Niedługo minie miesiąc od unijnego szczytu, który miał zaowocować precyzyjnymi receptami na to jak rozwiązać wszystkie finansowe problemy strefy euro. Miesiąc temu miało się zacząć załatwianie spraw z listy spraw do zrobienia w Europie. Od tamtej pory nie rozwiązano ani pół żadnej sprawy, jedynym trwałym efektem szczytu jest utrata przez inwestorów zaufania do CDSów ( które w przypadku Grecji okazują się nic nie warte ) i spowodowana tą utratą zaufania wyprzedaż obligacji państw strefy euro, która ciągle trwa. Tym samym problem „ jak uchronić inne państwa przed rozlaniem się problemu greckiego” przestał istnieć, bo problem zdążył się rozlać i na Włochy i na Hiszpanię a powoli zalewa też Belgię. Następne w kolejce są Austria i Francja. Nadal nie wiadomo jak się zakończą rozmowy z bankami w sprawie redukcji długu Grecji, jednocześnie nie osiągnięto niczego w sprawie zwiększenia siły funduszu ratunkowego EFSF. Nadal nie wiadomo skąd mają pochodzić pieniądze na ratowanie państw i banków. Jedynym pomysłem jest Europejski Bank Centralny, ale ten pomysł jest ciągle skutecznie blokowany przez Niemców.
I w takim momencie na scene wchodzi Christine Lagarde i Międzynarodowy Fundusz Walutowy ze swoim nowym pomysłem. To „precautionery and liquidity line” czyli nowa linia kredytowa MFW, która ma zastąpić dotychczasową „elastyczną linię kredytową”, z której do tej pory mogły korzystać tylko wybrane państwa w dobrej kondycji ( m.in. Polska ). Nowa linia też niby będzie tylko dla zdrowych gospodarek ( np. w strefie euro oczywiście wszystkie są zdrowe, tylko na niektóre uwzięli się źli spekulanci ) , ale w sytuacjach podbramkowych będzie mogło ją dostać państwo, które ma problem z płynnością, czyli takie któremu własnie skończyły się pieniądze na obsługę długu.
Z tych zapisów wynika, że państwo w kłopotach będzie mogło dostać pięciokrotność swojego wkładu do MFW na pół roku, albo dziesięciokrotność nawet na dwa lata. Oczywiście wkład każdego państwa do MFW jest inny. Jest też liczony w SDRach, które można przeliczyć na waluty państw. 1 SDR to wg dzisiejszego kursu średniego w NBP 5,1523 PLN. Czyli to 1,1592 EUR. Te państwa, które nas najbardziej interesują, ich wkłady do MFW i wynikająca z nich możliwa pomoc finansowa wyglądają tak :
Czy to załatwia sprawę ? Oczywiście, że nie. 12,8 mld EUR dla Grecji to niewiele więcej, niż wartość transzy o którą teraz spierają się władze Grecji z UE ( lada chwila UE ma im wypłacić 8 mld EUR, ale ciągle stawia nowe warunki ), 91 mld EUR dla Włoch to tylko niewielka część wartości długu jaki muszą wykupić z rynku ( albo zrolować ) w 2012. W przypadku Polski wygląda to już lepiej bo dla nas 19,6 mld EUR, czyli 87 mld PLN, to ponad połowa długu, który trzeba wykupić w 2012. Ale dla nas z kolei to żadna nowość, bo Polska już wcześniej miała przywilej korzystania z elastycznej linii kredytowej, do którego na szczęście nigdy nie trzeba było się uciekać. Pod tamtą linią mieliśmy nawet więcej, bo równowartość 98,7 mld PLN. Czyli Polska na nowym pomyśle MFW straci około 11 mld PLN zabezpieczenia na czarną godzinę. Za to pogrążone w kryzysie państwa strefy euro może coś na tym zyskają ( chociaż rynki finansowe na razie w zachwyt nie wpadły )
A skąd MFW weźmie pieniądze na te wszystkie linie kredytowe, gdyby się okazało, że potrzebuje ich w tym samym momencie kilka państw strefy euro ? Mówi się, że MFW je pożyczy. Z Europejskiego Banku Centralnego. Niemcy twardo blokują interwencje EBC na rynkach obligacji, ale pożyczka EBC dla MFW to przecież co innego. Nawet jeśli w efekcie te pieniądze i tak pójdą na to samo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz