Warszawska giełda jest w bardzo ciekawym momencie. Łatwo to zauważyć, jeśli się spojrzy na wykres indeksu WIG. Taki dwudziestoletni wykres:
Z jednej strony w maju odbiliśmy się od dolnej granicy trendu wzrostowego, który rozpoczął się w 1995. Z drugiej strony jesteśmy już bardzo blisko linii bessy, pociągniętej od szczytu wszechczasów z 2007. Dokładniej wygląda to tak:
Linia hossy i linia bessy przetną się w drugiej połowie 2013. Do tego momentu trzeba będzie zdecydować, w którą stronę idziemy. Moim zdaniem będzie to w dużym stopniu zależeć od tempa, w jakim polska gospodarka będzie się wydobywać z recesji, w którą wpadnie w pierwszej połowie 2013. Jeśli prognozy będą dobre, wtedy dyskontowanie nowej fali wzrostu gospodarczego wywoła nam nową falę hossy. Istotny będzie także apetyt na ryzyko ze strony inwestorów zagranicznych, a to z kolei pochodna sytuacji w strefie euro. Ale to jakim dyskontem inwestorzy z zewnątrz nakładają na nasz rynek zależy przecież także od perspektyw gospodarki polskiej. Znów więc wracamy do tego kiedy i w jakim stylu będziemy się wygrzebywać z dołka koniunktury. Oczywiście rynek dyskontuje przyszłość, więc fala powinna się rozpocząć z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, w okolicach pierwszego kwartału 2013. Fala w górę, albo w dół. To interpretacja fundamentalna.
Można też odłożyć fundamenty na bok i podejść do tematu czysto technicznie. Gdyby rynek chciał decydować się na scenariusz optymistyczny, to wybicie może nastąpić szybciej niż za kilka miesięcy. Wszak do przełamania linii bessy brakuje nam dzisiaj wzrostu o jakieś 1,6%. A do takiego wiarygodnego wyjścia górą, bez obawiania się, że to pułapka - wzrostu o jakieś 6%, do 47000 pkt. Na tym poziomie sytuacja dla wszystkich powinna być już jasna.
1 komentarz:
Kierunek nada moim zdaniem tym razem demografia. Odchodzący na emerytury wyż, który trzeba będzie leczyć w "państwowej" służbie zdrowia spowoduje konieczność nadmiernego opodatkowania wszystkiego co się rusza. Do tego nad rynkiem akcji zawiśnie groźba renacjonalizacji środków w ofe, a więc również akcji rozmaitych spółek, które następnie będą powtórnie sprzedane na gpw zapewne.
Z drugiej strony stoi mocne prawdopodobieństwo, że nasze lokalne matolstwo weźmie przykład ze swoich koleżków i rozpocznie dopisywać sobie różne kwoty do zastymulowania pkb. I to może przesądzić o kolejnej fali hossy - drukowanej hossy.
Prześlij komentarz