Mamy już
oficjalnie pierwsze szczegóły z projektu budżetu państwa na 2013. Część podatkowa komunikatu wygląda tak:
Jak widać, wpływy z podatku PIT mają wzrosnąć o 6,2% przy założeniu, że płace wzrosną tylko o 1,9% realnie przy inflacji średniorocznej 2,7% - czyli nominalnie o 4,6%-4,7%. Gdyby podatki nie rosły, wtedy wpływy z PIT też powinny rosnąć o 4,6%-4,7%, a nie o 6,2%.
Swoją drogą to ciekawe, że w
dokumentach MF o wykonaniu tegorocznego budżetu jak wół stoi napisane, że planowane wpływy z PIT na ten rok to 40,25 mld PLN.
Skoro wpływy z PIT w tym roku mają wynieść 40,25 mld, a w przyszłym 42,936 mld PLN, to moim zdaniem to jest wzrost o 6,67%, a nie o 6,2%, jak podaje rząd w dzisiejszym komunikacie. Przy wzroście o 6,2% wpływy przyszłoroczne powinny wynosić 42,746 mld PLN, czyli o 190 mln PLN mniej. No ale rozumiem, że z punktu widzenia ministerstwa finansów 190 milionów to nie jest jakaś tam wielka kwota.
Natomiast gdyby podatki nie rosły i gdyby wzrost wpływów z PIT był równy nominalnemu wzrostowi płac, to te wpływy powinny wynosić jakieś 42,122 mld PLN, czyli o 814 mln PLN mniej.
I jeszcze jedna sprawa. W dzisiejszej publikacji rządowej nie ma ani słowa o nowym podatku bankowym i wpływach z tego podatku. Wygląda na to, że go w 2013 nie będzie.