Pokazywanie postów oznaczonych etykietą unicredit. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą unicredit. Pokaż wszystkie posty

Pesymistyczny przegląd sytuacji


Wczoraj przyjąłem optymistyczny punkt widzenia, to dzisiaj coś dla pesymistów. Jest aż pięć nowych, pesymistycznych informacji :)

14 listopada 2011

Zaczniemy od wzrostów i to możliwe, że dużych. Kontrakt na S&P500 w czwartek o 17:30, kiedy kończyła się ostatnia sesja w Warszawie, był na poziomie 1231,75. Teraz ma 1266,15, co oznacza wzrost o 2,79%.

Indeks S&P500 odrobił w czwartek i piątek większość strat ze środy, ale troche jeszcze mu zostało. Najbliższe opory dla indeksu : 1270 ( linia po szczytach z 27.X i 8.XI ), 1277 ( szczyt z 8.XI), 1282 ( linia po szczytach z 7 lipca i 28 października ), 1292 ( szczyt z 27.X ). Wsparcie w rejonie 1226-1231 i niżej 1215 ( dołek z 1.XI )

Kontrakt na S&P500 odpowiednio: opory to 1268, 1275, 1279, 1289. Wsparcie 1218-1221 i niżej 1209.

WIG20 w czwartek spadł poniżej wcześniejszych dołków, w piątek giełda była nieczynna, więc polski rynek nie skorzystał z ogólnoświatowego piątkowego odbicia. Opory : czwartkowe maksimum czyli 2322, 2406 ( linia po szczytach z 27.X i 3.XI ), 2415 ( szczyty z ubiegłego tygodnia), 2428 ( linia po szczytach z 31.VIII i 27.X ), 2433 ( szczyt z 27.X ) i 2452 ( zczyt z 31.VIII). Wsparcia : 2264 ( czwartkowe minimum ), 2222 ( dołek z 20.X )

Kontrakt na WIG20 odpowiednio: opory na 2335, 2429-2432, 2450, wsparcia na 2265 i 2222.


Rynki w piątek zdążyły zdyskontować wyklarowanie się sytuacji politycznej w Grecji, ale nie zdążyły zdyskontować przyjęcia przez włoski parlament pakietu reform i wymiany Berlusconiego na Montiego we Włoszech. Początkowa reakcja rynków powinna być pozytywna.

Kluczowe dziś będzie zachowanie EBC i obligacji państw strefy euro. Jeśli okaże się, że obligacje znów tanieją, a EBC nadal nie przeprowadza znaczniejszej interwencji na tym rynku, inwestorzy mogą szybko dojść do wniosku, że zmiany polityczne są bez znaczenia, bo i tak nie powodują zmiany postępowania EBC ( jedynego podmiotu, który może obecnie podtrzymać notowania długu państw strefy euro ). W czwartek i piątek rentowność włoskich obligacji wyraźnie spadała – z okolic 7,40% poniżej 6,50%. Dodatkowo, dziś mamy aukcję 5letnich obligacji we Włoszech. Chcą sprzedać papiery za 3 mld EUR.

Unicredit chce wyemitować nowe akcje i w ten sposób zdobyć 7,5 mld EUR oraz jednocześnie podnieść sobie wskaźniki bezpieczeństwa. Oferta akcji ma zostac przeprowadzona w styczniu.
 
Dziś zaczyna się dwudniowy kongres CDU – partii Angeli Merkel, czyli najważniejszej partii politycznej w Europie. Stamtąd zapewne będą płynąć najważniejsze dla rynku wypowiedzi o przyszłości strefy euro / możliwości interwencji EBC / możliwości wyjścia Grecji ze strefy / planowanych zmianach w traktacie unijnym.
 
Wokół europejskiego funduszu ratunkowego rosną podłe plotki. Wg brytyjskiej prasy fundusz sam od siebie kupuje swoje własne obligacje ( żeby poszło w świat że jest na nie jakiś popyt ). EFSF wstrętne plotki dementuje

Zmiany polityczne mogą poprawić sytuację obligacji, ale nie przywracają zaufania na rynku międzybankowym i nie poprawiają sytuacji europejskich banków. Fundusze pieniężne z USA w październiku wycofały z Deutsche Banku ponad 8 mld USD.

Szef niemieckiego Bundesbanku, Jens Weidmann absolutnie wyklucza jakiekolwiek interwencje ze strony ECB  i jakiekolwiek inne „sztuczki” które naruszałyby traktat unijny.

W Polsce zapewne coraz głośniej będzie o Superfund TFI i problemach z MF Global


Na polskim rynku międzybankowym robi się nerwowo


Stawka Polonia urosła dziś do poziomu najwyższego w tym roku.


 
To poziom najwyższy od 26 stycznia 2009, czyli najwyższy od ponad dwóch lat. Jednocześnie spread pomiędzy stawką Polonia a oficjalną stopą procentową NBP ( dziś 22 punkty bazowe ) ostatni raz był większy 12 listopada 2008.



O co chodzi ze stawką Polonia i dlaczego jej wzrost może niepokoić pisałem we wrześniu. Wtedy ostatni raz stawka ta przez kilka dni utrzymywała się powyżej stopy NBP. Wtedy też prezes bank centralnego Marek Belka mówił o „przejściowych trudnościach płynnościowych”. Wygląda na to, że przejściowe trudności powróciły. 

Tym razem obawy są związane oczywiście z Włochami i z ich zaangażowaniem na polskim rynku bankowym poprzez Pekao SA ( głównym akcjonariuszem jest włoski Unicredit ).  Jeśli stawka na rynku międzybankowym rośnie, to znaczy, że ktoś na tym rynku pilnie potrzebuje pieniędzy. Kto dziś na rynku mógł potrzebować pieniędzy ? Z pewnością bank, który szybko tracił na czymś innym. Najszybciej traciły dziś wartość włoskie obligacje. Kto ma dużo włoskich obligacji ? W Polsce pewnie nikt, ale na pewno Unicredit ma ich od groma. Pewnie szukał gotówki.

Unicredit i Commerzbank coraz ciekawsze.


Trzy dni temu pisałem o tym, że Commerzbank i Unicredit,czyli banki kontrolujące polskie BRE ( czyli mBank i Multibank ) i Pekao SA będą potrzebować kapitału. Jeśli go nie znajdą, to będą musiały coś sprzedać, żeby poprawić sobie wskaźniki wypłacalności. W sytuacje obecnej nie przechodzą zaostrzonych stress testów, które mają być przeprowadzone w najbliższych miesiącach. Taka perspektywa każe sobie zadawać pytanie, czy BRE i Pekao SA nie zostaną niedługo wystawione na sprzedaż, podobnie jak obecnie wystawione na sprzedaż są Kredyt Bank i Millennium Bank, a wcześniej był BZ WBK.

Zadawanie sobie takiego pytania jest teraz nawet bardziej na czasie, po tym jak Financial Times potwierdza, że właśnie Commerzbank i Unicredit mogą mieć problem i chcieć coś sprzedać


Oczywiście i Włosi i Niemcy kontrolują bardzo dużo banków, których mogą w razie czego się pozbyć i nie muszą to być banki w Polsce. Ale jeśli coś trzeba sprzedać szybko i mieć nadzieje, że i tak dostanie się dobrą cenę, to niestety ( dla sprzedającego niestety ) trzeba sprzedawać te najlepsze części majątku, na które nie trzeba długo szukać kupca. Polskie banki należą pod względem jakościowym do najlepszych, a polski rynek uznawany jest za bardzo perspektywiczny. Jeśli trzeba coś sprzedać szybko i za dobre pieniądze, to bank z Polski nadaje się do tego bardzo dobrze. 

Przy okazji warto przyjrzeć się szczegółom biznesu bankowego w wykonaniu Commerzbanku i Unicredit, oraz w wykonaniu niektórych banków w Polsce. Różnice są bardzo widoczne. Tradycyjna, „zdrowa” bankowość polega na tym, że bank z jednej strony ma swój kapitał i do tego pieniądze osób, które wpłacają je na lokaty i rachunki bieżące ( depozyty ). Z drugiej strony banki wprawiają te pieniądze w ruch, udzieląc kredytów. Bankowość współczesna, która często okazuje się „niezdrowa” polega na tym, że oprócz depozytów i kapitału banki dysponują pieniędzmi pożyczonymi od innych banków z rynku międzybankowego i od funduszy rynku pieniężnego, a z drugiej strony nie tylko udzielają kredytów, ale też inwestują na własną ręke na rynkach finansowych, np. w obligacje, ale też w inne, bardziej ryzykowne instrumenty. Generalnie więc podejmują się działalności bardziej ryzykownej niż kredytowanie firm i osób fizycznych ( bo chcą na tym więcej zarobić ). W bilansach banków widać skąd banki mają pieniądze i w co je lokują


Widać wyraźnie, że polskie banki są zdecydowanie bliżej modelu tradycyjnego. Skala ich działalności jest lepiej dopasowana do posiadanego kapitału. Są w znacznie większym stopniu oparte o depozyty i prawie nie korzystają z finansowania z rynku, lub od innych banków ( wyjątkiem jest BRE, który pożycza pieniądze od Commerzbanku ). Z drugiej strony widać, że polskie banki skupiają się przede wszystkim na kredytach, u nas raczej nie do pomyślenia jest sytuacja jak w Commerzbanku, gdzie na kredyty idzie mniej niż połowa środków banku. Pod tym względem najbardziej zbliżony do modelu zachodniego jest ING BSK, który jednak wygląda najbezpieczniej pod względem wskaźnika kredyty/depozyty. Generalnie bank zachowujący ostrożność nie udziela więcej kredytów, niż ma depozytów, najczęściej ta relacja jest jak 1:1. Tutaj akurat Unicredit nie wygląda źle, ale Commerzbank i zależny od niego BRE, to jak widać trochę inne podejście do bankowości.  

Commerzbank podaje wyniki finansowe za III kwartał 4 listopada. Unicredit podaje swoje wyniki 14 listopada. Kto wie, może przy okazji publikacji wyników ogłoszą coś ciekawego, co będzie dotyczyć aktywów w Polsce.

Właściciele Pekao SA i BRE muszą szybko znaleźć ponad 20 mld euro

Analitycy Credit Suisse policzyli, które banki w Europie potrzebują nowego kapitału i ile, a które go nie potrzebują. Szerokie tło problemu opisuje dziś Financial Times, a ja zwracam uwagę, na tabelkę zamieszczoną w ich tekście. Tabelka jest właśnie autorstwa analityków Credit Suisse. To zestaw banków, które będą potrzebować nowego kapitału z zaznaczeniem ile tego kapitału będą  musiały zebrać:



Wśród banków, które wg CS będą potrzebować nowego kapitału jest pięć obecnych na polskim rynku:

- Unicredit ( inwestor w Pekao SA ) – potrzebuje 12 mld EUR
- Commerzbank ( inwestor w BRE ) – potrzebuje 11 mld EUR
- Santander ( inwestor w BZ WBK ) – potrzebuje 6 mld EUR
- ING ( inwestor w ING Bank Śląski ) – potrzebuje 3 mld EUR
- BCP ( inwestor w Banku Millennium ) – potrzebuje 2 mld EUR

Wartość rynkowa polskich banków, kontrolowanych przez te z niedoborem kapitału:

- Pekao SA 8,8 mld EUR
- BRE 2,5 mld EUR
- BZ WBK 3,8 mld EUR
- ING BSK 2,2 mld EUR
- Millennium 1,3 mld EUR

Proces sprzedaży Millennium Banku już trwa, powstaje pytanie, czy pozostałe banki też za chwilę będą wystawione na sprzedaż ? BZ WBK raczej nie, bo Santander dopiero niedawno ten bank kupił, a sam jest na tyle duży, że może spokojnie sprzedać coś innego i w ten sposób zdobyć gotówkę. Z kolei potrzeby kapitałowe ING są na tyle nieduże, że ten bank też powinien sobie poradzić bez drastycznych ruchów ( wyjście z polskiego rynku, który jest jednym z najlepszych rynków bankowych w Europie z pewnością należałoby uznać za ruch drastyczny ).

Pozostaje kwestia Commerzbanku i BRE oraz Unicreditu i Pekao SA. I bank niemiecki i włoski mają oczywiście dość dużo możliwości ruchu. Zawsze można sprzedać coś innego, z pewnością ani Commerzbank ani Unicredit nie chciałyby z polskiego rynku wychodzić. Ale potrzeby kapitałowe akurat w tych bankach wyglądają na spore. A kryzys, to kryzys, czasami żeby się ratować trzeba zrobić coś, czego bardzo chciałoby się uniknąć. W najbliższym czasie z pewnością warto będzie pilnie śledzić wszystkie wypowiedzi osób zarządzających Unicreditem i Commerzbankiem. Przed nimi czas trudnych wyborów.