Sytuacja z inflacją w Polsce jest najciekawsza od lat. Z
poziomów ponad czteroprocentowych w kilka miesięcy zeszliśmy do 2,4%. Prognozy
większości ekonomistów mówią o tym, że za kilka miesięcy możemy być w okolicach
1,5%.
Moim zdaniem to bardzo ostrożne prognozy, bo za kilka
miesięcy możemy być też wyraźnie poniżej 1,5%. Po pierwsze inflacja w skali
rocznej spadła, jak się dziś okazało do 2,4%, ale w skali półrocznej wynosi -0,2%,
czyli najmniej od 2003 roku.
Za całe 2,4% inflacji w skali ostatniego roku odpowiada
wyłącznie okres od stycznia do kwietnia 2012. Od maja inflacji nie ma. Dlatego
efekt bazy w ciągu najbliższych kolejnych czterech miesięcy może nadal szybko
sprowadzać roczny wskaźnik w dół.
Po drugie w ostatnich miesiąca bardzo szybko spada dynamika podaży
pieniądza M3 (na wykresie inflacja i M3 są mierzone indeksami, a nie w
procentach)
Zależność pomiędzy dynamiką M3 i inflacją w ostatnich latach
nie zawsze wprawdzie działała, ale jeśli wzrost M3 mamy najwolniejszy od 2003
roku, to oczywiście nie jest to coś, co by miało zapowiadać jakiś nowy impuls
inflacyjny w najbliższych miesiącach.
Po trzecie znikają czynniki podtrzymujące wysoką inflację w
2011 i na początku 2012 – czyli drożejąca żywność i paliwa. Zajmująca najwięcej
wśród żywności miejsca w koszyku inflacyjnym wieprzowina już tanieje – grudzień
był pierwszym od ponad dwóch lat miesiącem spadku cen w ujęciu rocznym na rynku
hurtowym (dane z ministerstwa rolnictwa)
Paliwo też tanieje w skali rocznej, o czym pisałem całkiem niedawno. Co ciekawe z dzisiejszego odczytu grudniowej inflacji wynika, że
teraz na pierwszym miejscu wśród czynników wywołujących inflację są koszty
użytkowania mieszkania. A wśród nich między innymi mocno drożejące w 2012 gaz i
energia
Jak wiadomo, gaz właśnie potaniał, a ceny energii
elektrycznej w 2013 też nie powinny rosnąć. Ten czynnik też więc w najbliższych
miesiącach powinien wygasać.
Po czwarte maleje inflacja bazowa. Nie ma jeszcze
oficjalnych danych, ale można to sobie wyliczyć samemu, tak jak robi to np.
ekonomista Ignacy Morawski z Polskiego Banku Przedsiębiorczości
Po piąte nie należy spodziewać się żadnych impulsów od
strony kosztów produkcji. Tak zwana inflacja producentów jest w Polsce od niedawna deflacją producentów. Po szóste nie ma co liczyć na impuls inflacyjny
z zewnątrz. Dziś właśnie obniżono prognozy dla najważniejszej dla Polski gospodarki niemieckiej. Wzrost gospodarczy w Niemczech ma w 2013 wynieść nie 1%
jak prognozowano wcześniej, a tylko 0,4% (po tym jak w czwartym kwartale 2012
ich PKB spadło o 0,5% kwartał do kwartału)
Podsumowując, możliwe, że spadek inflacji zatrzyma się w
maju w okolicach 1,5%, ale równie dobrze może się zatrzymać nie w maju tylko
później i znacznie niżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz