Polska ma doła

Po dzisiejszych danych GUS wiemy już jak wyglądało zużycie energii elektrycznej w kraju w ostatnim kwartale 2012. To mój ulubiony wskaźnik, bo po pierwsze nie jest efektem żadnych skomplikowanych działań statystycznych, a po drugie zachowuje się dość podobnie do PKB. W czwartym kwartale zużycie energii spadło o -1,3%



Nawet jeśli uwzględnimy to, że od drugiego kwartału dynamika zużycia energii wygląda wyraźnie gorzej niż zmiana PKB, to patrząc na ten wykres można zupełnie realnie oczekiwać PKB za czwarty kwartał w okolicach zera.

Z dzisiejszych danych wybrałem jeszcze dwa dodatkowe wykresy pomocnicze apropos najbliższej przyszłości polskiej gospodarki. Po pierwsze nowe zamówienia w przemyśle, które spadają o ponad 12%, a ich indeks wygląda tak:



A po drugie nastroje. Dzisiejsze dane o pierwszym od kwietnia 2010 spadku sprzedaży detalicznej potwierdzają, że jest problem z popytem na rynku. A popyt zależy w dużym stopniu od nastrojów. GUS mierzy te nastroje zarówno wśród konsumentów, jak i wśród przedsiębiorców w podziale na branże. Trzy najważniejsze wskaźniki (konsumenci, przemysł, budownictwo) wyglądają tak:



Osobnym tematem socjologicznym jest to, że nastroje polskich konsumentów chyba nigdy nie były powyżej zera. W najlepszym roku 2007 były minimalnie, ale też jednak pod kreską. Za to teraz są bardzo blisko minimów z początku 2009. Pierwszy kwartał 2013 chyba nie będzie lepszy od czwartego z 2012. Chociaż z drugiej strony mamy dopiero styczeń. Do końca marca sytuacja może wyglądać lepiej. Moim zdaniem właśnie mamy dołek, gorzej już być nie powinno.

14 komentarzy:

na-plus pisze...

"Moim zdaniem właśnie mamy dołek, gorzej już być nie powinno."

Bo?

Rafał Hirsch pisze...

Bo za kilka miesięcy skończy się negatywny efekt bazy, a zacznie pozytywny. Do tego wszyscy mają już tak negatywne prognozy i nastroje, że to dobry moment na zmianę trendu ;) poza tym nie sądze, żeby było dużo lepiej, po prostu tak jak napisałem, nie powinno być już gorzej. nie sądze, żeby produkcja dalej leciała o 10% w dół,a sprzedaż detaliczna dalej malała w kolejnych miesiącach. Kolejne argumenty ma W.Białek na swoim blogu.

na-plus pisze...

"Bo za kilka miesięcy skończy się negatywny efekt bazy, a zacznie pozytywny."

Czyli poprawa będzie statystyczna, a nie realna. W zasadzie do wciśnięcia kitu ludziom w mediach, taka statystyczna poprawa będzie w sam raz. Okres też się zgra, wszak wszyscy trąbią o poprawie w połowie roku, to i cyferki ładniejsze się w połowie roku pojawią.

Pożyjemy, zobaczymy, co życie przyniesie ...

Rafał Hirsch pisze...

pogorszenie tez jest statystyczne, a nie realne, na tej samej zasadzie. recesja to zaledwie troszkę mniej produkcji niż rok wcześniej.

Anonimowy pisze...

"Bo za kilka miesięcy skończy się negatywny efekt bazy, a zacznie pozytywny"

pytanie bylo dlaczego teraz!!! mamy dolek, odpowiedz wyjasnia dlaczego dolek powinien byc za kilka miesiecy a nie teraz, jesli mozna poprosimy jeszcze raz o wytlumaczenie skad takie zdanie ze to teraz

"Do tego wszyscy mają już tak negatywne prognozy i nastroje"
czy ja moge prosic chocby o kilka nazwisk z tej liste wszystkich, pytam bez zlosliwosci bo z tego co ja obserwuje to ci wszyscy to jeden profesor i w sumie ty (choc to zalezy od tego czy piszesz o polsce - negatyw czy swiecie - pozytyw), blogerow prywatnych mimo wszystko nie bede liczyl, bo jakkowliek bardzo szanuje ich wiedze i prace to raczej mam swiadomosc do jak duzej grupy odbiorcow trafiaja wiec raczej tymi wszystkimi nie sa,
ja widze raczej ostra akcje naganiania na odbicie w drugiej polowie roku i super hossie ktora lada moment zawladnie rynkiem, sam zacytowales bialka, gdzie wiec ci wszyscy?

odnosnie produkcji i jej lecenia, czy mamy w tym roku lokomotywy takie jak mielismy przy okazji inwestycji euro 2012, czy bezrobocie nam spada czy rosnie, czy place realne rosna czy spadaja, czy mieszkaniowka po wycofaniu rns bedzie sie miala lepiej, czy problemy realnej gospodarki na swiecie zostaly rozwiazane czy tylko zasypane nowym cashem
ja tam widze przynajmniej kilka powodow dla ktorych moze byc jeszcze gorzej


ps. ponownie bez zlosliwosci jak z samcikiem tego samego dnia napisaliscie o franku to natychmiast odbilo (wiem ze to nie wasze osiagniecie ale zwracam raczej uwage na timing osob medialnych), czekam wiec juz kiedy samcik oglosi ze najgorsze za nami wtedy napawde zaczne sie bac na zasadach czysto kontrarianskich

Anonimowy pisze...

"pogorszenie tez jest statystyczne, a nie realne"

te 0,9% (po zrewidowaniu danych przez GUS) ktore stracilo prace od grudnia 2011 do grudnia 2012 to jak rozumiem nie istnieje, jest tylko statystycznym wytworem, a realny brak pieniedzy u tych ludzi bedzie tylko statystyczna obserwacja a nie realnym stanem?

Rafał Hirsch pisze...

nie :) to oczywiście figura retoryczna w odpowiedzi na zarzut kogoś, dla kogo istnieje podział na rzeczy "statystyczne" i "realne". Ja tego nie rozdzielam, a przykłady z rynku pracy dobrze ilustrują dlaczego nie należy tego rozdzielać.

Rafał Hirsch pisze...

@okotherealdeal faktycznie obowiązujący ciągle na rynku scenariusz bazowy to poprawa w drugiej połowie roku, pisząc o pesymiźmie chodziło mi o prognozy na pierwszą połowę. Do niedawna przeważała opinia, że będzie jakieś tam 2% 1,5% wzrostu PKB. Dzisiaj są już oficjalne prognozy banków (BRE) o recesji w pierwszej połowie roku i chyba nie ma już nikogo kto by mówił o wzroście 1,5%-2% w tym okresie. A co do mnie, M.Samcika i CHF to faktycznie "celny strzał". Nie wiem jak M.Samcik, ale ja mam takich strzałów znacznie więcej. Generalnie nie wydaję tu rekomendacji inwestycyjnych, a gdyby jakiś inwestor próbował zawierać jakieś transakcje kierując się moimi opiniami, to zdecydowanie lepiej wyszedłby na tym, gdyby stosował podejście kontrariańskie. Tak mi się przynajmniej wydaje. Ale tak przy okazji, to też nadal mi się wydaje, że EURCHF może pójść wyżej.

Unknown pisze...

Mnie zastanawia jedno. Jak długo ludzie mogą się zadłużać. Rząd przez długi czas robił wszystko, żeby brano więcej i więcej kredytów (wyższy popyt wewnętrzny). Kiedyś jednak trzeba zacząć spłacać długi == mniej pieniędzy na konsumpcję.

Ostatnio mamy festiwal reklam pożyczek lichwiarskich, więc coś musi być na rzeczy.

Oczywiście mogę się mylić.

Anonimowy pisze...

@rafalhirsz
dzieki za uzupelnienie, o takie info mi chodzilo
tak jak juz chyba pisalem bardzo mi sie podobaly twoje zabawy z cyferkami polskimi (tematem pkb i inflacja) i do tej pory tutaj akurat pokazywales co wynika z cyfr i trendow, raczej malo badz wcale wlasnych odczuc, teraz wyrokujesz odbicie, ok kiedys ono musi nastapic (oby) i z prostej analizy tendu to nie wyjdzie bo to w koncu jest odbicie i chodzilo mi o to zebys nam troche bardziej ujwanil skad twoje przekonane ze to teraz



chf'em bym sie nie martwil, klasyczna ludzka psychika, umacnialo sie tak dlugo az obaj dojrzeliscie do tego zeby o tym napisac, co najwyzej pamietaj ze przy takich dojrzewajacych artach timing na ogol wychodzi ci odwrotnie ale to sa rynki wlasnie

co najwyzej na przyslosc sprawdzaj liste danych makro do publikacji danego dnia (hmm wydawalo mi sie ze to robiles regularnie przynajmniej kiedys) i publikuj arty o walutach tylko w dni bez waznych wskaznikow:-)

"Ja tego nie rozdzielam, a przykłady z rynku pracy dobrze ilustrują dlaczego nie należy tego rozdzielać. "
ale naplus slusznie zwrocil uwage ze to mityczne odbicie w drugiej polowie roku to bedzie czysto statystyczne (ostatnio wlasnie tak dumalem skad u nas taki napor na ta druga polowe roku i jedyne co widzialem to wlasnie efekt bazy), w ramach gospodarki realnej raczej nie odczujemy zadnego efektu pozytywnego a co najwyzej spadnie tempo wzrostu bezrobocia, wiec tu bedzie rozjazd pomiedzy tym co pokaze statystyka a co bedziemy odczuwac my realni ludzie


@inwestor
tu wyjdzie znowu moja wrodzona zlosliwosc ale wg mnie (i to nie dotyczy tylko polski ale calego rozwinietego swiata) to co obserwujemy od kilku lat jest dokladnie zaprzeczeniem tego co piszesz
wlasnie na naszej wlasnej skorze cwiczona jest wersja "mozna sie zadluzac bez konca, rozwiazaniem problemu zbyt duzego dlugu jest wiekszy dlug"
na chwile obecna nikt z rzadzacych nie przyjmuje do wiadomosci ze na planecie z ograniczonymi zasobami wzrost moze rowniez byc ograniczony i powyzej pewnego poziomu (realnie) nie da sie urosnac, przynajmniej w wersji gdy bogactwo nie pochodzi z drukarki

teraz masz probe udowodnienia ze wzrost mozna drukowac z powietrza

a kto ma za to zaplacic?
chyba inflacja ktorej jednak ma nie byc...
alternatywnie pozostaje wersja z pewnej reklamy pt. "ci panstwo"

Rafał Hirsch pisze...

Moją mglistą wizję tego, że gorzej już nie będzie przyćmił dzisiaj sam Rostowski mówiąc, że Q1 będzie gorszy od Q4, a Q2 będzie gorszy od Q1. Ups :)

Rafał Hirsch pisze...

"na planecie z ograniczonymi zasobami wzrost moze rowniez byc ograniczony i powyzej pewnego poziomu (realnie) nie da sie urosnac" - takie podejście nie uwzględnia czynnika technologii - moim zdaniem kluczowego w całej historii rozwoju gospodarczego ostatnich 300 lat. co do zasobów, to na pewno są ograniczone, ale nie wiadomo na jakim poziomie. To nie wyklucza nowych odkryć i przeszacowań dotychczasowych szacunków, gaz łupkowy w USA jest tu pięknym przykładem.

Anonimowy pisze...

@rafalhirsz
wezyr beda minfinem jednego zdania prawdy nie powiedzial, wiec jego przepowiednia raczej na plus dla ciebie:-)

a powaznie to raczej potwierdza moje przypuszczenia ze wplyw inwestycji i samego euro na zeszloroczny pkb byl naprawde istotny i efekt bazy bedzie bolesny
kto sledzil budowe autostrad pamieta jakie cuda odchodzily na a2 w q2 zeby ta droge ukonczyc, specjalisci nie wierzyli ze w takim tempie sie da budowac

teraz za to jest zupelnie odwrotnie robote rozwleka sie na jak najdluzszy czas bo nowych zamowien nie ma, wiec trzeba znalesc zajecie dla robotnikow

dlatego tak sie dopytywalem dlaczego odbicie teraz, euro 2012 tak naprawde uratowalo nam pierwsza polowe 2012, w tym roku nie ma takiego pomocnika a do tego jeszcze rns powinien dobic mieszkaniowke,

efekt bazy w tej sytuacji powinien byc bezlitosny
to co mogloby nas uratowac to energetyka, ale ta tak naprawde nie ruszyla, gdybysmy mieli juz 3-4 bloki w budowie to moznaby liczyc na efekt zastapienia ale tak nie jestem optymista (haha tez mi nowosc)

Anonimowy pisze...

