Papandreu obalony, teraz pora na Berlusconiego - UE żegna się z demokracją

Początek listopada 2011 miał przynieść wiele rozstrzygnięć w sprawie kryzysu strefy euro, ale przyniósł tak właściwie tylko jedno. To nawet nie jest rozstrzygnięcie, a raczej wyraźne unaocznienie tego, kto w strefie euro rządzi, a kto nie rządzi. To nieformalne ciało rządzące ma już swoją nazwę : Grupa Frankfurcka. Media donoszą, że grupa składa się z ośmiu osób, chociaż moim zdaniem tak naprawdę z dziesięciu. Te osoby to :

- kanclerze Niemiec, Angela Merkel
- prezydent Francji, Nicolas Sarkozy
- szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi
- szefowa MFW, Christine Lagarde
- szef Eurogrupy ( ministrowie finansów strefy euro ), Jean Claude Juncker
- "prezydent" UE, Herman van Rompuy
- przewodniczący Komisji Europejskiej, Jose Manuel Barosso
- unijny komisarz Olli Rehn
- niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble
- prezes Bundesbanku, Axel Weidmann

W gronie tych osób zapadają wszystkie najważniejsze decyzje ( chociaż częściej nie zapadają, ale to te osoby o nich dyskutują i bez nich żadna decyzja nie może zostać podjęta ). To oni też, na ostatnim szczycie G20 w Cannes, postanowili o tym, że trzeba wymienić greckiego premiera. 

Bardzo istotne jest moim zdaniem, że w tej dziesiątce mamy tylko dwie osoby ( Merkel i Sarkozy ), których los zależy od wyniku demokratycznych wyborów. Pozostali, to albo ich podwładni (Schaeuble), albo przedstawiciele ciał i instytucji, które nie podlegają procesowi demokratycznego wyboru ( banki centralne, MFW, instytucje Unii Europejskiej ).Od kilku dni jesteśmy w sytuacji, w której ta grupa zaczęła obalać demokratycznie wybrane rządy w teoretycznie niepodległych państwach ze strefy euro. Dziś z urzędem żegna się premier Grecji. Nie przegrał żadnych wyborów, nie popełnił dyskwalifikującego przestępstwa, w jego kraju nie wybuchła krwawa rewolucja. Papandreu ustępuje, bo jawnie i publicznie jego odejścia domagali się w ostatnich dniach m.in. Barroso i Sarkozy, a Grecja stanęła wobec jawnego szantażu : "jeśli nie zmienicie rządu, nie dostaniecie pieniędzy". Co ciekawe, Papandreu musi odejść pomimo tego, że w piątek wygrał wotum zaufania w parlamencie, pokazując, że ma większość konieczną do przeprowadzenia przez parlament kolejnego pakietu cięć. To samo w kolejnym tygodniu czeka zapewne Włochy i Silvio Berlusconiego. Tu też już decyzja w wąskim gronie zapadła. Szantaż Grupy Frankfurckiej wobec Włoch może być nawet bardziej wysublimowany, bo z aktywnym udziałem Europejskiego Banku Centralnego ( którym swoją drogą od tygodnia kieruje Włoch ). EBC od sierpnia skupuje obligacje Włoch, podtrzymując ich rentowności na bezpiecznych poziomach. Ale wystarczy, że na jeden - dwa dni ECB zniknie z rynku i natychmiast te rentowności idą w górę. Następnie politycy z Grupy natychmiast alarmują, że rynek nie ufa Włochom i że to znaczy, że Berlusconi musi odejść. Jestem pewien, że jutro i pewnie w kolejnych dniach zobaczymy dokładnie taki schemat. I w ten sposób kolejny wybrany w demokratycznych wyborach polityk będzie musiał odejść, ze względu na interwencję z zewnątrz. Nie są to interwencje militarne, bardziej finansowe, ale równie skuteczne ( no i o wiele wygodniejsze dla wszystkich, bo nie powodują strat w ludności cywilnej )

Merkel, Sarkozy, ECB i MFW mogą oczywiście wywalić wszystkich premierów w strefie euro, jednak to  niczego nie zmieni, bo  niby dlaczego miałoby zmienić. Przecież problemy Grecji, czy Włoch nie wzięły się stąd, że premierami są Papandreu i Berlusconi, tylko z naprawde wieloletniego procesu utraty konkurencyjności ich gospodarek, połączonego ze zmianami demograficznymi i przyspieszonego przez wejście do strefy euro, w której waluta jest dla tych gospodarek po prostu zbyt mocna. Wina za taką sytuacji spoczywa oczywiście na klasie politycznej, może nawet w części na całych społeczeństwach ( ktoś tych polityków wybiera ) ale na pewno nie na pojedynczych premierach. Problemy Włoch i Grecji trwają znacznie dłużej niż kadencje Berlusconiego i Papandreu. Swoją drogą, ciekawe co Grupa Frankfurcka zrobi w 2012, kiedy w sytuacji podobnej do tej w jakiej są dziś Włochy, znajdzie się Francja. 

Brak komentarzy: