Gospodarka nie jest najważniejsza

Bill Clinton wygrał wybory prezydenckie w USA w 1992 z hasłem "gospodarka, głupcze". Polska była wtedy na początku budowania swojego kapitalizmu, hasło więc się u nas bardzo spodobało i przyjęło. Do dzisiaj słyszę często, że "gospodarka jest najważniejsza". Równie często słyszę, że "politycy zajmują się bzdurami, a powinni zając się gospodarką bo jest kryzys". Słyszę to przy okazji takich debat jak wczorajsza - o związkach partnerskich, czyli o kwestii raczej niegospodarczej.

Moim zdaniem to bardzo błędny pogląd. Rząd oczywiście może "zajmować się" kryzysem, ale kryzys od tego nie minie, bo rząd nie ma na to wpływu. Weźmy na przykład rosnące ostatnio bezrobocie. Rząd nie ma żadnych możliwości, aby samodzielnie ten trend zmienić. Może wydawać jakieś tam pieniądze na jakieś tam szkolenia i aktywizacje, ale to są drobiazgi, które nie zmieniają trendu. Bezrobocie rośnie, bo firmy nie zatrudniają / zwalniają. Wstrzymują inwestycje i zaczynają oszczędzać, bo ryzyko ich zdaniem jest zbyt dużo. Zmienią zdanie i swoje zachowanie, kiedy zmieni się ich podejście do ryzyka. Nie sądzę, żeby rząd mógł w jakikolwiek sposób zmienić podejście przedsiębiorców do ryzyka rynkowego. No chyba, że na niekorzyść, czyli może ewentualnie pogłębiać kryzys (tak jak to robią rządy strefy euro od paru lat). Czyli gospodarka nie jest najważniejsza, bo rząd i tak niewiele w sprawie gospodarki może. Wszystkie kryzysy i boomy gospodarcze są ściśle skorelowane z tym co się dzieje w gospodarce światowej i żaden rząd tego nie zmieni. Rządy są w dzisiejszych czasach na to zbyt słabe, bo nie działają globalnie. To cecha nie tylko rządu polskiego.

Rząd mógłby wpłynąć na gospodarkę przeprowadzając różne gruntowne reformy, na przykład sprawić, że na orzeczenie sądowe czeka się tydzień, a nie trzy lata. To by zasadniczo zmieniło polską gospodarkę na lepsze. Ale wydaje mi się, że przedsiębiorcy nie czekają na to, nie nastawiają się na to i generalnie o tym nie myślą. Przez ostatnie 20 lat nikt tego nie zrobił, więc należy przyjąć, że nie zrobi tego nikt nigdy. W tym sensie też rząd nie ma wpływu na gospodarkę (przez własne dobrowolne zaniechanie), bo nie wpływa na niczyje oczekiwania.

Rząd oczywiście ma wpływ na gospodarkę wydając pieniądze np. na budowę autostrad, a z drugiej strony regulując wysokość podatków. Ale śmiem twierdzić, że dla przeciętnego obywatela, to nie jest najważniejsze. Wydaje mi się, że gdyby przeciętnego obywatela zapytać, czy najistotniejszy w jego życiu jest spór polityczny o to czy eutanazja jest legalna czy nie, czy aborcja na życzenie jest legalna czy nie, abo czy najwyższa stawka PIT to 30% czy 40%, to nie wskaże podatku. Odnoszę wrażenie, że to czy państwo będzie mi zabierać co roku trochę więcej albo trochę mniej nie stanowi dużej jakościowej zmiany. I tak zabiera i i tak zawsze będę myślał, że za dużo. Natomiast to, czy za 30 lat będę mógł się legalnie zabić w obliczu nieuleczalnej choroby, albo czy nie będę mógł, stanowi już zmianę jakościowo kolosalną. Albo czy moja córką, gdybym kiedykolwiek taką miał, będzie mogła legalnie usunąć ciąże jeśli uzna, że utrudni jej to karierę zawodową. Jeśli odnosimy wrażenie, że to mało ważne dyskusje, to raczej dlatego, że one w Polsce nigdy niczym się nie kończą. Ale to już kwestia stabilności polskiej sceny politycznej, a nie tego, czy to faktycznie ważne czy nieważne.

