Co po Jackson Hole ?


Ben Bernanke w swoim wystąpieniu w Jackson Hole ( które miało być kluczowe dla rynków ) nie zawarł żadnych konkretnych wskazówek. Skupił się na tym jak w długim terminie powinno zreformować się państwo i jego oprzyrządowanie. Swoją drogą było to od tej strony bardzo ciekawe wystąpienie. Od strony rynku istotny był tylko ten akapit :

 
FED ma range of tools i pogada o tym we wrześniu dłużej niż zwykle bo aż dwa dni, bo chce mieć fuller discussion. Interpretacja moim zdaniem może być tylko jedna. Bernanke bardzo chce coś zrobić. Gdyby nie chciał, to by nie przedłużał planowanego na jeden dzień spotkania do dwóch dni. Ale chce też uniknąć sytuacji, która była ostatnio, że decyzja będzie podjęta niejednogłośnie, przy głośnym sprzeciwie kilku członków FED. Te dwa dni to też ukłon w ich stronę, zapowiedź, że ich argumenty będą brane pod uwagę i poświęci im się odpowiednio dużo czasu. Co nie zmienia faktu, że większość w FED jest po stronie Bernanke, więc decyzja o jakiejś formie interwencji podjęta zostanie. Zdaniem człowieka z Brown Brother Harriman nie będzie to jednak decyzja o kolejnym skupie obligacji z rynku ( QE3), tylko raczej coś łagodniejszego

 
 Extending the maturities, czyli wydłużenie średniego terminu zapadalności portfela skupionych obligacji to zresztą ten instrument, którego sam oczekiwałem jeszcze przed Jackson Hole.

Posiedzenie FED będzie 20 września. Czy rynek będzie szedł przed 20 września w górę ? Moim zdaniem pod wydłużenie zapadalności nie ma co grać, bo to instrument, który nie oznacza dorzucania na rynek darmowych dolarów ( nie ma więc dla rynku wizji kolejnych spekulacji za świeżą dostawę dolarów z FED ). Jednak skoro już na rynku wszyscy będą czekać na „coś” od FED, to mogą pojawić się też równolegle oczekiwania na QE3. Na przykład pod koniec najbliższego tygodnia, po fatalnych danych o aktywności w amerykańskim przemyśle ( ISM, w czwartek o 16:00 ). Dane te na pewno będą słabe, bo wszystkie dane o aktywności z poszczególnych amerykańskich okręgów były ostatnio słabe, więc dane dla całego kraju nie powinny być lepsze. Dane wyjdą słabo i od razu pojawią się plotki / sugestie, że może jednak 20 września zobaczymy coś więcej, czyli QE3. Dzień później w piątek będą comiesięczne dane z amerykańskiego rynku pracy. Już czytałem pierwsze opinie o tym, że możemy zobaczyć że tym razem miejsc pracy ubyło, a nie przybyło ( to byłby pierwszy taki miesiąc od dłuższego czasu ). To dodatkowo wzmocniłoby oczekiwania rynku na to, że za chwile FED zrobi coś dużego.

ISM będzie dopiero w czwartek, natomiast do czwartku rynek też może radzić sobie nieźle, bo będziemy mieć koniec miesiąca. ( w tym roku S&P500 w ciągu trzech ostatnich sesji miesiąca zyskuje na wartości średnio 0,74% ). Czyli umiarkowanie złe dane ISM ( odczyt w widełkach od 40 do 48 punktów będzie w sam raz ) i ubytek miejsc pracy w raporcie w piątek powinny ( po krótkiej panice ) wprowadzić rynek w nastrój odpowiedni do grania pod QE3.

Są trzy istotne ryzyka dla tego scenariusza. Po pierwsze już 5 września, czyli w kolejny poniedziałek Obama ma zaprezentować swój nowy wielki plan gospodarczy. Jak powie coś naprawdę głupiego, to może wszystko popsuć ( oceniam, że prawdopodobieństwo tego, że powie coś naprawdę głupiego jest duże, bo prawie wszystkie jego wystąpienia na tematy gospodarcze są naprawdę głupie, a dodatkowo Obama szybko traci w sondażach, więc może być zdesperowany. A to oczywiście sprzyja gadaniu głupot. ). Oczywiście Obama może też zaskoczyć rynki bardzo na plus, to też możliwe. 
Po drugie jeśli w między czasie indeks S&P 500 wypadnie poniżej rosnącej linii pociągniętej przez ostatnie dwa dołki ( obecnie okolice 1130 ), albo co gorsze poniżej 110 pkt, to będzie raczej pozamiatane i nie pomoże ani FED, ani tym bardziej Obama. 



Wtedy będziemy spadać do 1020, gdzie mamy następne wsparcia. Ale to aż o 13% poniżej poziomu na którym jesteśmy dzisiaj. 

Po trzecie oprócz USA jest oczywiście ciągle kwestia Europy, która ciągle nie wie jak pomóc Grecji, kłóci się o to, co może być od niej zastawem, czeka na orzeczenie niemieckiego trybunału konstytucyjnego w sprawie legalności tej pomocy, a dodatkowo Hiszpania i Włochy ciągle są podtrzymywane tylko przez interwencje ECB na rynku obligacji. Do tego ciągle mamy pełzający credit crunch na europejskim rynku międzybankowym, który w każdej chwili może przerodzić się w poważną katastrofę. 
W związku z tym nawet ci, którzy postanowią pograć teraz trochę na wzrosty z pewnością ciągle będą trzymać palec na spuście i jeśli tylko okaże się, że jest coś nie tak zwrot w dół będzie natychmiastowy.

3 komentarze:

MM pisze...

Moim zdaniem teraz jednak nikt nie chciał ukraść show pod tytułem "Ja uratuje gospodarkę" Obamie. Stąd taka a ie inna wypowiedź szefa FED, a także MFW i EBC. Wybory prezydenckie zbliżają się w USA i wątpię by nie było gr w najbliższym czasie pod nie. Z drugiej strony również wybory w Niemczech w przyszłym roku powodować będą określone zachowania wśród naszych sąsiadów które sprzyjać będą spekulacjom.

na-plus pisze...

Skupianie się w chwili obecnej na USA to błąd. Główny problem, który ciąży obecnie rynkom to nie USA a UE i tu raczej inwestorzy będą skupiali swoją uwagę, a jest na czym ...

Rafał Hirsch pisze...

Piszę o tym na końcu.