Kobiety przeznaczają średnio 20,4 godz. w tygodniu na prace domowe, o 8 godz. więcej niż mężczyźni - wynika z badań rządowego Centrum Rozwoju Zasobów Ludzkich, przeprowadzonych w ramach projektu "Godzenie ról rodzinnych i zawodowych".
No to teraz pozbądźmy się hamulców ( tak jak rząd ) i pójdźmy na całość w kreacji nowych interesujących faktów księgowych, które mogą istotnie zmienić sytuacji polskich finansów publicznych.
Średnia płaca w Polsce to jakieś 3500 PLN a tydzień pracy oficjalnie jest 40godzinny. Czyli takie 20,4 godziny tygodniowo jest warte jakieś 1750 PLN miesięcznie, czyli 21000 PLN rocznie. Mężczyźni w domu pracują mniej o 8 godzin w tygodniu, czyli 12,4 godziny tygodniowo - to jakieś 1080 PLN miesięcznie, czyli 13000 PLN rocznie. W Polsce jest jakieś 30 mln osób dorosłych, zakładając podział pół na pół na płcie mamy 15 mln kobiet pracujących w domu za 21000 PLN rocznie i 15 mln mężczyzn za 13000 PLN rocznie. To razem daje wykonaną prace wartości 510 mld PLN rocznie ! Polskie PKB to nieco ponad 1400 mld PLN rocznie. Gdyby więc zacząć to wliczać do PKB, to mielibyśmy skok jego wartości o 36%. Zniknąłby problem poziomu długu publicznego, który spadłby natychmiast z 53% do 39% PKB. Przy okazji oczywiście Polska awansowałaby do grona 20 najbogatszych państw świata i wcale nie byłaby w tej stawce na miejscu dwudziestym.
A gdyby jeszcze te 510 mld PLN opodatkować stawką 19% to budżet dostałby prawie równe 100 mld PLN, co oczywiście zlikwidowałoby w całości deficyt budżetowy, a nawet deficyt sektora finansów publicznych. Byłoby i na emerytury obecne i przyszłe i na rolników i na górników i na studentów i na przedsiębiorców, a także na autostrady i elektrownie jądrowe. Wprawdzie tylko na papierze, ale by było. Zapisy księgowe są przecież w dzisiejszych czasach tak samo ważne, jak prawdziwa gotówka.
A gdyby jeszcze te 510 mld PLN opodatkować stawką 19% to budżet dostałby prawie równe 100 mld PLN, co oczywiście zlikwidowałoby w całości deficyt budżetowy, a nawet deficyt sektora finansów publicznych. Byłoby i na emerytury obecne i przyszłe i na rolników i na górników i na studentów i na przedsiębiorców, a także na autostrady i elektrownie jądrowe. Wprawdzie tylko na papierze, ale by było. Zapisy księgowe są przecież w dzisiejszych czasach tak samo ważne, jak prawdziwa gotówka.
Takie proste rozwiązanie, aż dziwne, że minister Rostowski jeszcze na to nie wpadł.
1 komentarz:
fajne wyliczenie ale to w końcu kreatywna księgowość, czyż nie?
...i pozostanie tylko na papierze...
szkoda że Państwo nie zauważa tych milionów kobiet.
Prześlij komentarz