Dlatego gospodarka nie jest i nie będzie najważniejsza. Wszyscy, którzy wczoraj czekali na przepisy o związkach partnerskich i się ich nie doczekali, wiedzą dlaczego. Albo jeszcze inaczej: gospodarka jest jak pogoda. Jest ważna, ale zazwyczaj niewiele na nią poradzisz, czasami nic nie poradzisz i generalnie są rzeczy w życiu ważniejsze. Najczęściej są to rzeczy związane z kulturą i cywilizacją, kwestie życia, śmierci, moralności, seksualności, przyzwoitości, wolności. Wszystkie te tematy zostały wprawdzie skompromitowane i ośmieszone przez polityków, ale nie zmienia to faktu, że nadal są one ważniejsze niż gospodarka.

14 komentarzy:

Unknown pisze...

===
Rząd oczywiście może "zajmować się" kryzysem, ale kryzys od tego nie minie, bo rząd nie ma na to wpływu. Weźmy na przykład rosnące ostatnio bezrobocie. Rząd nie ma żadnych możliwości, aby samodzielnie ten trend zmienić. Może wydawać jakieś tam pieniądze na jakieś tam szkolenia i aktywizacje, ale to są drobiazgi, które nie zmieniają trendu. Bezrobocie rośnie, bo firmy nie zatrudniają / zwalniają. Wstrzymują inwestycje i zaczynają oszczędzać, bo ryzyko ich zdaniem jest zbyt dużo. Zmienią zdanie i swoje zachowanie, kiedy zmieni się ich podejście do ryzyka.
====

Hm winne są firmy.
Nice

Rafał Hirsch pisze...

nie patrzę na kryzysy w aspekcie winy. kapitalizm jest cykliczny. czyli nikt nie jest winien.

Andrzej pisze...

Panie Rafale, jedne rządu mogą się skutecznie zajmować miejscami pracy, inne nie dają rady :-) http://szczesniak.pl/2210

Andrzej pisze...

I jeszcze uwaga: piekielnie cięzko u Pana opublikowac komentarz, strasznie kapryśny ten system

Unknown pisze...

===
Weźmy na przykład rosnące ostatnio bezrobocie. Rząd nie ma żadnych możliwości, aby samodzielnie ten trend zmienić.
===

Hm, interesujące
Nie może np podnieść albo obniżyć składek rentowych.

Zwiększać albo zmniejszać koszty pracy.

Sprawiać że zatrudnienie na czarno wzrośnie albo zmaleje.

Rząd ma wiele możliwości.

Chyba że administracja sama jakoś puchnie bez winy rządu.


Cóż jak widać Grecy zamiast zmieniać rząd, słuchać MFW powinni cierpliwie czekać aż kapitalizm wróci na właściwy cykl.


Woooooolne żarty

Unknown pisze...

Panie Andrzeju Szcześniak


Dobrze Pan wie że nie można porównywać stanowiska pracy z PRLem do aktualnego.

Za PRLu było założenie że każdy miał mieć pracę i pod osobę tworzono stanowisko pracy.

A za kapitalizmu stanowisko się tworzy jak jest potrzeba a nie tylko dlatego że jest człowiek.

W ogóle jakiekolwiek statystyczne porównywanie komunizmu (PRL) z kapitalizmem to jest jakiś wielki nonses i wielka manipulacja pod publikę.


Rafał Hirsch pisze...

rząd może zmieniać koszty pracy, ale moim zdaniem gdyby dzisiaj to zrobił, bezrobocie i tak by nie spadło. bo nie rośnie dlatego, że koszty pracy są za wysokie. nie twierdze, że rząd nie ma żadnego wpływu. jakiś tam ma, ale nie przesądzający.

Unknown pisze...

Jestem w szoku po tym co tu przeczytałem. Autor blog chyba dostaje 20gr od wpisu żeby usprawiedliwiać nieudolność obecnej władzy. Takie wmawianie zewsząd ludziom, że rząd nie ma na nic wpływu przekonuje ich, niesłusznie, że ważne są jakieś pierdoły o homosiach. Ostatnio w tym tonie bełkotał nawet Tusk, który tłumaczył że on nie może nic zrobić i trzeba czekać aż niemiecka gospodarka ruszy. No tragedia, skoro on nic nie może to niech poda się do dymisji. Rząd jak najbardziej może coś zrobić np:
-likwidacja płacy minimalnej
-likwidacja zasiłków dla bezrobotnych i prywatyzacja urzędów pracy (heloł, od tego są agencje pośrednictwa pracy, które mają w tym przynajmniej interes)
-likwidacja opodatkowania pracy, przeniesienie tego na jedną stawkę vat vide projekt Centrum im. Adama Smitha
-deregulacja zawodów, uproszczenie prawa etc
Po tych zmianach problem bezrobocia byłby rozwiązany. No ale można twierdzić, jak autor bloga, że rząd nic nie może... Skoro wszystkie tv ludziom takie teksty wciskają i same bombardują ich tematami zastępczymi to nic dziwnego, że po takim praniu mózgu ludzi nie interesuje gospodarka.

I coś co mnie rozwaliło: "czy za 30 lat będę mógł się legalnie zabić w obliczu nieuleczalnej choroby"
Myślę, że jak się zabijesz nielegalnie to nie będzie to dla Ciebie miało większego znaczenia. Wogóle, czy samobójstwo jest w Polsce karalne?

Rafał Hirsch pisze...

Faktycznie, jesteś w szoku. Nie martw się.

Andrzej pisze...

Oczywiście, jak coś jest niewygodne, to panuje zakaz porównywania, choc miejsca pracy są łatwe do policzenia. Ale - nie wolno! Co do polityki na rzecz miejsc pracy, to kontynuując mój wątek proszę tylko porównać jakie zadania statutowe ma FED i NBP. I wszystko jasne :-)

Ale tego też chyba nie ma sensu porówny...

Andrzej pisze...

No i dodałbym jeszcze: podatki nie tworzą miejsc pracy, ale to także wbrew doktrynie :-)

bart pisze...

Panie Rafale. Faktycznie, jakiekolwiek podjętę w tej chwili decyzje będą miały mały wpływ na bieżącą sytuację. Będą jednak miały kolosalny wpływ na sytuację kraju podczas kolejnych zmian cyklu. Bo jeśli rząd na nic nie ma wpływu to co uzuasadnia taką dysproporcję pomiędzy Niemcami, a np. Portugalią? Naród wybrany czy cuś? Decyzje podejmuje się z myślą o dłuższej perspektywie czasowej. I tego właśnie w polskiej polityce brakuje.

Wojciech Kręcki pisze...

Politycy nic nie mogą zrobić z gospodarką ? To po co oni nam są potrzebni ? W takim wypadku lepiej zrobić przewrót i mieć juntę wojskową. Albo może - króla i monarchię absolutną ? Gospodarka rynkowa przecież sama będzie się toczyc ;).
Jeśli politycy nic nie mogą zrobić z gospodarką to proponuję sięgnąc po Historię gospodarczą powszechną autorstwa Jana Szpaka. Od strony 181. Hasełko New Deal.

Rafał Hirsch pisze...

@bart zgoda. ale ja o tym napisałem: "
Rząd mógłby wpłynąć na gospodarkę przeprowadzając różne gruntowne reformy"

@Wojetek tekst jest o czasach dzisiejszych, które są inne niż 80 lat temu. poza tym to nie jest tekst o tym, że rząd nie ma w ogóle żadnego wpływu, tylko o tym, że ma niewielki, a z punktu widzenia wyborców są ważniejsze sprawy.