2550 na WIG20 jest miejsce na wzrost o ponad 8%. To dużo. To jakieś 200 punktów. Czyli potencjalnie ponad 100% zysku na kontraktach terminowych na indeks.

WIG20 zapowiada spadki, a WIG wzrosty.

Oto wykres tygodniowy WIG20 ze średnią 52-tygodniową, czyli roczną. Okazuje się, że to dobry wskaźnik zmiany trendu. Od 2003 roku działa bez zarzutu



Widać też jak blisko zmiany trendu byliśmy 2 tygodnie temu


Bardzo podobnie jak WIG20 wygląda indeks szerokiego rynku WIG. Tu też średnia 52tygodniowa działa bez zarzutu od blisko 10 lat


Ale jeśli chodzi o ostatnie 2 tygodnie, to WIG zasadniczo różni się od WIG20. tutaj jesteśmy już nad średnią, co oznacza, że trend się zmienia.


Oczywiście łatwo wyjaśnić, dlaczego WIG wygląda lepiej niż WIG20 - Superdywidenda KGHM została odcięta tylko od WIG20, a od WIG nie, bo takie są zasady konstrukcji obydwu indeksów. Absolutnie jednak nie pomaga to w rozstrzygnięciu, który indeks "ma rację".

Ciekawy wykres

Oto Warszawski Indeks Giełdowy od początku istnienia giełdy w kwietniu 1991 aż do dzisiaj:



Gdybym był Roubinim, albo innym czarnowidzem, napisałbym że oto giełda zapowiada koniec 20letniego okresu nieustannego rozwoju Polski i wejście w fazę bolesnej korekty tego dwudziestolecia. Albo coś jeszcze bardziej bombastycznego.

Ale nie jestem czarnowidzem, więc piszę tylko, że to ciekawy wykres.

Będzie rosnąć, albo spadać

S&P 500. Będzie rosnąć. Kurs odbił się idealnie od linii wsparcia i może wracać pod 1250



EUR/USD. Będzie spadać. Kurs własnie przebił się w dół przez ponadroczną linię trendu wzrostowego.


WIG20. Będzie rosło. Wczoraj wyglądało to na sytuację ekstremalnie trudną, ale jednak wsparcie wytrzymało i nadal obowiązuje

WIG. Będzie spadać. Dziś już widać wyraźniej, że wsparcie nie wytrzymało, a jego przebicie zapowiada dalsze spadki.


Oczywiście to możliwe, że w USA będą wzrosty, a w Europie spadki, natomiast na GPW spółki z WIG20 będą drożeć, a pozostałe tanieć. Ale bardziej prawdopodobne jest to, że któreś z tych sygnałów są błędne. Które ? Możliwe, ze rozstrzygnie to jutro niemiecki trybunał konstytucyjny wypowiadając się o legalności niemieckiej pomocy dla Grecji ( albo braku tej legalności )