Podobno to nie strefa euro, tylko Polkomtel

Przeprowadziłem dziś małe śledztwo dotyczące moich wczorajszych obserwacji, które mnie nieco zaniepokoiły. Uważam, że miałem prawo zaniepokoić się największym od czasów bankructwa Lehman Brothers spreadem pomiędzy oprocentowaniem jednodniowych depozytów na rynku międzybankowym (stawką Polonia) a oficjalną stopą w NBP. Dziś dowiedziałem się, że:

- po pierwsze - korzystanie przez zagraniczne spółki matki polskich banków z płynności na polskim rynku międzybankowym jest teoretycznie możliwe. Ale jest to bardzo trudne do zrobienia i niezgodne z zasadami określanymi przez polski nadzór bankowy. Należy więc zakładać, że taka sytuacja nie występuje.

- po drugie tak wysoki poziom stawki Polonia to efekt uboczny dopinania transakcji przejęcia Polkomtela przez Zygmunta Solorza Żaka - w finansowanie zaangażowanych jest cała masa banków w konsorcjum i okazuje się, że to deal tak duży, że aż rusza poziomem płynności na polskim rynku międzybankowym.

 Moim zdaniem to bardzo ładnie pokazuje skalę zmiany, jaka dokonała się na polskim rynku telekomunikacyjnym. Przejęcie Polkomtela jest czymś tak gigantycznym ( transakcja za ponad 18 mld PLN), że przez chwilę czuje to cały sektor bankowy w Polsce. To oczywiście unieważnia moją wczorajszą sensacyjną hipotezę o tym, że polskie banki przez strefę euro mają coraz większy stres. Na szczęście wersja z Polkomtelem jest równie fajna i sensacyjna. 

A miłośnikom wersji pierwszej spieszę donieść, że dziś stawka Polonia wprawdzie spadła z 4,72% do 4,61%, ale to oznacza, że nadal jest powyżej stopy NBP (4,5%) i utrzymuje się tak wysoko już piąty dzień z rzędu. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w... październiku 2008. Tuż po bankructwie Lehman Brothers. Wtedy trwało to aż 14 dni z rzędu.

Coś mi się wydaje, że ten Polkomtel to swoją drogą, a z drugiej strony Polkomtel nie wyklucza przecież tego, że polskie banki w związku z sytuacją w strefie euro mogą czuć się dość niepewnie.

Brak komentarzy: