Po co rządy emitują dług ?



Jeśli zadamy sobie jedno proste pytanie: po co rządy emitują dług ? to odpowiedź jest bardzo prosta. Po to, żeby finansować deficyt budżetowy. Wydaje się jednak, ze to nie zawsze prawda. To znaczy oczywiście zawsze to się wiąże z finansowaniem deficytu, ale czasami to cel drugoplanowy, a tak naprawdę chodzi o coś innego.


Myślę sobie nad tym od paru dni pod wpływem lektury jednego bloga i przetargu bonów skarbowych w Polsce, sprzed kilku dni.

Co do lektury, to Frances Coppola streszcza dokument opublikowany przez Bank Rozliczeń Międzynarodowych (BIS), czyli poważną instytucję finansową. W skrócie wygląda to tak: na świecie jest za mało naprawdę bezpiecznych aktywów. Kiedyś było ich więcej, ale po Lehman Brothers poziom zaufania na rynkach poważnie spadł i teraz do grona aktywów bezpiecznych należą obligacje tylko niewielu państw ( a nie prawie wszystkich państw, tak jak kiedyś ). Z drugiej strony popyt na te aktywa jest większy niż kiedyś, bo rynek się boi ryzyka. W efekcie popyt na bezpieczne aktywa jest tak duży, że mamy na przykład ujemne rentowności na papierach Niemiec, Szwajcarii czy USA. Dlatego zdaniem Banku Rozliczeń Międzynarodowych głównym celem emitowania obligacji w Niemczech czy USA nie jest finansowanie deficytu, ale dostarczanie na rynek bezpiecznych aktywów. Natomiast największym zagrożeniem dla światowej gospodarki jest dalsze zmniejszanie się bazy bezpiecznych aktywów – dlatego BIS by chciał, aby w sytuacji jakiegoś zagrożenia dla wiarygodności finansowej państwa postrzeganego jako bezpieczne, interweniował jego bank centralny. Zdaniem BIS obecnie dalsze zmniejszanie się bezpiecznych aktywów jest groźniejsze niż monetyzacja długu i związane z tym zagrożenie inflacją. Rządy powinny emitować safe assets, żeby było ich więcej, a banki centralne muszą być gotowe te safe assets w razie czego skupić po to, aby rynek faktycznie je traktował jako safe i nie wpadał w podejrzliwość.

A teraz przetarg polskich bonów skarbowych z poniedziałku. Rząd sprzedał dług na pół roku. Wróćmy do pytania początkowego: po co rządy emitują dług ? Po to, żeby finansować deficyt budżetowy. Oczywiście Polska musi jakoś finansować ten deficyt, bo ciągle go ma, to prawda. Ale dlaczego akurat półrocznymi bonami ? Przecież za niewiele wyższą rentowność można sprzedać obligacje 10letnie. Rząd od lat prowadzi taką politykę, aby średni termin zapadalności papierów skarbowych był jak najdłuższy. A tu nagle półroczne bony. Może chodzi o to, że bonów na rynku już prawie nie ma ? Ostatni przetarg odbył się w marcu 2012, czyli gdyby nie przetarg poniedziałkowy, to za kilka tygodni bony skarbowe w ogóle zniknęłyby z rynku. Może banki, które muszą utrzymywać odpowiednią strukturę aktywów także pod względem zapadalności niepokoiły się o to, czym zastąpią wygasające za chwilę bony ubiegłoroczne i trzeba było im dostarczyć nowe papiery o podobnej zapadalności ? Może stąd wziął się absolutnie rekordowy w przypadku bonów dłuższych niż kwartał popyt, sięgający blisko 10 mld PLN. Inaczej sprawę ujmując: może celem emisji bonów skarbowych było dostarczenie na rynek bezpiecznych aktywów, a finansowanie deficytu akurat w tym przypadku było celem drugoplanowym ? Oczywiście w polskim przypadku nie chodzi o brak bezpiecznych aktywów / papierów skarbowych w ogóle, bo jest ich sporo. Tu chodziło raczej o pewien zakres zapadalności wśród tych papierów. Tak mi to przynajmniej wygląda.

Zastanawiam się nad jeszcze jednym motywem emitowania teraz bonów skarbowych. Może też chodziło o to, aby pokazać Radzie Polityki Pieniężnej prawdziwą rynkową stopę procentową ( bony sprzedano z rentownością 3,56% ) aby dobitniej uświadomić, że oficjalna stopa na poziomie 4,25% (przetarg był przed wczorajszą obniżką stóp) jest już bardzo mocno oderwana od rzeczywistości. Na pewną zależność pomiędzy rentownościami polskich papierów dłużnych, a stopą procentową w NBP wskazywał także wczoraj prezes NBP Marek Belka.

6 komentarzy:

Unknown pisze...

Wiec podstawowa funkcja "demokratycznie" wybranego rzadu jest wyslugiwanie sie bankierom - niepoprawna politycznie teza;)

Rafał Hirsch pisze...

piszą w tych papierach, że rząd tak jakby pełnił funkcję banku oszczędnościowego. pozwala bankom komercyjnym lokować w sposób bezpieczny pieniądze. swoją drogą, rynkom chyba jest wszystko czy to rząd demokratyczny, czy niedemokratyczny :)

Anonimowy pisze...

no to zobaczymy co cenzura pusci

czy autor moze nam powiedziec ile % deficytu budzetowego maja USA ze nie musza go finansowac dlugiem?

Unknown pisze...

rynkom wszystko jedno, ale rzad mial byc demokratyczny czyli sluzyc glownie potrzebom ludzi m.in. przez dostarczanie "spolecznych dobr" m.in przez deficytowe wydatki gdy akurat dochodu jest za malo...
ale jesli pierwsza funkcja jest dbanie o bankierow to ich zabezpieczanie przed ryzykiem oznacza ze w przyszlosci lud bedzie musial za to zaplacic wyzszymi podatkami wiec lud slabawo wychodzi na demokratycznym procesie... wg tej tezy

Rafał Hirsch pisze...

nie sądze, żeby rządy traktowały zabezpieczanie rynku przed ryzykiem za swoją pierwszą funkcję. to jest pierwsza funkcja tylko z punktu widzenia rynku. i to tylko wg tej jednej teorii. generalnie polecam zapoznanie się z linkami w tekście, bo ta teoria jest niesamowita. BIS na przykład twierdzi, że państwa dbając o poziom bezpieczeństwa aktywów powinny mieć nadwyżki budżetowe, ale też jednocześnie ciągle emitować dług. Bo dług państwa z nadwyżką jest teoretycznie najlepszy :) Natomiast sam pogląd traktujący własnie rządy jako najbezpieczniejszych emitentów wynika z tego, że rządy mogą opodatkowywać ludzi. Z tego punktu widzenia sytuacja ludzi faktycznie nie jest najciekawsza.

Jarema pisze...

Widze, ze powoli wychodzimy z mroku ;)