Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WIG20. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WIG20. Pokaż wszystkie posty

Spisek OFE w dniu jednej wiedźmy

Mamy za sobą wspaniałą sesję giełdową. Obroty przekroczyły 1,9 mld PLN. Niewiele zabrakło, aby dostać się do pierwszej dziesiątki sesji z najwyższymi obrotami w historii giełdy (próg top 10 to 1,98 mld). Mieliśmy ponad 120 tysięcy transakcji. W tym roku więcej było tylko raz - 21 czerwca, a w 2012 nie było ani jednej sesji z liczbą transakcji przekraczającą 100 tysięcy. WIG20 spadał dziś nawet o ponad 6% (gdyby tak zostało, byłaby to najgorsza sesja od dwóch lat). Na zamknięciu był o 4,6% niżej niż wczoraj.

Jeszcze ciekawiej było na rynku kontraktów terminowych. Kontrakt na WIG20 po tym jak wczoraj od szczytu do zamknięcia sesji spadł o 90 punktów, dzisiaj zleciał o kolejne 108 punktów. A w dołku tracił 141 punktów. Czyli od szczytu do dołka w dwa dni przebył drogę 231 punktów. Czyli do ugrania jednym kontraktem (wartość depozytu niezbędnego, aby go mieć to ok. 1800 PLN) teoretycznie było 2310 PLN. Czyli ktoś mógł zarobić na spadkach 128%. Ten kto zagrał na wzrosty i nie uciekł w porę po prostu zbankrutował - rynek wymiótł cały jego depozyt, a biuro maklerskie zapewne zamknęło jego pozycję (i dobrze, bo musiałby jeszcze dopłacać).

Co ciekawe, wolumen obrotu kontraktem na WIG20 wyniósł dziś ponad 104 tysiące sztuk. To najwięcej od sierpnia 2011 (wtedy mieliśmy popłoch na całym świecie, bo USA straciły najwyższy rating). Czyli dziś na kontraktach działo się więcej niż w trakcie kilku ostatnich "dni trzech wiedźm" czyli dni, kiedy kontrakty wygasają, a rynkiem tradycyjnie trzęsie niemiłosiernie. Dzisiaj trzęsło nawet bardziej



Skąd aż taki ruch ? Obawy rynku ładnie podsumował na blogu młodszy analityk z ING Securities, Krzysztof Wańczyk:



Jeśli na polskiej giełdzie OFE od 13 lat były nieustannie inwestorem, który raz na jakiś czas kupuje i raczej nigdy nie sprzedaje, a od 2014 OFE mają przekształcić się w inwestora, który raz na jakiś czas sprzedaje i niekoniecznie ma za co kupować, to faktycznie jest to istotna przesłanka, żeby zmienić pogląd na temat polskiego rynku. A jak rynek zmienia pogląd, to nim trzęsie. Chociaż oczywiście inną kwestią jest to, że w ramach zmian poglądów rynek często lubi przesadzać. A dzisiejsze wyliczenia to w dużej części tylko szacunki.

Jest też intrygująca koncepcja, o której mówił dziś w TVN CNBC Piotr Kuczyński z Xeliona. Otóż kluczowe dla OFE i giełdy jest w tej chwili to, ile osób wybierze OFE i nie przeniesie się do ZUS. Fundusze aby przekonać jak największą liczbę osób do siebie muszą najpierw utwierdzić ich w przekonaniu, że rząd (a jak rząd to i ZUS) to barany, bo właśnie zniszczyły giełdę i przyprawiły nas o krach, a potem utwierdzić ich w przekonaniu, że w OFE się fajnie zarabia. W tym celu oczywiście potrzebujemy giełdowej hossy. Czyli teraz mocno sprzedajemy pogłębiając spadki obciążające rząd, a za jakiś czas mocno kupujemy, aby wywołać silne i długotrwałe wzrosty, dzięki którym ludzie stwierdzą, że OFE są lepsze niż ZUS i w efekcie w OFE zostanie z 70% ludzi. Tyle wystarczy, aby OFE nie musiały regularnie sprzedawać akcji. Chytre, spiskowe i niewykluczone :)

Najlepszy tydzień na giełdzie w tym roku i cztery tego przyczyny



WIG20 w tym tygodniu urósł o 4,8%, WIG o 4,5% - w obydwu przypadkach to najlepsze osiągnięcia od października 2011. WIG odrobił właśnie wszystkie straty wywołane w czerwcu zapowiedzią powolnej śmierci OFE. WIG20 całości strat nie odrobił głównie dlatego, że w międzyczasie od kursów akcji kilku dużych spółek odcięto dywidendy. W dodatku mWIG40 jest dziś najwyżej od czerwca 2008, a sWIG80 najwyżej od lipca 2011. Co się stało ? Oto cztery główne przyczyny, które poprawiły nam koniunkturę na giełdzie

1.       Wyniki banków

Bezpośrednią przyczyną stoją za ostatnimi wzrostami są świetne wyniki polskich banków. W minionym tygodniu akcje BRE poszły w górę o 8,7%, BZ WBK o 6,7%, Banku Handlowego o 11,6%, PKO BP o 7,7%, Millennium o 9,2%, Getin Noble aż o 17,2%, Getin Holdingu o 16,2%. Wyniki za drugi kwartał opublikowane przez Bank Millennium, BZ WBK i BRE były zaskakująco dobre i pokazały, że polskie banki potrafią sporo zarobić nawet w czasach rekordowo niskich stóp procentowych (co teoretycznie powinno być dla nich niekorzystne). To dopiero początek sezonu publikacji wyników, przed nami jeszcze PKO BP, Pekao SA, Handlowy, Getin, ING itd.

2.       FED i ograniczanie skupu obligacji

Zostawmy na boku to, czy to racjonalne, czy nie (zwłaszcza, że to nie jest racjonalne) ale rynek od pewnego czasu na każda sugestię ograniczenia skupu obligacji przez FED reaguje odwrotem od aktywów ryzykownych, czyli także od akcji na rynkach rozwijających się, czyli także od akcji polskich. Widać to było dobrze w czerwcu. W lipcu Ben Bernanke usilnie starał się skorygować obawy rynków przekonując kilkukrotnie, że skup nawet jeśli zostanie ograniczony nadal będzie skupem, a do podwyżek stóp procentowych w USA jest jeszcze naprawdę bardzo daleko. Bardzo możliwe, że rynki po miesiącu grania pod obawy związane z przykręcaniem śrubki w końcu się oswoiły z tą perspektywą i dotarło do nich, że to nie będzie koniec świata, a bilans FED nadal będzie systematycznie rósł bijąc kolejne rekordy. Proces rozstawania się rynków z przekonaniem, że skup papierów przez FED będzie trwał wiecznie chyba już się zakończył. Tym samym gorący pieniądz znów łaskawszym okiem patrzy na takie rynki jak polski.

3.       OFE i Bronisław Komorowski

Początkowo rynek chyba nie przyłożył do tego dużej wagi, ale dziś widać, że obawy związane z likwidacją OFE tak jakby zmalały. Możliwe, że rynek po gwałtownej reakcji w czerwcu po prostu to przełknął i już nie będzie do tego wracać (dopóki nie pojawią się jakieś już naprawdę ostateczne konkrety), a możliwe, że sytuację nieco zmienił prezydent dając do zrozumienia, że to co proponuje rząd jemu się nie za bardzo podoba. W tym momencie wycenianie likwidacji OFE jako czegoś pewnego przestało być racjonalne. Wypowiedź prezydenta o OFE pojawiła się 9 lipca, WIG20 swój ostatni wyraźniejszy dołek miał 10 lipca i od tamtej pory urósł o ponad 9%.

4.       Ożywienie gospodarcze

Jesteśmy po całej serii danych makroekonomicznych pokazujących, że sytuacja polskiej gospodarki dość szybko się poprawia – lepsza produkcja przemysłowa, nastroje konsumentów, wpływy podatkowe, bilans handlowy, delikatna poprawa stopy bezrobocia, ostatnie wyjście wskaźnika PMI powyżej 50 pkt. Przed nami sierpniowa publikacja o wzroście gospodarczym w drugim kwartale, gdzie moim zdaniem też będziemy mieć pozytywną niespodziankę i wzrost o 0,8%-0,9%. Rynek chyba zaczął dyskontować to, że przemysł w drugim półroczu i w 2014 będzie radził sobie wyraźnie lepiej niż sądzono jeszcze parę miesięcy temu. Obok banków w ostatnim tygodniu świetnie radzili sobie producenci prądu i gazu, czyli firmy w dużym stopniu uzależnione od tego co się dzieje w polskim przemyśle: Akcje Tauronu poszły w górę o 6,8%, PGE o 5,9%, PGNiG o 5,4%, Enei o 4,2%

Na koniec jeszcze wykresy trzech spółek z kluczowym wpływem na WIG20. Już dawno nie wyglądały jednocześnie tak ciekawie, chociaż z drugiej strony w dwóch przypadkach już jesteśmy blisko oporów, co może oznaczać, że kolejny tydzień może być korekcyjny. Oto PKO BP, PZU i KGHM: 




Kupować, czy sprzedawać ?

Skończył się najgorszy tydzień na giełdzie od sierpnia 2011. Pomińmy przyczyny (Bernanke, Chiny, Grecja, OFE, wygasanie kontraktów, itp) i przejdźmy do meritum:

Kupować ? (to wykres indeksu WIG)


Czy może sprzedawać ? (to wykres indeksu WIG20)


Niewykluczone, że prawidłową odpowiedź w poniedziałek wskaże KGHM:


Giełda jest rytmiczna

Jestem daleki od szukania odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania, więc zastanawianie się nad tym DLACZEGO tak jest nie zabiera mi wiele czasu. Ważniejsze, że ta bardzo intrygująca prawidłowość znów się pojawia.


Jak widać co miesiąc WIG20 łapie dołek w okolicach dwudziestego czwartego. Czasami to dwudziesty pierwszy, czasami dwudziesty szósty. Czasami to dołek bardzo istotny - tak jak w maju, lipcu, czy październiku 2012. Czasami tylko lokalny tak jak w kwietniu, czerwcu, sierpniu, wrześniu, czy listopadzie 2012, albo w lutym, czy marcu 2013. Okej, ten dołek z marca 2013 jest trochę naciągany, kilka dni później był kolejny dołek niżej. A w styczniu tego roku w ogóle nie było żadnego dołka w okolicach 24-go. Ale mimo to jakąś prawidłowość tu widać. Granie na wzrosty pomiędzy połową miesiąca, a okolicami 24-go jest mocno ryzykowne. Równie ryzykowne jest granie na spadki pomiędzy okolicami 24-go a początkiem kolejnego miesiąca.

Najbliższy 24 w najbliższy piątek, a WIG20 od trzech sesji wygląda tak, jakby chciał trochę spaść. Oczywiście po to, żeby w okolicach piątku zrobić ładny dołek :)

Jaka pierwsza sesja, taki cały rok ?

Dziś pierwsza sesja giełdowa w tym roku. W 2012 na pierwszej sesji WIG20 wzrósł o 2,3%, a potem w ciągu roku poszedł w górę o 20,5%. Czy to oznacza, że kierunek pierwszej sesji wyznacza kierunek na cały rok ? Nie da się tego stwierdzić na podstawie jednego przykładu, ale warto wiedzieć, że w ciągu ostatnich 12 lat taka reguła sprawdziła się aż 10 razy



Tylko w latach 2002 i 2011 kierunek pierwszej sesji i całego roku się nie zgadzają. W obydwu przypadkach lata były spadkowe, pomimo wzrostu na pierwszej sesji.

