Rozmawiałem dziś o kwestii PBG i generalnie wykonawców autostrad z szefem związku przedsiębiorców budowlanych, z prezesem jednego z dużych banków i z głównym ekonomistą jednego z dużych banków. Obraz wynikający z tych rozmów jest bardzo ciekawy.
Wg człowieka z branży budowlanej największym problemem w systemie zamówień publicznych wcale nie jest kwestia kierowania się głównie ceną w przetargach publicznych, o czym wspomina się dość często. Znacznie większym problemem jest zła konstrukcja kontraktów zawieranych z wykonawcami. Chodzi o podział ryzyk pomiędzy inwestora, czyli państwo, a generalnego wykonawcę. W naszym przypadku feralne okazało się przyporządkowanie ryzyka zmiany cen materiałów do wykonawcy, a nie inwestora. Pomimo tego, że wykonawca nie ma na takie zdarzenia żadnego wpływu. Oczywiście inwestor też nie ma na to wpływu, więc tu sprawa jest do dyskusji, jak to powinno być rozwiązane. Usłyszałem, że w całej Unii istnieją gotowe standardy konstrukcji umów budowlanych, wypracowane wspólnie przez branże budowlaną i rządy, w których ryzyko zmiany cen materiałów bierze na siebie zawsze inwestor, nie wykonawca. Nie sprawdziłem tego, ale słyszałem ten argument już wcześniej ze strony osób nie związanych z branżą budowlaną, więc jestem w stanie w to uwierzyć. W Polsce jest inaczej, a do tego nie ma żadnego wypracowanego wspólnie z branżą wzorca umowy. U nas umowę przygotowuje GDDKiA ( tzn bierze wzór niemiecki i przerabia go tak, żeby było wygodnie) i daje do podpisania, a na renegocjacje zapisów się nie zgadza.
Dodatkowym potwierdzeniem tego, że sytuacja wygląda właśnie tak jest to, że dziś w TVN CNBC prezes Urzędu Zamówień Publicznych mówił, że konstrukcja umów jest problemem i że zaproponuje zmiany polegające właśnie na innym rozłożeniu ryzyk pomiędzy inwestora i wykonawcę. Czyli tym samym przyznaje, że system obowiązujący przez cały okres budowania autostrad był zły.
Na pytanie: po co firmy budowlane w ogóle wchodziły w kontrakty autostradowe, o których od samego początku było wiadomo, że są niezwykle ryzykowne, z rentownością bliską zera pan z branży mówi z rozbrajającą szczerością, że im do głowy nie przyszło, że w razie najbardziej negatywnego scenariusza państwo im nie pomoże. Nie przyszło im do głowy, że państwo, które popodpisywało kontrakty bardzo korzystnie bo z cenami o kilkadziesiąt procent poniżej kosztorysów odmówi skorygowania cen w górę, jeśli będzie taka uzasadniona wyższymi kosztami potrzeba. A już na pewno nie przyszło im do głowy to, że państwo nie zmięknie nawet wtedy kiedy będą już bankrutować podwykonawcy, a po nich wnioski o upadłość zaczną składać generalni wykonawcy – firmy z miliardowymi przychodami. Można to nazwać naiwnością, można to też nazwać nadmierną wiarą w to, że państwo będzie podchodzić do dużych krajowych firm jak do partnerów w dużym infrastrukturalnym, cywilizacyjnym wręcz projekcie, a nie jak do frajerów, których można łatwo oskubać i się z tego potem cieszyć.
Tak czy inaczej, autostrady kosztowały tyle ile kosztowały. Państwo, czyli inwestor nie pokryło wszystkich kosztów zasłaniając się kontraktami, których nie chciało waloryzować. Siłą rzeczy resztę kosztów musi pokryć ktoś inny. Najpierw spadło to na podwykonawców, czyli najbardziej bezbronne ogniwo w całym procesie budowlanym. Teraz wywalą się główni wykonawcy, zadłużeni w bankach, czyli koszt budowy autostrad, od którego uciekł rząd przechodzi na wierzycieli generalnych wykonawców. To głównie banki, są już szacunki, że w razie bankructwa PBG będą musiały odpisać na straty około pół miliarda złotych. Oczywiście banki przerzucą to sobie bez problemu na klientów. Dodatkowo stracą posiadacze obligacji PBG. Firma Analizy Online wyliczyła dziś, że te obligacje znajdują się w portfelach 23-ch funduszy inwestycyjnych. Stracą więc także oszczędzający w tych funduszach, którzy decydując się na obligacje myśleli, że ograniczają ryzyko inwestycji. Niestety ciągle im daleko do perfekcji jaką w tym zakresie osiągnął rząd.Tak dziś wygląda na przykład wykres jednostki uczestnictwa w funduszu pieniężnym (czyli niby najbezpieczniejszym z możliwych) Unikorona:
Jeśli więc oszczędzasz w tym lub w paru innych funduszach, możesz sobie pogratulować. Właśnie dołożyłeś się finansowo do budowy autostrad w Polsce.
Co dalej ? Prezes banku powiedział mi, że to smutne, ale niestety sektor bankowy w tej chwili wstrzymuje finansowanie dla całego sektora budowlanego. To się dzieje właśnie w tym momencie. Prezes twierdzi, że banki nie mają wyjścia, pojawia się nowe ryzyko systemowe dotyczące całej branży, banki będą musiały więc zawiązać nowe rezerwy związane z kredytami udzielonymi tej branży. Siłą rzeczy żaden bank nie będzie zwiększał zaangażowania kredytowego w sektorze, na który właśnie zawiązuje nowe rezerwy, wręcz przeciwnie każdy normalny bank będzie teraz robić wszystko aby to zaangażowanie zmniejszyć. Prezes banku przyznał też, że taki ruch ze strony banków zwiększa prawdopodobieństwo kolejnej fali bankructw w sektorze budowlanym. Będą one związane już nie z systemem zamówień publicznych, ale z cofnięciem finansowania z banków.
Główny ekonomista dodał, że szacuje wpływ całej katastrofy budowlanej na tempo wzrostu polskiego PKB w tym roku na 0,2% - 0,3%. Czyli jak ktoś liczył na tempo wzrostu 3%, to powinien sobie teraz zrewidować oczekiwania do 2,7% - 2,8%.
Zdecydowania większość ludzi z którymi rozmawiałem o problemie ostatnio absolutnie nie rozumie, dlaczego rząd jednocześnie twierdzi, że to wszystko wina głupich, naiwnych, chciwych, pazernych wykonawców, a z drugiej strony właśnie teraz, nagle postanowił zmieniać ustawy w taki sposób, w jaki branża proponowała to od lat. Dlaczego sugeruje, że to wszystko przez nich, a jednocześnie pośrednio przyznaje im racje.
Oczywiście można się spodziewać, że przy kolejnej rundzie inwestycji publicznych za kolejną paczkę środków unijnych chętnych do wchodzenia w układ z GDDKiA będzie znacznie mniej. Po pierwsze ze względu na bardzo złe skojarzenia, a po drugie w projekcie nowej ustawy poza szeregiem dobrych rozwiązań jest także zapis, że generalny wykonawca ma najpierw zapłacić wszystkim podwykonawcom, a dopiero potem, na końcu dostanie pieniądze od inwestora. Mamy więc zupełne postawienie na głowie całego procesu inwestycyjnego w budownictwie, bo przecież wykonawcy płacą podwykonawcom z pieniędzy, które dostają od inwestora. Przy autostradach nie płacili podwykonawcom nie dlatego, że wydawali te pieniądze na fajki i wódkę, tylko dlatego, że dostawali ich za mało, aby pokryć wszystkie koszty, w tym podwykonawców, co w konsekwencji zresztą doprowadziło do bankructwa i jednych i drugich. Nowe rozwiązania w nowej ustawie tę sytuację jeszcze pogorszą. Bardzo jestem ciekaw jakie będzie zainteresowanie nowymi przetargami jeśli ten zapis faktycznie wejdzie w życie. Na razie przed nami fala bankructw.
9 komentarzy:
Panie Rafale, dlaczego wszyscy podatnicy mieliby sie dorzucac do wlascicieli firm budowlanych? Czy jakby mieli krociowe zyski bo ceny by poszly w druga strone to by sie podzielili z Panstwem? A jesli wszyscy wiedzieli, ze kontrakty sa ponizej kosztow to po co sami konkurowali skladajac zanizone oferty? Nie uwaza Pan, ze ich bankructwo jest dobre, bo powinni odejsc i na ich miejsce wejda odpowiedzialnie stapajacy po ziemi managerowie? Z Panskich ostatnich wpisow dla mnie wynika, ze jak spolka ma zyski to super niech akcjonariusze dostana premie za ryzyko, a jak ma straty to niech podatnicy wszyscy sie zrzuca na tych akcjonariuszy. Tez bym chcial miec w zyciu tylko upside!
Można się zgodzić z tym, co powiedział prof. Leszek Balcerowicz, firmy są sobie same winne.
Pominę to. Pominę również to, że i tak zapłacimy ten koszt "droższych" autostrad, tylko, że w ukryty sposób. Państwo natomiast ukryło koleją cześć długu. Jak o tym myślę przypomina mi się Jaś Fasola, chowający gdzie się da tatar: http://www.youtube.com/watch?v=C6QqSxmpRMM
Zastanawiam się, czy jak nasze firmy upadną a na ich miejsce przyjdą firmy zagraniczne to nie stracimy potrójnie:
1. Zapłacimy więcej za realizację.
2. Firmy te będą płacić podatki w swoich krajach, nie u nas.
3. Będą zatrudniać swoich obywateli do pracy, a u nas wzrośnie bezrobocie (i znowu Państwo straci na podatkach).
podatnicy mieliby się dorzucać nie do firm budowlanych, tylko do budowy autostrad, bo one obiektywnie podrożały. nie chodzi o zyski, tylko o koszty.
Może warto by zrobić program o możliwościach zabezpieczenia się narzędziami finansowymi.
Np. kontrakty terminowe na ropę czy są wystarczająco dobrze skorelowane z ceną asfaltu, a może są kontrakty terminowe na asfalt.
ubezpieczenie wypłacalności kontrahenta i gwarancje bankowe.
Zabezpieczenie się przed inflacją (pewnie jakieś kontrakty na stopy procentowe, a może jest coś lepszego)
Koszty robocizny (jak to ubezpieczyć to nie wiem)
Dobrze byłoby wiedzieć ile to kosztuje przedsiębiorcę i ile powinien dopisać do rachunku dla zleceniodawcy/inwestora.
Rynek kontraktów terminowych i opcji trochę traci swój pierwotny cel jakim jest ubezpieczenie i transfer ryzyka od podmiotu, którego interesuje wykonanie realnej pracy na podmiot który chce to ryzyko i potencjalnie większy dochód. Obecnie chyba z 90% albo i pewnie lepiej obrotów na rynku kontraktów i opcji to czysta spekulacja i kasyno (z mniejszą marżą i większymi limitami na stole). Nie chce pisać, że spekulanci są źli bo nie są dostarczają płynność i możliwość zawarcia kontraktu taki jaki nas interesuje.
W ten sposób wykończymy już ostatnie duże firmy budowlane w Polsce, i jak ich już nie będzie to będzie można zmienić przepisy tak aby w przyszlosci wszyscy Generalni WYkonawcy ktorymi beda firmy zagraniczne mogly sobie renegocjowac kontrakty w razie zwyzki kosztow materialow.
Jestem tylko ciekaw jakim cudem polskie autostrady są najdrozszymi w swiecie jesli chodzi o koszt budowania przy cenach kotraktow mniejszych od cen kosztorysowych!?
Nie lubię PO i Tuska, ale w tej sytuacji gratuluję im zrobienia dobrego interesu i wyssania chciwych nieudaczników.
Zarząd PBG powinien ponieść odpowiedzialność karną za działanie na szkodę spółki poprzez świadome podpisywanie nierentownych kontraktów.
Kontrakty autostradowe w momencie podpisywania były rentowne. Straciły rentowność w trakcie budowy.
A zarządy nie maja płacone za bezmyślne podpisywanie kontraktów ale za szacowanie ich ryzyk w przyszłosci.
no teraz, z upływem czasu, to wszystko trochę inaczej wygląda.
Pozdrawiam,
firmy budowlane Wrocław
Prześlij komentarz