W Grecji jakoś to będzie, ale rozstrzygnięcie dopiero za 24 godziny

Moim zdaniem w greckiej kłótni chodzi tylko o to, kto będzie rządzić, a nie o to co się stanie z Grecją w strefie euro i z całą strefą. Grecja tak czy inaczej zaakceptuje plan cięć budżetowych, nie ogłosi bankructwa i nie wyjdzie ze strefy euro. Jutro natomiast wyjaśni się w jaki sposób to się odbędzie. Oto co dziś wieczorem mieli do powiedzenia premier Papandreu, minister finansów Venizelos i szef opozycji Samaras :


Widać wyraźnie, że cała historia z referendum i tym kolosalnym zamieszaniem była i jest robiona głównie po to, aby zapewnić obecnemu rządowi większość przy głosowaniu planu cięć ( bailout deal ). Czyli z jednej strony premier twierdzi, że odrzucenie tego planu będzie oznaczać początek wychodzenia Grecji ze strefy euro. Opozycja wcześniej już sygnalizowała, że poprze bailout deal, ale pod warunkiem, że Papandreu ustąpi, powoła się rząd zgody narodowej i rozpisze wybory na grudzień. Czyli są warunki do spełnienia. Ale tutaj wchodzi minister finansów i głosem profesjonalisty od pieniędzy uprzedza, że Grecja musi mieć kasę unijną do 15 grudnia ( a Unia nie da kasy przed uchwaleniem bailout dealu ). Czyli że nie ma czasu na nowe wybory. Premier w tym kontekscie potwierdza, że nowe wybory będą katastrofą. Opozycja upierając się przy wyborach wychodzi na głównego winowajcę i główne zagrożenie dla strefy euro. Teraz to Samaras ma być czarną owcą, a nie Papandreu.

Jutro głosowanie wotum zaufania dla rządu ( podobno dopiero o 22:00 wieczorem). Jeśli rząd wygra, to zapewne będzie chciał natychmiast przegłosować plan cięć i będzie miał spore szanse na sukces. Tym samym z punktu widzenia UE problem zostanie rozwiązany ( na krótko, ale jednak ). Jeśli rząd przegra, to rządząca lewica i opozycja zaczną zapewne konstruować nową większość i jest tu możliwe odejście Papandreu pod naciskiem całej Europy, a następnie przegłosowanie planu cięć i jednocześnie rozpisanie wcześniejszych wyborów. Z takiego scenariusza UE i rynki też będą zadowoleni. Istnieje też oczywiście możliwość, że po obaleniu rządu Papandreu w Grecji wszyscy ze wszystkimi się pokłócą, nikt nie będzie miał większości, będą nowe wybory, ale nie będzie bailout planu, nie będzie też tym samym kasy z Unii i Grecja upadnie w połowie grudnia ( upadnie tak faktycznie, czyli wierzyciele nie dostaną pieniędzy o czasie - to zupełnie coś innego niż dobrowolne zrzeczenie się części należności, z czym mieliśmy do czynienia dotychczas ). Ale takiemu scenariuszowi daje nie więcej niż 20% szans. Moim zdaniem jakoś tam się dogadają, a czy premierem będzie Papandreu, Samaras, czy ktoś inny, to chyba w Europie nikogo nie obchodzi.

Brak komentarzy: