Niemcy za 90 dni mogą mieć niższy rating, Francja też, przed nami scenariusze dotąd niewyobrażalne. A na giełdach spokój. Spadek o mniej niż 1%, nic wielkiego. Oczywiście wszystko można uzasadnić w sposób "mądry". Już wczoraj słyszałem hipotezy, że zagrożenie ze strony Standard & Poors i możliwych obniżek ratingów tak naprawdę rynkom się spodoba, bo wystraszy polityków i przyspieszy podejmowanie decyzji. Możliwe, że tak się stanie. Wydaje mi się jednak, że rynki przed popłochem i głębszymi spadkami ocaliła jedna kreska na wykresie.
Oczywiście głupio światowej publiczności tłumaczyć to co się dzieje jedną kreską na wykresie, dlatego teoria o rynku zadowolonym z perspektywy obniżek zapewne będzie robić karierę ( właśnie minister finansów Niemiec Wolfgang Schaeuble powiedział, że ostrzeżenie S&P to zachęta do śmiałych decyzji na unijnym szczycie )Ja jednak pozostanę przy jednej kresce na wykresie. Konkretnie wykresie kontraktu terminowego na amerykański indeks Standard & Poors 500 – moim zdaniem najważniejszy indeks giełdowy na świecie. Kreska dziś przebiega przez poziom 1246,12. Indeks jest powyżej. Czyli ma szanse na powrót do wzrostów. Dlatego nie spada.
Skoro nie spada kontrakt na amerykański indeks, to nie spadają też indeksy w Europie. Tzn nie spadają mocno. W skrócie to tyle.
Teraz wersja z dłuższym wyjaśnieniem. Kontrakt na S&P500 od dołka 25 listopada do wczoraj do godziny 19:00 poszedł w górę o 10,4%. Praktycznie bez przystanków. Można to nazywać rajdem św. Mikołaja, albo graniem pod ustalenia szczytu unijnego. Poziomem docelowym tego rajdu jest ostatni szczyt z 27 października – 1289 punktów. Najważniejszą przeszkodą w drodze do tego szczytu była linia przechodząca przez dwa ostatnie szczyty – czyli ten z 27 października ( 1289 ) i ten z 14 listopada (1271 ). Ta linia opada, codziennie jest nieco niżej, proces jej pokonywania trwa już czwarty dzień, ale idzie dobrze
Dołek był 25 listopada, przez kolejne dwa dni trwało zwykłe, spokojne odbijanie w górę. 30 listopada nastąpiła skoordynowana, ogólnoświatowa akcja banków centralnych, która bardzo pomogła i wywindowała notowania prawie pod samą linię oporu. Wiadomo było, że teraz będzie już trochę trudniej. Kolejnego dnia, 1 grudnia, kurs dotknął linii, ale jej nie przebił. Jednak po jej dotknięciu też nie spadł zbyt mocno, pozostał w pobliżu, pokazując siłę rynku. W efekcie kolejnego dnia udało się już linię przebić, chociaż na koniec dnia kurs znów wrócił poniżej. To z kolei było znakiem niepokojącym, co sprawiało, że wszystko rozstrzygnie się w poniedziałek po weekendzie. W poniedziałek kontrakt już na dzień dobry był powyżej linii, po czym zaczął śmiało iść coraz wyżej. Kiedy doszedł powyżej poziomu maksymalnego z piątku wiadomo było, że linia jest przebita, a droga do szczytu z 27 października jest otwarta – co oznacza jeszcze prawie 2% wzrostów, czyli piękną perspektywę.Pełen sukces.
W tym momencie rynkowi na głowe zwala się agencja ratingowa i oczywiście notowania zaczynają lecieć w dół. Łatwo się zorientować, że ten spadek nie zatrzyma się szybko i być może znów trzeba będzie stoczyć walkę o przełamaną wcześniej linię, o której rynek chciał już zapomnieć.Straszny niefart.
Dochodzenie do linii na poziomie 1246 trwa ponad 10 godzin i kończy się o 6 rano naszego czasu – kiedy powoli kończą się notowania w Azji ( kontrakt na S&P500 jest w handlu 24 godziny na dobę ). Tuz po szóstej kontrakt dochodzi do 1245,45 i dalej już nie spada. Dosłownie po kilku minutach powraca nad 1246, o 9 rano, kiedy startuje sesja w Europie kontrakt jest już powyżej 1250. Widać, że na razie 1246 się obroniło. To oczywiście wywołuje ponowny przypływ optymizmu, w efekcie którego teraz znów jesteśmy blisko 1260 i stopniowo odrabiamy straty. To właśnie ten optymizm broni nas przed większymi spadkami w Europie.
Sprawa się zakończy kiedy kurs potwierdzi, że wrócił do trendu wzrostowego, czyli przebije lokalny szczyt z wczoraj na poziomie 1266,45. Zanim to nie nastąpi, bedzie istnieć ryzyko powrotu do linii na 1246 i przy drugim ataku być może ta linia pęknie. Ale na razie wszystko idzie dobrze i rynek wraca w stronę 1266.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz