Wracając do wyliczeń, z których wynika, ze Słowacja i Słowenia za chwilę pożegnają się ze swoją dobrą kondycją finansową, warto sprawdzić jakby w tej sytuacji wyglądała Polska, gdyby była w strefie euro. Albo inaczej jak koszmarnego fakapu uniknęliśmy nie wchodząc do tego brukselskiego bagna.
Udział w zrzucie na bankrutów ( czyli w EFSF ) odpowiada udziałowi poszczególnych państwowych PKB w PKB strefy euro. Polskie PKB na koniec 2010 wynosiło 354,2 mld EUR. Z tabelki wynika, że byliśmy prawie dokładnie na poziomie Belgii, która miała 352,9 mld EUR. Belgia w początkowej wersji podziału kosztów musi wydać 60,6 mld EUR. Myśle więc, że można założyć, że koszt dla Polski wynosiłby 61 mld EUR.
W miarę odpadania kolejnych gospodarek, które pomoc będą przyjmować, a nie jej udzielać, rosną koszty, którymi obarcza się wszystkich innych. Rosną proporcjonalnie dla każdego, o 67%. Czyli na końcu Polska musiałaby płacić nie 61 mld EUR, ale 102 mld EUR. Przy obecnym kursie walutowym to 449 mld PLN. To 31% polskiego PKB. Tę kwotę należałoby też w tym momencie doliczyć do polskiego długu publicznego. Dług obecnie wynosi jakieś 800 mld PLN, urósłby więc z dnia na dzień do 1249 mld PLN. Czyli do 85% PKB. Pękłyby wszystkie progi ostrożnościowe łącznie z konstytucyjnym 60%. De facto takie rozwiązanie byłoby więc niekonstytucyjne. Prawdę mówiąc nie mam pojęcia jak te matołki od autobusów i paprykarzy poradziłyby sobie z taką sytuacją. Pewnie wcale by sobie nie poradziły.
Na szczęście nigdy nie weszliśmy do strefy euro. Chociaż z tego co pamiętam, to nie było tak, że nikt tam nie chciał wchodzić. Raczej wręcz przeciwnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz