Pokazywanie postów oznaczonych etykietą GUS. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą GUS. Pokaż wszystkie posty

Ożywienie gospodarcze w czterech odsłonach

Po pierwsze: nastroje w gospodarce są coraz lepsze. Wskaźniki liczone przez GUS, a oparte na prognozach dotyczących sytuacji gospodarczej w poszczególnych branżach wyglądają dość jednoznacznie



Nastroje w przemyśle (dane wyrównane sezonowo) są najlepsze od października 2011, w transporcie najlepsze od lipca 2011, w handlu od lipca 2012, a w budownictwie od marca 2012 (choć akurat w tej ostatniej branży nadal są to nastroje wyraźnie złe, ale tempo w jakim się poprawiają jest wysokie)

Po drugie: produkcja stali. Możliwe, że to jakieś wydarzenie jednorazowe, jakiś przypadek, ale w danych statystycznych za lipiec produkcja stali surowej wygląda najładniej



Gdyby w kolejnych miesiącach potwierdził się wzrost produkcji stali, to można by oczekiwać większego ożywienia w przemyśle motoryzacyjnym i w budownictwie (odbiorcy), a z drugiej strony w górnictwie (dostawcy)

Po trzecie: energia elektryczna. Zmiana łącznego zużycia za ostatnie 12 miesięcy za chwilę zapewne wróci nad kreskę. Tu też widać wyraźne odbicie od dołka, który wypadł kilka miesięcy temu



Swoją drogą sumując dane o energii kwartałami widać dość dużą korelację ze zmianami PKB. W trzecim kwartale znamy na razie dane tylko z lipca, ale gdyby sierpień i wrzesień były podobne, to zmiana w zużyciu energii byłaby mniej więcej taka sama jak w trzecim kwartale 2012, a wtedy PKB rósł o 1,3%.



Nie zdziwię się, jeśli w tym roku trzeci kwartał też zakończymy ze wzrostem PKB o 1,3%-1,5%.

Po czwarte: sprzedaż detaliczna. Urosła w lipcu o 4,3%, czyli najbardziej od sierpnia 2012, ale warto zwrócić uwagę też na to, że w tym roku lipcowa sprzedaż detaliczna wygląda zdecydowanie lepiej niż w poprzednich latach jeśli ją porównamy do sprzedaży z dwóch tradycyjnych sprzedażowych szczytów: z grudnia poprzedniego roku (Boże Narodzenie) i z marca, ewentualnie kwietnia (Wielkanoc)



Sprzedaż lipcowa była w tym roku o 4,15% lepsza od sprzedaży w miesiącu wielkanocnym, a to osiągnięcie najlepsze od 2010. Z kolei w porównaniu do grudnia mamy sprzedaż gorszą o 5,9%, co jest wynikiem najlepszym od 2009.

Ładne te ożywienie. Wszystkie dane pochodzą z opublikowanego dziś sierpniowego Biuletynu Statystycznego

PKB w pierwszym kwartale wzrósł o 0,5%, nie o 0,4% - GUS zrewidował dane

UWAGA UWAGA

PONIŻSZY WPIS ULEGA REWIZJI, W ZWIĄZKU Z CZYM PROSZĘ NA NIEGO NIE ZWRACAĆ UWAGI

gdyż dobrzy ludzie właśnie dali mi znać, że GUS wprawdzie mówił 15 maja o 0,4%, ale już 29 maja mówił o 0,5%, czyli rewizja była, ale dwa miesiące temu. Bardzo państwa przepraszam, na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że 29 maja byłem nad jeziorem. Pozdrowienia dla Magdy i Janka ;)








Produkt Krajowy Brutto w Polsce w pierwszym kwartale 2013 wzrósł o 0,5% rok do roku. Wprawdzie GUS w maju podawał, że mieliśmy wzrost tylko o 0,4%, ale w biuletynie opublikowanym dzisiaj są już inne liczby.

W maju było tak:


a dzisiaj już jest tak:


Czyli rewizja jest niewielka, ale dobrze, że w górę. W związku z tym, że jest ona tak mała, to na plan pierwszy wysuwa mi się inna sprawa. Problem z GUS, który kolejny już raz zmienia bardzo istotne dla rynków finansowych dane nie mówiąc o tym nikomu, nigdzie tego nie ogłaszając. Dość niepoważne zachowanie, a do tego także nieprofesjonalne od strony PR. Przecież z tego możnaby zrobić wydarzenie, konferencję - przecież jednak było lepiej niż myśleliśmy...no dobrze, może trochę mnie fantazja poniosła, ale jednak uważam, że oczekiwanie od GUS chociaż krótkiego, lakonicznego komunikatu o tym, że się zmieniło dane o wzroście gospodarczym w kraju, to nie jest oczekiwanie wygórowane.

P.S. sprawdziłem, że wartość nominalna PKB liczona w PLN się nie zmieniła, czyli rewizja dynamiki realnej musi wynikać ze zmiany deflatora PKB. Skoro dynamika realna PKB jest wyższa, to deflator musiał być niższy. Czyli w pierwszym kwartale byliśmy jeszcze ciut bliżej deflacji niż nam się to do tej pory wydawało. Oznacza to też, że rewizja danych nie cieszy ministra finansów, dla którego kluczowe jest PKB nominalne, wykorzystywane przy liczeniu relacji dług/PKB, a nie realne.

Poczta jest za darmo (tak to przynajmniej wygląda)

Przypadkowo trafiłem w GUS na szczegółowy opis tego, co mamy w koszyku inflacyjnym. GUS mierząc inflację najpierw szczegółowo bada na co Polacy tak naprawdę wydają pieniądze i jak wygląda struktura tych wydatków. Potem ta struktura jest odwzorowywana w koszyku, żeby największy wpływ na inflacje miały te rzeczy, na które wydajemy faktycznie najwięcej pieniędzy. Podział na generalne kategorie jest znany i łatwo dostępny ( żywność ok. 25%, utrzymanie domu ok. 20%, hotele i restauracje ok. 6%, zdrowie ok 5% itd itd ). Ale GUS czasami publikuje także podział szczegółowy. A w nim można znaleźć na przykład takie coś:


Skoro usługi pocztowe w koszyku inflacyjnym zajmują 0,0%, to oznacza to chyba, że są za darmo, prawda ? Albo, że statystyczny Polak w ogóle z nich nie korzysta. Oczywiście jedno i drugie to nieprawda. Dlatego zakładam, że usługi pocztowe stanowią w koszyku mniej niż 0,05%, a te 0,0% to zaokrąglenie. Warto o tym pamiętać. Statystyka dotycząca gospodarki nigdy nie pokrywa 100% rzeczywistości. Zawsze jest pełna zaokrągleń, oszacowań i danych opartych na badaniach wyrywkowych. Średnia płaca na przykład jest mierzona tylko dla przedsiębiorstw i to tylko tych, które zatrudniając ponad 9 osób. Miliony firm zatrudniających mniej niż 9 osób są poza badaniem. Zmiana cen żywności nie jest liczona na podstawie faktycznej zmiany cen wszystkich produktów żywnościowych we wszystkich sklepach w Polsce, wybiera się tylko kilka produktów i zapewne kilkadziesiąt miejsc pomiaru - konkretnych sklepów (te sklepy nie mogą o tym wiedzieć, pracownicy GUS mierzą to anonimowo)

Takie badania pełne szacunków i przybliżeń i tak są potrzebne, bo jeśli się je przeprowadza zawsze tak samo, to pokazują trend w czasie i ten trend jest wiarygodny, stanowi bardzo ważną informację. Ale nie odwzorowują rzeczywistości w całości. Warto o tym pamiętać zwłaszcza słuchając jak się różni politycy czasami przerzucają różnymi danymi statystycznymi robiąc z tego oręż w walce. To fajnie, że po nie sięgają chcąc sprawiać wrażenie merytoryczności. Ale warto też wiedzieć, w jaki sposób z tych danych korzystać. Poczta nie jest za darmo. Nawet jeśli GUS pokazuje to tak, jakby była.

Smutek w przemyśle, rozpacz w budownictwie

Końca świata dziś nie było, ale to jeszcze nie powód, aby być optymistą. Na pewno nie dotyczy to polskich przedsiębiorców działających w przemyśle i w budownictwie. GUS co miesiąc publikuje wskaźniki pokazujące prognozy przyszłej koniunktury w poszczególnych branżach. Mozna to nazywać wskaźnikami nastrojów, bo powstają one w oparciu o subiektywne oczekiwania i przewidywania przedsiębiorców dotyczące przyszłości. Obecnie wygląda to tak:


Oczywiście optymistyczne oczekiwania są niezbędne do tego, aby w gospodarce pojawiły się nowe inwestycje prywatne, które mogłyby pobudzić wzrost gospodarczy. Wygląda na to, że w 2013 nic takiego w Polsce się nie wydarzy. No to Wesołych Świąt.

W stronę recesji



O tym, że w połowie października zobaczymy dane o wrześniowym spadku produkcji – pierwszym spadku od trzech lat – było wiadomo co najmniej od miesiąca. Głębokość tego spadku przekroczyła jednak nawet moje, pesymistyczne oczekiwania. We wrześniu produkcja była niższa niż rok temu o 5,2%. To wynik najgorszy od kwietnia 2009. Produkcja budowlana we wrześniu spadła o 17,8% - to największy spadek od lutego 2010.

Średnia płaca w Polsce - 3640 PLN, czy 1600 PLN ?

Już jutro GUS pokaże nam pierwszy od trzech lat spadek produkcji przemysłowej. Dziś pokazał nam pierwszy od kwietnia 2010 spadek zatrudnienia w przedsiębiorstwach (dokładnie o 0,01% rdr, ale jednak to spadek)  i najsłabszą dynamikę płac w firmach od stycznia 2010. Ale to i tak nie była najciekawsze publikacja dnia.

Spowolnienie gospodarcze - odczyt lipcowy

W kwietniu roczna dynamika zużycia energii ( w wersji skumulowanej za ostatnie 12 miesięcy ) wynosiła 2,03%, w maju było to już tylko 1,07%, a w czerwcu jest 0,74%. To najsłabsza dynamika od kwietnia 2010:



Ciekawe jest to, że w ciągu ostatniego roku dane o dynamice zużycia energii grupowane kwartalnie, a nie miesięcznie pokrywały się dość ściśle z dynamiką PKB. Na przykład w pierwszym kwartale 2012 PKB rosło o 3,5%, a zużycie energii o 3,4%. W drugim kwartale zużycie energii rosło już tylko o 1,3%...



Jak widać przed 2010 korelacja pomiędzy dynamiką zużycia energii, a dynamiką PKB była prawie żadna. Teraz chyba też zaczyna się rozjeżdzać, bo pomimo mojego pesymistycznego nastawienia, w zejście dynamiki PKB aż do 1,3% w drugim kwartale nie wierzę.

Tak wygląda spowolnienie gospodarcze - odczyt czerwcowy

Miesiąc temu wyglądało to słabo, teraz wygląda jeszcze słabiej:



Istnieje pewna korelacja pomiędzy dynamiką rocznego zużycia energii, a dynamiką PKB. Oczywiście PKB w 2009 nie wpadło nam pod kreskę, tak jak to się działo ze zużyciem energii, ale wtedy wzrost gospodarczy był bardzo nisko, w okolicach 1%. Potem mieliśmy sześć kwartałów ze wzrostem PKB o ponad 4%. W tym czasie najsłabszy odczyt rocznej dynamiki zużycia energii wynosił 2,9%. Pierwszy kwartał 2012 to już wzrost PKB tylko o 3,5% i w tym czasie już dynamika zużycia energii też wyraźnie zaczyna iść w dół. W maju to zużycie było wyższe niż rok temu już tylko o 1,4%. Kiedy ostatni raz było na takim poziomie ( maj 2010 ), dynamika PKB wynosiła... też 3,5%. Moim zdaniem dalszy spadek dynamiki zużycia energii będzie oznaczał zejście z dynamiką wzrostu PKB poniżej 3%. Swoją drogą ciekawe jaki będzie wpływ Euro2012 na zużycie energii w kraju.

Tak wygląda spowolnienie gospodarcze

Produkcja przemysłowa w Polsce słabnie, sprzedaż detaliczna też już nie rośnie tak szybko jak kiedyś, ale moim ulubionym wskaźnikiem pokazującym kondycję gospodarki jest zużycie energii elektrycznej. Aby wykluczyć różne przypadkowe, związane z pogodą, krótkotrwałe wahania zużycia, porównuję zużycie za całe ostatnie 12 miesięcy, w stosunku do tak samo liczonego zużycia sprzed roku.


Jeszcze rośnie, ale coraz wolniej. Nie wygląda to najlepiej.

Albo biedniejemy albo oszczędzamy.



Istnieje w ekonomii taka zasada, że im więcej mamy pieniędzy, tym mniejszy w naszych wydatkach udział wydatków na żywność. Nazywa się to prawo Engla. Najbiedniejsi prawie wszystko musza wydawac na jedzenie. Ci bogatsi po zaspokojeniu potrzeb żywnościowych nadal mają pieniądze, które wydają na inne rzeczy, więc udział żywności w ich wydatkach jest zdecydowanie mniejszy. Tym mniejszy im człowiek bogatszy.   

Im wyższe rejestrowane bezrobocie, tym lepsze wyniki PSL

Mija prawie miesiąc od wyborów. Nikt chyba od tamtej pory nie sprawdził jak wyglądałyby wyniki wyborów, gdyby przeprowadzić je tylko na terenie powiatów z największym zarejestrowanym bezrobociem. Na przykład dwudziestu takich powiatów.

Wśród 20 powiatów z największą stopą bezrobocia w Polsce ( dane GUS na koniec września, czyli na 9 dni przed wyborami ) mamy :

- sześć z warmińsko-mazurskiego ( piski, braniewski, bartoszycki, kętrzyński, lidzbarski i elbląski )
- pięć z zachodniopomorskiego ( pyrzycki, łobeski, białogardzki, choszczeński, szczeciniecki )
- trzy z mazowieckiego ( szydłowiecki, radomski, przysuski )
- trzy z kujawsko-pomorskiego ( lipnowski, włocławski, grudziądzki )
- dwa z dolnośląskiego ( złotoryjski, górowski )
- jeden z pomorskiego ( nowodworski )

Po pierwsze frekwencja.

Wyborcy w bezrobotnych powiatach są zdecydowanie mniej aktywni. Frekwencja wyniosła tam 39,16% ( w całym kraju 48,92% ). Najlepszy powiat wśród dwudziestki ( przysuski, mazowieckie ) miał frekwencje na poziomie 47,57% - czyli i tak poniżej średniej krajowej. Najgorszy ( włocławski, kujawsko-pomorskie ) to tylko 35,01%. Aż 5 powiatów w dwudziestce miało frekwencje poniżej 36%.



Po drugie na kogo głosowali ?

Warto zauważyć, że wśród dwudziestu powiatów z największym bezrobociem tylko trzy są na terenach gdzie wybory wygrało PiS, natomiast aż 17 to tereny na których zwyciężyło PO. W dwudziestce nie ma ani jednego powiatu z tzw ściany wschodniej o której zwykło się uważać, że jest najbiedniejsza


Wyniki wyborów w dużej części pokrywają się z wynikami ogólnopolskimi. Wyniki PiS,
Palikota, SLD, PJN i PPP są praktycznie takie same jak w przypadku wyników ogólnopolskich. Różnicę widać w przypadku wyniku PO i PSL:


Okazuje się, że w powiatach z największym bezrobociem w kraju mamy wyjątkowe upodobanie PSL. Aż 14,09% to o dwie trzeciej lepiej niż ich oficjalny wynik 8,36%. Z drugiej strony PO ma tam wyniki wyraźnie gorsze niż gdzie indziej. Tym bardziej ciekawe, że obie partie pozostawały i zapewne dalej będą w koalicji rządowej.

Oczywiście nie zakładam, że powiaty z największą stopą bezrobocia to miejsca, gdzie mieszka najwięcej bezrobotnych. To byłoby zbyt duże uproszczenie. Równie możliwe jest, że to miejsca z największą szarą strefą. Aż sześć z dwudziestu powiatów z tej listy to powiaty bardzo blisko granicy z Okręgiem Kaliningradzkim, gdzie dość łatwo zostać przemytnikiem papierosów na przykład. To bardzo ciężka, a także zyskowna praca. Nie ma nic wspólnego z bezrobociem. Ale z punktu widzenia rejestrów Ministerstwa Pracy trudnią się nią chyba wyłącznie oficjalni bezrobotni. 

Tak więc można to różnie nazywać, bezrobociem, ale też życiową zaradnością, albo też łamaniem prawa. Tak czy inaczej ludzie w miejscach w których „to” występuje, często ponadprzeciętnie lubią Polskie Stronnictwo Ludowe. 

Ciekawostka : W powiecie o największej stopie bezrobocia w Polsce ( szydłowiecki, mazowieckie, 35,4% bezrobocia ) najwięcej głosów w wyborach dostała Ewa Kopacz. Nowy marszałek Sejmu powinien być więc blisko tej tematyki. Ciekawe czy to pomoże w walce z bezrobociem. ( okej, ostatnie zdanie było żartobliwe... ) 

Produkcja przemysłowa jest taka, jaka miała być


Produkcja przemysłowa wzrosła w sierpniu o 8,1% co stanowi niespodziankę wobec oficjalnych oczekiwań ( średnia z oczekiwań ekonomistów ankietowanych przez Reutera wynosiła 4% ).  Mnie taka dynamika nie zaskakuje, bo jak pisałem miesiąc temu, słabe wyniki produkcji w czerwcu i lipcu wcale nie były aż tak bardzo słabe i nie zmieniały trendu. Uzasadniałem to wtedy wykresem pokazującym indeks produkcji, a nie roczną zmianę produkcji :



Sierpniowy podskok o 8,1% potwierdza tylko, że trend wzrostowy w polskiej gospodarce trwa i w sierpniu nadal miał się dobrze. Wykres odbił się od linii trendu.




Podobnie jak miesiąc temu uważam, że istotne będą wrzesień i październik, bo to w tych miesiącach zawsze padają produkcyjne rekordy. Aby taki rekord pobić już za miesiąc wystarczy, że roczna dynamika produkcji wrześniowej wyniesie ledwie niecałe 4%. Polski przemysł na razie nie zdradza jakichkolwiek oznak słabości. Kolejny raz widać jak to fajnie mieć własną walutę, która w trudniejszych czasach osłabiając się pomaga eksporterom.

Produkcja przemysłowa: to jeszcze nie jest prawdziwe spowolnienie


Produkcja przemysłowa w Polsce w lipcu wzrosła o 1,8%. W czerwcu wzrosła o 2%. To zdecydowanie najgorsze wyniki od października 2009, czyli od momentu, kiedy polska gospodarka wyszła ze spowolnienia gospodarczego 2008/2009. Oceny są dość jednoznaczne i zapowiadają spowolnienie gospodarcze. Nie twierdzę, że będzie inaczej, wręcz przeciwnie, też wydaje mi się, że w 2012 będzie ciężko.

Ale moim zdaniem wyciąganie jakichkolwiek wniosków z comiesięcznych danych o dynamice produkcji rok do roku jest trochę ryzykowne. Ten wskaźnik pokazuje bowiem co miesiąc zmianę do czegoś innego niż poprzednio. W maju pokazywał zmianę do maja, a w czerwcu już do czerwca zeszłego roku. A w zeszłym roku w czerwcu mogło być zupełnie inaczej niż w maju. A w lipcu jeszcze inaczej.

Na szczęście GUS publikuje też co miesiąc indeks produkcji. Czyli wskaźnik, który co miesiąc pokazuje zmiane produkcji w odniesieniu zawsze do tego samego ( czyli do średniej miesięcznej produkcji z 2005 roku ). Ten indeks działa dokładnie tak samo jak indeks giełdowy. Co miesiąc przybiera rózne wartości, po lipcu ma na przykład 134,6 punktu.



Co ważne wykres tego indeksu pokazuje nam długoterminowy trend w produkcji. ( a kiedy sobie porównamy wartość indeksu z tą sprzed roku to wychodzi nam oczywiście roczna dynamika, którą wszyscy się ekscytują ). Wykres po danych dzisiejszych wygląda tak :


Czy to jest zmiana trendu ? Moim zdaniem jeszcze nie, chociaż jest blisko. Wykres prawie doszedł do linii trendu, do której dochodził zwykle w styczniu ( który zawsze jest najgorszy w roku ), a to dane dopiero za lipiec. Aby utrzymać się powyżej tej linii w sierpniu dynamika produkcji musi wynieść co najmniej 3,5% rdr. Moim zdaniem to do zrobienia. A we wrześniu, który w 2010 był najlepszy utrzymamy się nad kreską nawet przy spadku rocznej dynamiki o 6,7%. Ale oczywiście jeśli polska gospodarka dalej ma się rozwijać w tempie porównywalnym do tego co widzieliśmy dotychczas w 2010 i 2011 to we wrześniu, a najpóźniej w październiku powinna zrobić na tym wykresie nowy sezonowy szczyt. Tak jak co roku we wrześniu/październiku. Szczyt, czyli także wypaść lepiej niż w marcu 2011. Do tego będzie potrzebna roczna dynamika co najmniej 3,9% we wrześniu ( albo 5,5% w październiku) Czyli prawdziwy sygnał tego, czy polska gospodarka wpada w poważne spowolnienie, czy nie, dostaniemy zapewne dopiero przy danych za wrzesień. A te poznamy w połowie października. Mniej więcej w tydzień po wyborach parlamentarnych. Taki ciekawy zbieg okoliczności.