Warto zauważyć, że w XXI wieku jak do tej pory jeśli pierwsza sesja w roku jest spadkowa, to zawsze oznacza to spadkowy rok i to taki porządnie spadkowy, o kilkadziesiąt procent. Spadek na pierwszej sesji jak do tej pory oznaczał także, że spadkowy jest pierwszy tydzień i pierwszy miesiąc roku. Generalnie jednak korelacja pomiędzy kierunkiem dla całego roku a kierunkiem pierwszego tygodnia czy też miesiąca jest słabsza niż w przypadku pierwszego dnia. Pierwszy tydzień wyznaczał kierunek dla całego roku 9 razy w tym stuleciu (sygnał był nietrafiony w 2002, 2005 i 2007). Natomiast od 2008, przez ostatnie 5 lat kierunek wyznaczany przez pierwszy tydzień zawsze się sprawdza. Skuteczność sygnału dawanego przez pierwszy miesiąc to 7 dobrych strzałów i 5 niedobrych, czyli prawie jak rzut monetą, tego nie ma sensu analizować. Ale 10/2 w przypadku pierwszego dnia i 9/3 w przypadku pierwszego tygodnia wyglądają ciekawie. Graficznie wygląda to tak:



Na osi poziomej mamy zmianę indeksu WIG20 pierwszego dnia/tygodnia/miesiąca. Na osi pionowej zmianę WIG20 w danym roku. Widać, że zdecydowana większość odczytów jest albo w ćwiartce górnej prawej, albo w dolnej lewej, czyli potwierdzającej korelację.

Oczywiście taka historyczna korelacja nie musi sprawdzać się zawsze i nie oznacza żadnej pewnej prognozy na 2013. Co najwyżej sugestię. Ale akurat dzisiaj warto się z nią zapoznać.

Będzie trochę trzęsło, część druga

Zaczął się tydzień, który zakończy się wygaśnięciem grudniowych serii kontraktów terminowych. Doskonale widać, że to ten tydzień. Na dzisiejszej sesji kontraktami na WIG20 zajmowali się wyjątkowo duzi gracze, co widać po najwyższej w tym roku średniej liczbie kontraktów przypadających na jedną transakcję:



Jak widać na wykresie średnia liczba kontraktów na transakcje rośnie co kwartał własnie w tygodniu, w którym wygasają kolejne serie, ale tak wysoko jak dzisiaj nie byliśmy w tym roku ani razu.

A liczba otwartych pozycji na kontraktach też pobiła dziś (kolejny raz z rzędu) swój tegoroczny rekord - przekroczyła 160 tysięcy.






Oj, będzie trochę trzęsło...

Grudniowa seria kontraktów terminowych wygasa 21 grudnia. Tymczasem na rynku kontraktów na WIG20 dzieją się niesamowite rzeczy. Myślę, że można to nazwac "szybkim napływem kapitału spekulacyjnego na dośc dużą skalę":


Liczba otwartych pozycji zawsze rośnie w miesiącu wygasania kontraktów. Następnie po wygaśnięciu danej serii dość ostro się zmniejsza, mniej więcej o 20-30 tysięcy. Wzrost liczby otwartych pozycji na półtora tygodnia przed wygasnięciem jest więc typowy. Ale już skala tego wzrostu typowa nie jest. 21.12.12 końca świata ma nie być, ale to nie znaczy, że tego dnia nie będzie się nic działo :)


Jaki piękny grudzień

2012 kończy się na polskim rynku doniośle. WIG20 jest o krok od przebicia pięcioletniej linii bessy:



WIG już tę linie przebił. Czyli niby na szerokim rynku jest hossa.


A dodatkowo, trochę z innej beczki, ale tylko trochę innej: EURPLN wygląda tak, jakby dzisiaj rozpoczął podróż do mniej więcej, tak gdzieś około 3,90 PLN


Na tradycyjne pytanie: "dlaczego tak się dzieje", odpowiadam tradycyjnym " a co to za różnica".

Rajd św. Mikołaja już trwa


W Stanach mieli dziś piękną sesję. Indeks S&P 500 po zejściu o 1% w dół odrobił wszystkie straty ze sporą nawiązką i zyskał na zamknięciu blisko 0,8%. Od dołka zrobił więc blisko 2%. A ten dołek nie był przypadkowy. Po fali wzrostowej, która trwała od połowy listopada, rynek amerykański wszedł w korektę, która trwała 2 i pół sesji i zabrała blisko 38,2% wczesniejszych wzrostów. Mamy więc za sobą korektę prawie idealnie do poziomu Fibonacciego.



Co ciekawe, cała ta fala wzrostowa z drugiej połowy listopada to też była korekta w większym trendzie spadkowym, który obowiązuje od połowy września. Korekta wzrostowa zabrała jak do tej pory dokładnie 50% wcześniejszego spadku, czyli mamy kolejne zniesienie Fibonacciego. Po dzisiejszej sesji poziom ten jest lekko naruszony, co daje nadzieje na dalsze wzrosty



Jeśli Ameryka będzie dalej rosnąć, to powinno to pomagać wzrostom także na polskiej giełdzie. Tutaj WIG20 zszedł dziś od góry do przebitej wcześniej linii oporu, zamieniając ją we wsparcie. Jednocześnie potwierdził linię wsparcia w trwających od 9 listopada wzrostach



W szerszym, bardziej długoterminowym ujęciu widać, że ten 9 listopada był istotny, bo wtedy chyba już definitywnie odbiliśmy się od przebitej we wrześniu linii wyznaczającej przez wczesniejsze 12 miesięcy trend boczny.



Wybicie było we wrześniu, potem mieliśmy cofnięcie w ramach potwierdzania od góry przebitej linii oporu. Przełom października i listopada to była walka o to, aby pozostać nad linią, co się udało. Od 9 listopada trwa więc nowa fala wzrostowa. Albo inaczej: od 9 listopada trwa rajd św. Mikołaja.

Cudofixing wszechczasów



Dość niesamowity przebieg miała końcówka dzisiejszej sesji na GPW. Wartość WIG20 o 17:20 na koniec notowań ciągłych wynosiła 2317,56. Potem minęło 10 minut składania zleceń na kończący sesję fixing, zlecenia zrealizowano o 17:30 i okazało się, że wartość WIG20 na koniec sesji to… 2317,56. Dokładnie tyle samo co przed fixingiem, z dokładnością co do jednej setnej punktu.

Dziś dwudziesty czwarty - czyli koniec spadków ?

Dziś dwudziesty czwarty października. A skoro dwudziesty czwarty, to możliwe, że mamy lokalny dołek. Ta prawidłowość na warszawskiej giełdzie jest w tym roku uderzająca. Od marca każdego miesiąca dołki mamy albo dwudziestego czwartego, albo w ciągu paru dni po dwudziestym czwartym:



Te dołki nie zawsze oznaczają zmianę trendu, ale zawsze rynek przynajmniej przez kilka dni szedł potem w górę. A w przypadku dołków z maja, z lipca, a także z września 2011 były to momenty znaczące. Teraz też może to być dołek znaczący, bo wykres doszedł do średniej 200-sesyjnej i jesteśmy bardzo blisko starej, być może już troche zapomnianej linii ograniczającej od góry trend boczny, który trwał prawie rok Wygląda na to, że te linie (bo ta ograniczająca ten trend od dołu również) nadal mają jakieś znaczenie.

To jeszcze nie jest nowa hossa

WIG 20 zakończył dziś sesję najwyżej od lutego i co ważniejsze wyraźnie przebił się przez górne ograniczenie trwającego od ponad roku trendu bocznego. Czyli tak, jakby ten trend zakończył wchodząc w nowy trend - wzrostowy



Wygląda to bardzo optymistycznie, ale na hurraoptymizm moim zdaniem zdecydowanie za wcześnie. Po pierwsze wybicie będzie wiarygodne jeśli indeks utrzyma się powyżej 2350 przez kilka najbliższych dni, a to nie jest pewne, bo jutro niemiecki trybunał konstytucyjny, a pojutrze FED mogą rynki rozczarować (bo inwestorzy są przekonani, że trybunał zgodzi się na europejski fundusz ESM, a FED odpali nowy dodruk dolarów). Po drugie jeśli spojrzymy na giełdę w nieco dłuższej perspektywie, to zobaczymy, że dość niedaleko jest kolejny istotny opór



Linia bessy pociągnięta od szczytu wszechczasów z 2007 roku jest gdzieś w okolicach 2550. Dopiero wyjście ponad tę kreskę będzie oznaczało nową hossę. Ale to wyjście oczywiście wcale nie musi być łatwe. Zarówno na WIG20, jak i na WIG



Możliwe więc, że teraz pokonamy trend boczny i ruszymy w górę, ale tylko po to, aby za kilka tygodni zatrzymać się na kolejnej przeszkodzie, a potem może nawet wrócić do trendu spadkowego.Pocieszać można się tym, że pomiędzy dzisiejszymi poziomami, a 2550 na WIG20 jest miejsce na wzrost o ponad 8%. To dużo. To jakieś 200 punktów. Czyli potencjalnie ponad 100% zysku na kontraktach terminowych na indeks.

Jutro dołek na WIG20 ?

Nie ja to wymyśliłem i zauważyłem. O tym zjawisku mówił mi niedawno Tomasz Czarnecki z CDM Pekao SA. Zjawisko jest niesamowite. Wygląda tak:


Od pół roku WIG20 każdego miesiąca zalicza lokalny dołek w okolicach 24 dnia miesiąca. W przypadku maja i lipca indeks do dzisiaj nie spadł poniżej dołków z tych miesięcy. W marcu, kwietniu i czerwcu po dołku indeks przebywał ponad nim przez 9, albo 12 sesji rosnąc przez ten czas do lokalnego szczytu o 4%, 4,4% i 4,2% (za każdym razem mniej więcej o 100 punktów).

Nie wiem dlaczego tak jest. Ale wiem, że jutro jest 24 sierpnia. Będzie dołek i za kilka dni bedziemy 100 punktów wyżej ?

Och jak tu pięknie

Człowiek wraca z urlopu zupełnie niezorientowany, a tu się okazuje, że jesteśmy w samym środku bitwy o 2350. Tzn określenie "sam środek" jest wyrazem nadziei, że jeszcze będzie się coś działo, bo tak właściwie równie dobrze można założyć, że bitwa zakończyła się w piątek i teraz będziemy wracać do 2150. Ale z drugiej strony wystarczy jedno zamknięcie powyżej 2352, żeby sytuacja zmieniła się zasadniczo, a scenariusz wzrostowy stał się scenariuszem bazowym. No to może się jeszcze coś podzieje.


WIG20 zapowiada spadki, a WIG wzrosty.

Oto wykres tygodniowy WIG20 ze średnią 52-tygodniową, czyli roczną. Okazuje się, że to dobry wskaźnik zmiany trendu. Od 2003 roku działa bez zarzutu



Widać też jak blisko zmiany trendu byliśmy 2 tygodnie temu


Bardzo podobnie jak WIG20 wygląda indeks szerokiego rynku WIG. Tu też średnia 52tygodniowa działa bez zarzutu od blisko 10 lat


Ale jeśli chodzi o ostatnie 2 tygodnie, to WIG zasadniczo różni się od WIG20. tutaj jesteśmy już nad średnią, co oznacza, że trend się zmienia.


Oczywiście łatwo wyjaśnić, dlaczego WIG wygląda lepiej niż WIG20 - Superdywidenda KGHM została odcięta tylko od WIG20, a od WIG nie, bo takie są zasady konstrukcji obydwu indeksów. Absolutnie jednak nie pomaga to w rozstrzygnięciu, który indeks "ma rację".

Wygląda, jakby miało dalej rosnąć.


Tydzień temu wydawało mi się, że rynek może ruszyć do góry. Okazało się, że byłem nadmiernym pesymistą.
Zakładałem bowiem, że czeka nas jeszcze jeden powrót w dół, że Amerykanie nieco dłużej popracują nad prawym ramieniem odwróconej głowy z ramionami, a my spędzimy więcej czasu przy poziomie 50% zniesienia ostatniej fali spadkowej. Po tygodniu i u nich i u nas bariery te są już za nami.



W USA znów wydaje mi się, że przydałby się ruch w dół. Tym razem już nie po to, żeby zrobić ładne ramię, ale po to, żeby powrócić do przebitej linii szyi i tym samym potwierdzić jej istotność. Wyżej mamy przede wszystkim linię oporu idącą przez wiosenne szczyty, którą wykres może spotkać w okolicach 1400. Jest jeszcze stara linia szyi z poprzedniej formacji głowy z ramionami, która może działac jak opór, ale prawde mówiąc nie wiem czy to coś istotnego. Ta linia wyżej jest moim zdaniem ważniejsza.

Na naszej giełdzie WIG20 dotarł w bardzo ciekawe miejsce – jesteśmy przy 61,8% zniesieniu Fibonacciego i jednocześnie przy starym, przebitym w kwietniu dolnym ograniczeniu trójkąta, z które indeks wyszedł dołem kilka tygodni temu.



Kilka dni temu udało się pokonać 50% zniesienie Fibo i do tego linię trendu spadkowego pociągniętą jeszcze od szczytów z maja ubiegłego roku. Jeśli uda się przejść przez 2280, celem będzie górne ograniczenie trójkąta, czy też trendu bocznego, czyli okolice 2350-2360. Wyżej są trudne do przejścia zasieki, które ciągną się aż do 2450. Ale te 2360 moim zdaniem jest spokojnie do zdobycia w ciągu paru tygodni.

Amerykańskie głowy z ramionami

Fundamentalnie wokół rynków jest już tak duży mętlik ( Grecja, Hiszpania, Włochy, szczyt unijny ), że rynek sam nie wie co z tym zrobić. W takich sytuacjach szczególnie ważna robi się analiza techniczna, jako jedyne źródło w miarę konkretnych wskazówek dla inwestorów.

Sytuacja na S&P500 wygląda dość obiecująco. Moim zdaniem rynek jest w trakcie budowania formacji odwróconej głowy z ramionami, która po wypełnieniu zapowiada wzrosty.



Trzeba jeszcze dorysować prawe ramię, tak więc nawet jeśli S&P500 teraz spadnie poniżej 1300 punktów nie będzie to oznaczać nic złego. To ciągle będzie rysowanie ramienia, a potem powinniśmy pójść ponad 1335 i w stronę 1400.

Do scenariusza związanego z głową i ramionami na rynku amerykańskim podchodziłbym bardzo poważnie, bo historia ostatnich trzech lat pokazuje, że to na ich rynku bardzo skuteczna formacja. Właściwie wszystkie ważniejsze fale wzrostowe właśnie od niej się zaczynały. Fale spadkowe też pare razy były efektem tej formacji.



W Stanach więc możliwy jest teraz ruch poniżej 1300, a potem wyraźniejszy ruch w górę. W Polsce WIG20 też ma przed sobą teraz raczej spadki, bo właśnie dotarł do 50% zniesienia Fibonacciego całej fali spadkowej w ramach trendu bocznego.



A potem, jak Stany ruszą w górę, my też może nawet się przez te 50% Fibonacciego przebijemy.

Jeśli chodzi o preteksty fundamentalne do tych ruchów, to zupełnie bym się o to nie martwił. Będzie ich cała masa. Grecja, Hiszpania, Włochy, szczyt unijny, takie tam różne.