Frank szwajcarski sięgnął dziś poziomu 3,30 PLN – pierwszy raz
od 8 lipca 2011. Tym samym zeszliśmy też poniżej szczytu z lutego 2009, kiedy
kończyła się pierwsza z dwóch wielkich fal umocnienia franka.
Czy CHF może dalej tanieć. Moim zdaniem może. Wszystko
jednak zależy od tego, co się wydarzy na kluczowej dla szwajcarskiej waluty
parze EURCHF. Tam od kilku dni dzieją się rzeczy nie oglądane od miesięcy.
Frank nagle zaczął szybko tracić do euro
Szwajcarski bank centralny we wrześniu 2011 postanowił nie
dopuścić do spadku EURCHF poniżej poziomu 1,20. W efekcie praktycznie cały rok
2012 ta para walutowa spędziła tuż powyżej 1,20. Ostatni wyskok wyżej w
listopadzie 2011 zakończył się w okolicach 1,2470-1,2475. Jeśli wyskok obecny
pójdzie wyżej, będziemy mogli mieć tańsze franka na dłużej. Jeśli nie uda się
przełamać przez 1,2475 to możliwe, że kurs wróci w pobliże 1,20, co u nas
przełoży się na powrót w okolice 3,50. Dziś EURCHF doszedł do 1,2454.
Oczywiście przebijanie się przez 1,2475 może trwać dłużej niż parę godzin. Może
nawet znacznie dłużej.
Komentatorzy rynkowi tłumaczą, że frank zaczął tracić do
euro, bo rynek przestał się bać o strefę euro i wierzy w koniec kryzysu. Okej,
możliwe, że tak jest, ale moim zdaniem to nie tłumaczy tego, dlaczego EURCHF
wystrzelił akurat 6 sesji temu, 10 stycznia. Tłumaczenie tego konferencją po
posiedzeniu ECB i słowami z tej konny jest moim zdaniem naciągane. To
posiedzenie nie było w żadnej mierze przełomowe i żaden inny rynek nie
zareagował na nie tak, jak to widać na CHF. Moim zdaniem CHF wystartował, bo
kapitał przesiadł się z pary EURJPY na EURCHF.
W czasach największego przerażenia na rynku pieniądz ucieka
do tak zwanych bezpiecznych przystani. Na rynku walutowym są trzy takie
przystanie – dolar amerykański, jen japoński i frank szwajcarski. Z drugiej
strony mamy euro, czyli potencjalnie największą ofiarę kryzysu. W latach
2008-2012 euro systematycznie traciło do jena, a do franka traciło do 2011,
czyli do momentu interwencji Szwajcarów. Relacje EURUSD są bardziej
skomplikowane ze względu na ruchy FED po stronie dolara, ale też generalnie
obowiązuje zasada, że jak na rynku jest gorzej, to dolar zyskuje, a euro traci.
I teraz proponuje sobie przypomnieć wydarzenie roku 2012,
czyli przemówienie Mario Draghiego z lipca i rzut oka na wykresy EURUSD, EURJPY
i EURCHF. Najpierw EURUSD:
Draghi w lipcu trwale zmienia nastawienie rynku, po czym
mamy wzrost EURUSD o blisko 10%, trwający do 13 września (posiedzenie FED
zapowiadające kolejne QE). Potem mamy realizację zysków trwającą do połowy listopada i
potem kolejny ruch w górę – ale już tylko o 5%. Tak jakby w tym drugim ruchu
najaktywniejszy kapitał grał już gdzieś indziej. Gdzie ? Spójrzmy na EURJPY:
Ruch pierwszy od lipca do września to 10,3%. Potem korekta w
bok do listopada, od listopada do szczytu z poniedziałku wzrost aż o 19,7%.
Natomiast EURCHF zarówno ruch lipcowo-wrześniowy, jak i ten od listopada przespał.
Czyli moim zdaniem euro systematycznie zyskuje na wartości
już od lipca 2012 biorąc na celownik kolejno waluty uważane za bezpieczne
przystanie. W ruchu pierwszym zyskiwało głównie do dolara, w ruchu drugim głównie
do japońskiego jena, a teraz przychodzi czas na ruch wobec franka
szwajcarskiego. Gdyby ten ruch miał wynieść np. 10% to EURCHF powinien dojść do
1,32. Czyli do poziomów z kwietnia 2011. Para EURJPY po ostatnich wzrostach
doszła do poziomu z maja 2011.
1,32 na EURCHF przy założeniu, że euro nadal kosztowałoby
4,10 PLN dawałoby kurs franka na poziomie 3,10 PLN (ostatni raz widziany w…maju
2011)
Gdyby CHF osłabł do euro tak samo jak JPY, czyli o 20%, to
mielibyśmy EURCHF na poziomie 1,44, co przy EURPLN=4,10 dawałoby nam franka po
2,85 PLN.
Okej, to może na tym skończmy te radosne symulacje. Na razie
EURCHF ciągle nie przebił 1,2475.
4 komentarze:
już przebił! i co teraz?
pozdr.
teraz tańsze raty kredytów w CHF :)
Dzisiaj kurs franka to już ponad 4 zł…Dla frankowiczów nie jest to najlepsza wiadomość. Jeśli chcesz pozwać bank, warto zobaczyć jak wygląda aktualne orzecznictwo w sprawach frankowych. Takie informacje publikuje portal wyrokifrankowiczow.pl. Polecam!
Ja jestem jednym z nieszczęśliwych frankowiczów, dla którego spłata rat kredytu stanowi prawdziwe wyzwanie… Gdyby nie pożyczka online na raty moja sytuacja wyglądała by bardzo nieciekawie.. Ten rodzaj pożyczki poza dłuższym okresem spłaty nie różni się diametralnie od chwilówek. Koszty są podobne, procedura wciąż jest szybka i wygodna – wszystkie formalności załatwimy za pośrednictwem Internetu, a decyzję i gotówkę przeważnie otrzymuje się od ręki.
Prześlij komentarz