Amerykański wykres dnia

Coraz mniej ludzi pracuje w Stanach Zjednoczonych. To znaczy niby coraz więcej, bo zatrudnienie niby rośnie, ale tak naprawdę jest coraz gorzej


Dziś opublikowano kolejne comiesięczne dane o amerykańskim rynku pracy - powszechnie uważane na giełdach za najważniejsze dane w miesiącu. W kwietniu zatrudnienie wzrosło o 115 tysięcy, a stopa bezrobocia spadła z 8,2% do 8,1%. Na pierwszy rzut oka wygląda to nieźle, ale potem są dane o wskaźniku aktywności zawodowej, czyli o tym jaki odsetek Amerykanów w wieku produkcyjnym w ogóle jest na rynku pracy ( jako zatrudnieni a także jako bezrobotni ) i wygląda to tak:

Wskaźnik aktywności zawodowej w USA to tylko 63,6%, najmniej od 1981 roku. W roku 2000 to było ponad 67%. To oczywiście i tak lepiej niż w Polsce, gdzie ten sam wskaźnik wynosi zaledwie 56,3%, ale u nas w 2007 to było 53,7%. Czyli u nas się powoli stopniowo poprawia, a u nich powoli stopniowo psuje.

Skoro te wskaźniki pokazują 63,6% w USA i 56,3% w Polsce, to co z resztą ludzi w wieku produkcyjnym ? To tak zwani bierni zawodowo. Od bezrobotnych różnią się tym, że nie tylko nie mają pracy, ale także nawet jej nie szukają. Czyli są to przede wszystkim emeryci, renciści, studenci, chorzy, a także tak zwani zniechęceni. To, że w Polsce wygląda to tak słabo mnie specjalnie nie dziwi, ale to, że w USA wygląda to tak słabo na pewno zaskakuje. 

Inne ciekawostki z ametrykańskiego rynku pracy : średnia płaca godzinowa: 23,38 USD, średni tygodniowy czas pracy: 34,5 godziny - co daje średnią miesięczną pensję na poziomie 3495,31 USD, czyli 11197,6 PLN. Średnia płaca w polskich przedsiębiorstwach w marcu to 3770 PLN. Mimo problemów Amerykanie ciągle średnio zarabiają 3 razy lepiej niż Polacy.