Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Unia Europejska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Unia Europejska. Pokaż wszystkie posty

Unia Europejska krainą prognoz

Wracając jeszcze na chwilkę do prognoz Komisji Europejskiej, w których dostrzeżono nawet polskie fotoradary, najbardziej fascynuje mnie w nich coś innego. To, jak bardzo są nietrafione.

Proszę zobaczyć, tutaj widać prognozy najnowsze, ale też te poprzednie, z listopada 2012. W tej najnowszej "prognoza" na 2012 nie jest już prognozą, bo chyba wszystkie państwa podały już wyniki PKB za 2012. Czyli to fakty, a nie prognozy. Natomiast poprzednie prognozy były robione w listopadzie 2012, czyli na 2 miesiące przed końcem roku. Jak widać, Komisja w listopadzie w kwestii PKB w 2012 pomyliła się w prawie każdym przypadku:



Ciekawe, że instytucja, która nie potrafi przewidzieć jakie będą efekty gospodarowania w danym roku będąc w jedenastym miesiącu tego roku jednocześnie prognozuje to co się wydarzy w 2014. Broniąc jej można powiedzieć, że generalnie większość prognoz ekonomicznych się nie sprawdza. Ale w przypadku KE niesamowita jest ta bombastyczność procesu prognozowania. Komisja prognozuje prawie wszystko. Tak wygląda spis treści w aneksie statystycznym prognozy "zimowej":


 
Łącznie 62 zagadnienia ! Wszystko rozpisane, rozrysowane do końca 2014 roku. I potem co kwartał to jest zmieniane. Za rok nikt już nie będzie pamiętał o tym co teraz jest prognozowane, bo będą nowe prognozy i będą zupełnie inne.  A zapał Komisji nie ogranicza się do samej Unii. Są tez prognozy dla Chin, Rosji, a nawet Czarnogóry, Islandii i Macedonii



Naprawdę jestem pełen podziwu. Za prywatne pieniądze tak zaawansowana produkcja raczej bezsensownej makulatury byłaby zapewne niemożliwa. Chociaż pewien niedosyt pozostawia brak prognoz dla Madagaskaru, Surinamu i Panamy.

Pstryk w nos, pstryk w ucho



Piotr Serafin – facet z rządu, który załatwiał nam budżet unijny na lata 2014-2020 jest moim zdaniem idealnym przykładem na wszystkie najgorsze cechy Unii Europejskiej.

Minister Serafin w swoim najnowszym wpisie na blogu :
- pisze, że ostrzegał jakiegoś polityka w sprawie jakiegoś pojedynku
- potem stwierdza, że wygrał pojedynek i analizuje przyczyny swego zwycięstwa w pojedynku
- odczuwa radość z wygranego pojedynku i ma nadzieje, że mu to minister Kalemba wybaczy
- kluczowe informacje na temat przeliczania środków unijnych podaje w nawiasie
- wyjaśnia, że te informacje pochodzą z Porozumienia Międzyinstytucjonalnego z 2006 roku
- apeluje do tego, co przegrał pojedynek, aby nie dezinformował

Moim zdaniem najgorsze cechy Unii Europejskiej to totalny brak przejrzystości, zbyt gęsty gąszcz przepisów i wytycznych – praktycznie nie do przejścia dla zwykłych obywateli Unii, oraz zbyt duże oderwanie od rzeczywistości unijnych urzędników – czyli wąskiej grupy, która potrafi poruszać się w gąszczu. Ta umiejętność często wywołuje u urzędników także poczucie wyższości nad tymi, którzy tej umiejętności nie posiadają. Często niestety zbyt słabo skrywane.

Minister Serafin, gdyby był dobrym, skromnym urzędnikiem z klasą, napisałby z własnej nie przymuszonej woli, przez nikogo nie zapytany o tym, że przyznane państwom środki unijne sprowadza się do cen bieżących przemnażając je corocznie przez deflator wyznaczony arbitralnie na poziomie 2%. Dlatego wszelkie wyliczenia oparte na danych podanych przez premiera na różnych konferencjach są błędne. Możnaby nawet pójść dalej i napisać, że wszelkie liczby podawane przez premiera są błędne, chociaż to byłoby ryzykowne politycznie. Te słynne już 300 mld, to tak naprawde 300 mld ale co roku podnoszone o 2%, czyli jednak już nie 300 mld.  Jak pisze Serafin „nie ma tu żadnego triku, tylko prawo i matematyka”. Wszyscy chyba pamiętamy, że tak się właśnie umówiono w 2006 w Porozumieniu Międzyinstytucjonalnym, prawda ?  :)

Serafin już kolejny raz zachowuje się w ten sposób. Zaraz po szczycie unijnym napisał o "wszystkich nieprawdach" o szczycie, niestety nigdy nie napisał o "wszystkich prawdach". Zaczynam zastanawiać się nad tym, czy to nie jest robione specjalnie. Najpierw premier mówi: 300 miliardów. Wszyscy jego przeciwnicy polityczni zaczynają analizować, przeliczać, szukać dziury w całym (dość durne zajęcie tak na marginesie, no ale to politycy) i jak coś w końcu w pocie czoła znajdą, to potem Serafin pstryka ich w nos, klepie w czoło i krzyczy „muka” na blogu. Muka, bo przecież to się przelicza jeszcze przez 2 procent. A ktoś tam tego nie wiedział, hehehehehe, za szybko wystrzelił z dwururki, hehehe, no i pudło, ach co za radość, aż mi głupio że ją odebrałem ministrowi. Minister też zapewne lubi sobie porechotać i narysować kółko na czole tym imbecylom, co Porozumienia Międzyinstytucjonalnego z 2006 nie czytali. Bo to przecież ich wina, że nie czytali.

Moim zdaniem cały rządowy przekaz po ustaleniach budżetowych w Brukseli to jeden wielki brak przejrzystości okraszony modelowym wręcz oderwaniem Serafina od rzeczywistości . Takiej rzeczywistości w której są zwykli ludzie, przedsiębiorcy, inwestorzy, a nie tylko posłowie opozycji. Dziś już wiadomo, że wszystkie liczby podane na samym początku przez premiera to tylko coś w rodzaju wskaźnika, albo indeksu. Aby dojść do prawdziwych pieniędzy, trzeba to mnożyć przez 2% co roku. Bez odpowiedzi pozostają pytania o ryzyko walutowe. Czy jeśli euro w 2015 będzie po 3,60 PLN, to dostaniemy automatycznie mniej pieniędzy ? Czy może istnieje jakieś zabezpieczenie wynikające z jakiegoś unijnego dokumentu ? Jestem pewien, że Serafin zna odpowiedź na te pytania. Ale sam nic na ten temat nie powie. Zaczeka, aż jakiś bardziej wyrywny polityk opozycji coś w tym temacie ogłosi, naiwnie myśląć, że coś wykrył. Wtedy Serafin na blogu strzeli mu z palców w ucho i napisze, ach jakie pudło, hyhyhy, za szybko dwururka wystrzeliła, hahaha, a przecież wszyscy wiedzą, że kasa unijna jest zabezpieczona przed ryzykiem walutowym, bo tak zapisano w Traktacie Międzypowiatowym z 1998. Albo w innej Wielkiej Karcie Unijnych Ustaleń Zapisanych Drobnym Druczkiem z 2003. Jeśli takiego mechanizmu nie ma, to też o tym nie powie, bo po co.

Chcecie wiedzieć jak to naprawdę działa, to sobie to wszystko sami przeczytajcie w dokumentach, ja tu jestem ministrem i nie mam czasu na przejrzyste przedstawienie faktów dotyczących perspektyw gospodarczych kraju. Nie jesteście tego godni, bo ja znam się na Unii lepiej. Dlatego będę was co tydzień na blogu pstrykał w nos. Albo w ucho.

Oczywiście takich Serafinów w całej Unii są tysiące i wszyscy zachowują się w ten sam, buracki sposób. Dlatego tak trudno o prawdziwą legitymizację Unii wśród ludzi i dlatego ci ludzie nie czują się obywatelami Unii. Dlatego też tak trudno o dalszą integrację w Unii. Jeśli prawdziwy jest wybór:  „dalsza integracja, albo rozpad” to Serafin, swoją komunikacją skupioną na politykach opozycji, a nie na obywatelach działa na rzecz rozpadu Unii Europejskiej. Rozumni ludzie rzadko lubią integrować się wokół instytucji, które traktują ich jak matołków i zbyt często zajmują się pstrykaniem ich w nos. Albo w ucho.

Skorumpowany euroentuzjasta, czyli Polaka samoocena


Pew Research Center publikuje dziś bardzo ciekawe badania na tematy unijno-ekonomiczne, które zawierają w sobie sporą wiedzę o Polakach. Dodatkowo można ją sobie ustawić na tle europejskim, bo przepytywani byli Polacy, Czesi, Włosi, Grecy, Hiszpanie, Niemcy, Francuzi i Brytyjczycy.