Im słabszy złoty, tym ważniejszy kurs średnioroczny

Im złoty słabszy tym lepiej widać, jakim cwanym pomysłem było wprowadzenie możliwości przeliczania zagranicznej części długu publicznego po kursie średniorocznym, a nie po kursie z 31 grudnia. Oczywiście dziś nikt nie wie jaki kurs EURPLN będzie 31 grudnia, ale już dzisiaj - prawie w połowie roku - kurs średnioroczny bardzo wyraźnie różni się od bieżącego i jest to różnica na korzyść Ministerstwa Finansów:



Średni kurs euro w NBP dzisiaj to 4,2555, tymczasem kurs średnioroczny jak do tej pory to 4,1641. Czyli różnica wynosi ponad 9 groszy. Zadłużenie Polski denominowane w walutach obcych na koniec pierwszego kwartału wynosiło 253 mld PLN.



Upraszczając, że całe zadłużenie zagraniczne jest w euro i przeliczając tę sumę przez kurs euro z 31 marca wychodzi nam kwota 60,564 mld EUR.

Te 60,564 mld EUR wg kursu dzisiejszego z NBP to 257,73 mld PLN, a wg kursu średniorocznego to 252,19 mld PLN. Na dzisiaj więc korzyść (na razie tylko teoretyczna, bo praktyczna będzie dopiero 31 grudnia) wynosi 257,73 - 252,19 = 5,54 mld PLN.

Dług publiczny na koniec I kwartału był na poziomie 869,94 mld PLN, czyli 54,27% PKB. Do progu 55% PKB zabrakło 11,69 mld PLN. "Zaoszczędzona" dzięki kursowi średniorocznemu kwota 5,54 mld PLN to blisko połowa dystansu między obecnym poziomem długu, a barierą 55% PKB. Czyli moim zdaniem to kwota istotna.

Kurs średnioroczny ma to do siebie, że im bliżej końca roku tym mniej będzie się zmieniać. Dość silny złoty z pierwszych kilku miesięcy roku powoduje, że nawet gdyby od dziś do końca roku kurs euro codziennie był na poziomie dzisiejszym, czyli 4,25, to kurs średnioroczny 31 grudnia i tak nie przekroczy 4,22. Jeśli do końca roku nie pojawi się jakieś ożywienie, albo chociaż inflacja zwiekszająca nominalnie wpływy z VAT, to być może na koniec roku przed przekroczeniem bariery 55% PKB uratuje nas możliwość przeliczenia długu publicznego wg kursu średniorocznego.

Brak komentarzy: