EUR/PLN - 4,20 na horyzoncie

Kurs euro do złotego od półtora miesiąca buja się w wąskim paśmie 4,07-4,20. W ciągu ostatnich dwóch tygodni prób wyjścia z tej stagnacji w dół w strone 4 zł za euro było wiele i żadna się nie powiodła. W takiej sytuacji naturalne jest, że spora część inwestorów dochodzi do wniosku, że teraz na takie wybicie nie ma szans, może więc warto zagrać na ruch w drugą stronę. Jeśli nie można przebić w dół 4,07, to może można przebić w górę 4,20 ? Okazja wydaje się dobra : mamy projekt budżetu na 2010 w którym potrzeby pożyczkowe przekraczają 200 mld zł ( to dla rynku żaden news, ale jako pretekst do sprzedawania złotego nadaje się dobrze ), wczoraj ministrowi finansów nie za bardzo wyszła aukcja obligacji. Sprzedał połowę tego co chciał, a chętnych do zakupu było o połowę mniej niż zwykle. No i jeszcze na dokładkę renomowana agencja Standard & Poors publikuje raport o tym, że rośnie ryzyko kredytowe w polskich bankach. To też zaden news, a wręcz banał, bo jak rośnie bezrobocie, to ryzyko kredytowe też musi rosnąć, bo ludzie bez pracy spłacają kredyty gorzej niż ludzie na etacie. Ale jako pretekst do sprzedawania złotego doskonale się nadaje. W efekcie więc zbliżamy się do 4,20.

Ale dopóki pozostaniemy poniżej 4,20 nic istotnego się nie zmieni. Rynek ma pełne prawo tam podejść w ramach trendu bocznego.Dopiero wyjście powyżej będzie oznaczać koniec półtora miesięcznej stagnacji. Wtedy rynek dość żwawo może dojść do opadającej linii trendu, która obecnie jest w okolicach 4,34. To będzie bardzo istotny opór, bo gdyby i on pękł, to wtedy będzie można już stawiać hipotezę, że półroczne umocnienie złotego się kończy. Ale od takiej hipotezy na razie dzielą nas jeszcze 4,20 i 4,34.



Brak komentarzy: