Marek Belka po piątkowej interwencji NBP na rynku walutowym
powiedział, że nie chodziło o żaden konkretny poziom złotego do walut obcych.
Oczywiście miał rację, ale nie powiedział wszystkiego. Nie dodał, że w tej
interwencji w ogóle nie chodziło o złotego, tylko o polskie obligacje, które
ostatnio bardzo szybko tanieją.
Piszą o tym dzisiaj i w BRE:
Piszą też w PKO BP
Dlaczego większa zmienność na rynku walutowym może pogłębiać
przecenę na rynku polskich obligacji ? Bo mogą
z nich uciekać inwestorzy, którzy je kupili w ramach tak zwanego carry trade.
Carry trade to działalność polegająca na tym, że bank pożycza pieniądze tanio w
walucie bardzo nisko oprocentowanej (na przykład w euro, najlepiej biorąc
pieniądze z ECB) i lokuje w kraju, gdzie stopa procentowa jest wyraźnie wyższa
(oprocentowanie polskich obligacji pomimo dużych spadków w ostatnich miesiącach
nadal jest zdecydowanie wyższe niż koszt pieniądza w strefie euro). Czyli
pożyczasz za 1%, lokujesz na 4% i masz 3% bez ryzyka. Tyle, że aby to
faktycznie było bez ryzyka, trzeba się jeszcze zabezpieczyć przed ruchami na
rynku walutowym, tak aby ruchy na EUR/PLN nie zabrały europejskiemu bankowi
jego bezpiecznych 3%. Zabezpieczyć się oczywiście można, ale to kosztuje. Im
mniejsza zmienność kursu walutowego – tym mniej kosztuje. Kiedy zmienność na
rynku walutowym rośnie, rośnie też koszt niwelowania ryzyka kursowego. Kluczowa
jest tu właśnie zmienność, a nie taki, czy inny kurs złotego. Nieważne, czy
euro jest po 4PLN czy po 4,50 PLN, ważne, żeby nie skakało od 4 do 4,50 w skali
tygodnia. Przy dużej zmienności kursu walutowego banki z Europy dochodzą do
wniosku, że Polska nie nadaje się już do carry trade, zamykają pozycję, w
efekcie obligacje tanieją. (tak na marginesie - prawdopodobnie cały ten
mechanizm odbywa się bardziej na międzybankowych instrumentach IRS, a nie na
obligacjach, ale to na jedno wychodzi, bo obydwa rynki są ze sobą mocno
powiązane. Czym się różnią pięknie ostatnio opisał Barnejek)
Dlaczego NBP chce ograniczyć wyprzedaż obligacji ? Bo spadek
ich cen to wzrost ich rentowności, czyli wzrost stopy procentowej
(długoterminowej). NBP ostatnio stopy obniża (krótkoterminowe), a nie podnosi,
aby więc działania NBP przynosiły skutek i miały jakikolwiek sens bank ten musi
pilnować nie tylko tego, co się dzieje ze stopami, które sam wyznacza, ale
także tymi wyznaczanymi na rynku i interweniować, jeśli dochodzi do wniosku, że
ruchy na rynku psują mu „mechanizm transmisji monetarnej” . Po drugie jest
kwestia wspomnianego w notce PKO BP finansowania deficytu w bilansie
płatniczym, po trzecie BRE twierdzi, że NBP robi to dla rządu, pomagając mu
utrzymać koszty finansowania dziury budżetowej nisko.
Oczywiście twierdzenie, że kurs walutowy w ogóle nie
obchodzi NBP jest przesadą. Jeśli przy okazji interwencji złoty się umocni, to
z punktu widzenia budżetu państwa też oczywiście bardzo dobrze
Wydaje mi się, że jest też jeszcze jedna przyczyna
interwencji NBP na obligacjach. To obawa przed tym, co się zaczęło dziać na
rynkach światowych – obawa przed tym, że odwrót kapitału zagranicznego z Polski
może zrobić się zbyt gwałtowny, jeśli się pozostanie biernym i nie wyśle na
rynek żadnego sygnału. Dlatego sygnał poszedł. Rynki finansowe są mniej więcej
od miesiąca przekonane, że FED po wakacjach zacznie ograniczać skup obligacji
USA z rynku (nazywany niekiedy szumnie, choć nieco nonsensownie dodrukiem
dolara) – to oznacza koniec apetytu na ryzyko i rozglądania się za różnymi
ciekawymi celami inwestycyjnymi na świecie. Mamy więc ucieczkę nie tylko z Polski,
ale ze wszystkich rynków wschodzących. Notabene rynek polski na tle innych nie
wygląda źle. Wśród najsłabszych walut świata w ostatnim miesiącu mamy waluty
RPA, Meksyku, Turcji, Indii, Brazylii i innych krajów wschodzących, ale złotego
w tym zestawieniu nie ma
Z drugiej strony dziś wygląda na to, że piątkowa interwencja
NBP niewiele dała. Polskie obligacje nadal tanieją (10letnie mają już rentowność 3,85%), trwa światowy odwrót z rynków stopy procentowej w krajach rozwijających
się
Krótkie tłumaczenie tych skrótów: 5yr swaps to międzybankowe
kontrakty na stopę procentową, czyli IRS, o terminie 5letnim. PLN to wiadomo,
ZAR to rand południowoafrykański, HUF to forint węgierski, INR to rupia
indyjska. Wszędzie tam rośnie stopa procentowa, czyli także rośnie rentowność
obligacji, czyli obligacje te są sprzedawane. Jak widać, w RPA i na Węgrzech
wygląda to nawet gorzej niż w Polsce, a u nas też wygląda to słabiutko. 11
punktów bazowych w ciągu jednego dnia to nie jest normalny ruch na spokojnym
rynku. Chociaż kto wie. Może gdyby nie piątkowa interwencja, to dziś tez mielibyśmy ruch o 33 punkty bazowe jak w RPA, a nie tylko 11 pb.
Hossa na polskich obligacjach tym razem chyba już naprawdę się
skończyła, a NBP zapewne nawet nie myśli o odwracaniu trendu, a bardziej o tym
aby ograniczyć skalę odpływu i uniknąć jakiegoś większego popłochu.
3 komentarze:
Witam,
Chciałbym Pana ( jako twórcę tego bloga ) oraz Pana gości zaprosić na portal blogbook.pl, który jest pierwszym w sieci serwisem zbierającym w jednym miejscu blogi i posty.
Mam nadzieję, że i Pana blog dołączy do tego grona, a Panu pozwoli zwiększyć rozpoznawalność oraz oglądalność Pana wpisów.
Serdecznie zapraszam i wierzę, że już niedługo przeczytam Pana posty na blogbook.pl.
Co zyskuje Pan na dodaniu swojego bloga ?
1) Pana blog i posty mają więcej linków bezpośrednich, a więc pozycjonowanie google,
2) wszystkie posty i blogi są otwierane bezpośrednio na stronie domowej, a więc statystyki,
3) dostęp do szerszego grona czytelników zainteresowanych Pana kategorią bloga, a czytających akurat inny blog
Pozdrawiam i pozostaję do dyspozycji w przypadku pytań lub wątpliwości
Michał Ludczyński ( twórca portalu )
www.blogbook.pl
PS.
Nie musi Pan dodawać postów na blogbook.pl.
Dzieje się to automatycznie po dodaniu Pana bloga na stronę.
PS2.
Projekt jest całkowicie prywatny i darmowy
Kursy walut potrafią czasami bardzo mocno nas zaskoczyć. Dlatego ja już dość dawno zdecydowałem się na wyrobienie karty pre paid https://www.igoriacard.com/karta-prepaid-dla-podrozujacych która jest zarazem kartą walutową. Teraz jak jestem za granicą nie muszę przejmować się zupełnie kursami walut.
Akurat na takich rzeczach nie znam się za bardzo, jednak w przypadku gdy chodzi o samą walutę to jak najbardziej często ją wymieniam. W końcu mamy u nas bardzo dobry kantor internetowy Cinkciarz i to właśnie za jego pomocą jesteśmy w stanie wymienić walutę. Tym bardziej, że kurs wymiany jest zawsze korzystny.
Prześlij komentarz