" takie podejście nie uwzględnia czynnika technologii - moim zdaniem kluczowego w całej historii rozwoju gospodarczego ostatnich 300 lat. co do zasobów, to na pewno są ograniczone, ale nie wiadomo na jakim poziomie. To nie wyklucza nowych odkryć i przeszacowań dotychczasowych szacunków, gaz łupkowy w USA jest tu pięknym przykładem."

z calym szacunkiem ale to jest podstawowe ekonomiczne oszustwo tego ustroju, w ktorym zyjemy

moje podejscie uwzglednia i rozwoj technologiczny i teorie "nieskonczonosci" zasobow (czyli ze technologie pozwola uruchamiac coraz to nowe poklady wczesniej nieoplacalne/technicznie niedostepne) poprzez efekt odsuwania limitow
ale nawet nowe technologie i dostepne zasoby nie pozwola ci zwiekszac efektywnosci bez konca
dokladnie na tej samej zasadzie jak nie mozna obnizac kosztow w nieskonczonosc
a to sa zalozenie systemowe dla tego czegos w czym dzis trwamy
system fiat musi z definicji zakladac nieskonczony wzrost i nieskonczona optymalizacje kosztow, inaczej po prostu nie dziala
tyle ze tutaj koszt krancowy sie klania, to ze wszyscy udajemy ze on nie istnieje nie zmienia faktu ze istnieje i jest realny i kazdy co cos produkowal mial okazje bolesnie sie z nim zaznajomic

zeby doprowadzic ta teze do absurdu ale doskonale pokazujacego ze jest i musi byc sciana, co najwyzej jest tylko kwestia czy juz w ta sciane walnelismy czy dopiero przed nami:
jesli bedziesz mial juz darmowa energie, roboty wykonujace prace za darmo non stop z predkoscia swiatla ergo bedziesz produkowal zupelnie za darmo, najszybciej jak sie da to jak zwiekszysz efektywnosc i jak zmniejszysz koszty, a twoja teoria twierdzi ze mozesz to robic bez konca

zgadzam sie ze technologia i zrodla energii moga w znacznym stopniu przesuwac sciane, ale tylko przesuwac, nie zdematerializuja jej,
a mysmy przy pomocy sztuczek bankierow nie tylko przebili sciane glowa ale konsekwetnie zostawiamy ja w tyle
i dlatego nawet wspomniane przez ciebie lupki niewiele sytuacje ratuja, bo zamiast odsuwac sciane co najwyzej zmniejszamy tempo z jakim sie od niej oddalamy po jej przebiciu


oczywiscie nie wykluczam ze odkrycie teraz powszechnego oglniedostepnego taniego zrodla energii mogloby znaczaco odmienic dzisiejsza sytuacje i przesunac sciane znowu daaleko przed nas ale z tego co widze to zadnych takich zrodel energii nie mamy nawet na horyzoncie a w temacie technologii glownym postep widze w tylko w rzeczonej technologii finansowej czyli wymyslaniu dlaczego sciana w ktora walnelismy w 2007, pomimo braku jakiegokolwiek istotnego zmian "magicznie przestala istniec"

w temacie technologii to jaki to moze byc skok skoro hft juz handluja w tempie w ktorym ludzie nie sa w stanie tego nawet widziec, komunikujemy sie praktycznie natychmiastowo - komorka, mejl, do tego smycz zdalna w postaci dostepu do netu przez telefonie komorkowa, skad ma przyjsc ten skok w technologi skoro i tak juz jestesmy 24h online?
nawet jesli on bedzie to ponownie koszt krancowy sie klania plus efekt odwroconego procentu skladanego,
uzysk z potencjalnych zmian w zaden sposob nie bedzie mial szans rownowazyc rosnacego dlugu bo nozyce rozjezdzaja sie w przeciwnych kierunkach (dlug ciagle rosnie i z coraz wieksza predkoscia, postep maleje i postepuje od coraz mniejszych kosztow)

zyjemy w swiecie materialnym, ograniczonym fizycznie i czasowo
jak juz przezwyciezymy te ograniczenia technologicznie to istotnie widze duze pole do wzrostow, ale ja smiem watpic ze potrafimy sprawic zebysmy byli w stanie realnie reagowac w nanosekundach, a takiego mniej wiecej przelomu bys potrzebowal zeby rozwiazac realnie problem dlugu cywilizacji zachodu, mysmy sie juz zapozyczyli na kilka pokolen do przodu, teraz musimy wiec wymyslic jak zarobic w kilka lat zarobki kilku pokolen
ja twierdze ze bedzie ciezko