Piotr Serafin – facet z rządu, który załatwiał nam budżet
unijny na lata 2014-2020 jest moim zdaniem idealnym przykładem na wszystkie
najgorsze cechy Unii Europejskiej.
- pisze, że ostrzegał jakiegoś polityka w sprawie jakiegoś
pojedynku
- potem stwierdza, że wygrał pojedynek i analizuje przyczyny
swego zwycięstwa w pojedynku
- odczuwa radość z wygranego pojedynku i ma nadzieje, że mu
to minister Kalemba wybaczy
- kluczowe informacje na temat przeliczania środków unijnych
podaje w nawiasie
- wyjaśnia, że te informacje pochodzą z Porozumienia
Międzyinstytucjonalnego z 2006 roku
- apeluje do tego, co przegrał pojedynek, aby nie
dezinformował
Moim zdaniem najgorsze cechy Unii Europejskiej to totalny
brak przejrzystości, zbyt gęsty gąszcz przepisów i wytycznych – praktycznie nie
do przejścia dla zwykłych obywateli Unii, oraz zbyt duże oderwanie od
rzeczywistości unijnych urzędników – czyli wąskiej grupy, która potrafi
poruszać się w gąszczu. Ta umiejętność często wywołuje u urzędników także
poczucie wyższości nad tymi, którzy tej umiejętności nie posiadają. Często niestety zbyt słabo skrywane.
Minister Serafin, gdyby był dobrym, skromnym urzędnikiem z
klasą, napisałby z własnej nie przymuszonej woli, przez nikogo nie zapytany o
tym, że przyznane państwom środki unijne sprowadza się do cen bieżących
przemnażając je corocznie przez deflator wyznaczony arbitralnie na poziomie 2%.
Dlatego wszelkie wyliczenia oparte na danych podanych przez premiera na różnych
konferencjach są błędne. Możnaby nawet pójść dalej i napisać, że wszelkie
liczby podawane przez premiera są błędne, chociaż to byłoby ryzykowne
politycznie. Te słynne już 300 mld, to tak naprawde 300 mld ale co roku
podnoszone o 2%, czyli jednak już nie 300 mld. Jak pisze Serafin „nie ma tu żadnego triku, tylko
prawo i matematyka”. Wszyscy chyba pamiętamy, że tak się właśnie umówiono w
2006 w Porozumieniu Międzyinstytucjonalnym, prawda ? :)
Serafin już kolejny raz zachowuje się w ten sposób. Zaraz po szczycie unijnym napisał o
"wszystkich nieprawdach" o szczycie, niestety nigdy nie napisał o "wszystkich prawdach". Zaczynam zastanawiać się nad tym, czy to nie jest robione specjalnie. Najpierw premier
mówi: 300 miliardów. Wszyscy jego przeciwnicy polityczni zaczynają analizować,
przeliczać, szukać dziury w całym (dość durne zajęcie tak na marginesie, no ale
to politycy) i jak coś w końcu w pocie czoła znajdą, to potem Serafin pstryka
ich w nos, klepie w czoło i krzyczy „muka” na blogu. Muka, bo przecież to się
przelicza jeszcze przez 2 procent. A ktoś tam tego nie wiedział, hehehehehe, za
szybko wystrzelił z dwururki, hehehe, no i pudło, ach co za radość, aż mi
głupio że ją odebrałem ministrowi. Minister też zapewne lubi sobie porechotać i
narysować kółko na czole tym imbecylom, co Porozumienia Międzyinstytucjonalnego
z 2006 nie czytali. Bo to przecież ich wina, że nie czytali.
Moim zdaniem cały rządowy przekaz po ustaleniach budżetowych
w Brukseli to jeden wielki brak przejrzystości okraszony modelowym wręcz
oderwaniem Serafina od rzeczywistości . Takiej rzeczywistości w której są
zwykli ludzie, przedsiębiorcy, inwestorzy, a nie tylko posłowie opozycji. Dziś
już wiadomo, że wszystkie liczby podane na samym początku przez premiera to
tylko coś w rodzaju wskaźnika, albo indeksu. Aby dojść do prawdziwych
pieniędzy, trzeba to mnożyć przez 2% co roku. Bez odpowiedzi pozostają pytania
o ryzyko walutowe. Czy jeśli euro w 2015 będzie po 3,60 PLN, to dostaniemy
automatycznie mniej pieniędzy ? Czy może istnieje jakieś zabezpieczenie
wynikające z jakiegoś unijnego dokumentu ? Jestem pewien, że Serafin zna
odpowiedź na te pytania. Ale sam nic na ten temat nie powie. Zaczeka, aż jakiś
bardziej wyrywny polityk opozycji coś w tym temacie ogłosi, naiwnie myśląć, że
coś wykrył. Wtedy Serafin na blogu strzeli mu z palców w ucho i napisze, ach
jakie pudło, hyhyhy, za szybko dwururka wystrzeliła, hahaha, a przecież wszyscy
wiedzą, że kasa unijna jest zabezpieczona przed ryzykiem walutowym, bo tak
zapisano w Traktacie Międzypowiatowym z 1998. Albo w innej Wielkiej Karcie Unijnych
Ustaleń Zapisanych Drobnym Druczkiem z 2003. Jeśli takiego mechanizmu nie ma, to też o tym nie powie, bo po co.
Chcecie wiedzieć jak to naprawdę działa, to sobie to
wszystko sami przeczytajcie w dokumentach, ja tu jestem ministrem i nie mam czasu na
przejrzyste przedstawienie faktów dotyczących perspektyw gospodarczych kraju.
Nie jesteście tego godni, bo ja znam się na Unii lepiej. Dlatego będę was co
tydzień na blogu pstrykał w nos. Albo w ucho.
Oczywiście takich Serafinów w całej Unii są tysiące i
wszyscy zachowują się w ten sam, buracki sposób. Dlatego tak trudno o prawdziwą
legitymizację Unii wśród ludzi i dlatego ci ludzie nie czują się
obywatelami Unii. Dlatego też tak trudno o dalszą integrację w Unii. Jeśli
prawdziwy jest wybór: „dalsza integracja,
albo rozpad” to Serafin, swoją komunikacją skupioną na politykach opozycji, a
nie na obywatelach działa na rzecz rozpadu Unii Europejskiej. Rozumni ludzie
rzadko lubią integrować się wokół instytucji, które traktują ich jak matołków i
zbyt często zajmują się pstrykaniem ich w nos. Albo w ucho.