ECB rozwiał nadzieje

Rynki finansowe właśnie dostały od szefa ECB cegłą w głowę. I to cztery razy. Aż tak stanowczej postawy banku chyba nikt się nie spodziewał. Oto lista ciosów:




1. Pytanie: czy określenie "other elements might follow" z przemówienia Draghiego z 1 grudnia ( rynek bardzo polubił ostatnio to wieloznaczne określenie, mi też się podobało ) oznacza możliwość masowego skupu obligacji z rynku - odpowiedź NIE

2. Pytanie: czy określenie "price stability in either direction" z przemówienia z 1 grudnia oznacza, że w strefie euro jest ryzyko deflacji ( co byłoby dobrym alibi do skupu obligacji z rynku ) - odpowiedź ABSOLUTNIE NIE

3. Pytanie: czy ECB popiera transfer pieniędzy z ECB / banków centralnych państw strefy euro do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, po to aby to MFW za te pieniądze skupił obligacje - NIE, BYŁOBY TO ŁAMANIE TRAKTATU UNIJNEGO

4. Draghi sam z siebie, be pytania: tylko w pierwszym kwartale 2012 banki w strefie euro muszą wykupić swoje własne obligacje za 230 mld EUR. Ułatwiamy im dostęp do płynności, ale i tak banki będą się delewarować, czyli zmniejszać skalę działalności ( co jest czynnikiem pobudzającym recesję w gospodarce )

Oczywiście ECB obniżył stopy procentowe, ale to zostało zdyskontowane wcześniej. ECB wprowadził też nowe sposoby pompowania płynności w rynek międzybankowy, ale to też nie jest niespodzianką, tego oczekiwano. Pod to właśnie rynki szły w górę w ciągu ostatnich dni. Aby dalej rosnąć musiałyby dostać coś jeszcze, a nie dostały niczego. Jest jeszcze możliwość, że ECB przyjmuje tak zasadniczą postawę po to, aby zmobilizować polityków na szczycie unijnym do działania. Jeśli ci uzgodnią w swoim gronie zasady unii fiskalnej w strefie euro ( ECB bardzo na to naciska ), to może za kilka dni zobaczymy znów złagodzenie stanowiska banku. Na razie chyba jednak należy zapomnieć o nadziejach, które zresztą Draghi sam rozbudził kilka dni temu.

1 komentarz:

na-plus pisze...

I dobrze. Miekki EBC bylby przypieczetowaniem tej calej farsy. Mamy w koncu zdrowe podejscie do sprawy...