Trzęsienie ziemi oraz tsunami w Japonii w marcu 2011 spowodowało wiele zakłóceń w światowej gospodarce, z przejściowym obniżeniem wzrostu gospodarczego w największych gospodarkach świata włącznie. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że najbardziej trwały efekt tej katastrofy mamy w Niemczech.
Der Spiegel - koniec ery atomowej |
Wkrótce po wywołanej tsumani katastrofie w elektrowni atomowej Fukushima kanclerz Niemiec Angela Merkel (tuż przed kilkoma ważnymi wyborami lokalnymi, które potem i tak przegrała) ugięła się pod głośną presją mediów i cichą presją Gazpromu i zdecydowała o wycofaniu się Niemiec z energetyki atomowej. Ma to się stać do 2022 roku. Decyzja była szokująca, bo akurat w Niemczech energia atomowa stanowi dość istotną część całego rynku energetycznego. W efekcie ceny energii na rynku niemieckim podskoczyły po tej decyzji na jakiś czas o ponad 20% na czym skorzystał np. czeski CEZ sprzedając Niemcom energię z Temelina nieco taniej (ale i tak drożej niż u siebie). Polacy na tym nie zarobili, bo Polska ma za słabe interkonektory z Niemcami, więc technicznie nie mamy możliwości eksportu energii do Niemiec na dużą skalę. Tak czy inaczej po Fukushimie krajobraz europejskiego rynku energetycznego zmienił się zasadniczo. Niemieckie koncerny energetyczne zmuszone do rezygnacji z atomu musiały szybko uzupełnić braki, na co tylko czekał Gazprom. Jeśli energia atomowa nie wróci do łask w Niemczech, to możliwe, że nieco spadną koszty budowy takiej elektrowni w Polsce. Firmy wykonawcze w tej branży straciły w Niemczech sporo zleceń, schodzą więc z cenami w dół, aby przetrwać na trudniejszym rynku. Koszt budowy elektrowni atomowej w Europie po katastrofie Fukushimy jest trochę niższy niż przed tą katastrofą.Więcej o wpływie Fukushimy na światowy rynek energii : z Bloomberga i z Reutera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz