O tym, że w połowie października zobaczymy dane o
wrześniowym spadku produkcji – pierwszym spadku od trzech lat – było wiadomo co
najmniej od miesiąca. Głębokość tego spadku przekroczyła jednak nawet moje,
pesymistyczne oczekiwania. We wrześniu produkcja była niższa niż rok temu o
5,2%. To wynik najgorszy od kwietnia 2009. Produkcja budowlana we wrześniu
spadła o 17,8% - to największy spadek od lutego 2010.
To, że coś się zaczyna psuć można było dostrzec już w kwietniu, kiedy się okazało, że wiosenny szczyt koniunktury wypadł niżej tego z
września poprzedniego roku. Już wtedy było zachwianie tendencji osiągania
nowych rekordowych poziomów produkcji regularnie co pół roku w rytmie
marzec/kwiecień – wrzesień/październik. Dziś indeks produkcji przemysłowej wprawdzie rośnie w
stosunku do sierpnia – bo we wrześniu zawsze sezonowo rośnie – ale co ważne nie
sięga nawet szczytu produkcji z marca, nie wspominając o ubiegłorocznym
rekordzie z września:
Czyli to już nie jest tylko zachwianie trendu wzrostowego,
tylko zaczyna to wyglądać na początek nowego trendu spadkowego. Gdyby to się
potwierdziło w kolejnych miesiącach to powinno to oznaczać recesję gdzieś w
2013 roku. Z takimi prognozami wolę się jednak wstrzymać o jeden miesiąc, bo w
2007, 2008 i 2009 jesienny szczyt koniunktury w przemyśle przypadał na
październik, nie wrzesień. Wrześniowe szczyty to domena ostatnich dwóch lat.
Gdyby produkcja podskoczyła jeszcze w październiku, to wtedy byłaby szansa na
wyjście ponad szczyt marcowy i sytuacja będzie wtedy wyglądać mniej recesyjnie.
Aby tak się stało przyszłomiesięczny odczyt zmiany produkcji musi być nie
gorszy niż -0,2%.
Produkcja budowlana we wrześniu spadła o 17,8%. Stanowi to
dobrą odpowiedź, na zadawane na wiosnę pytania – dlaczego państwo powinno
ustąpić wykonawcom autostrad i zwaloryzować im kontrakty. Wtedy tego nie
zrobiono, myśląc że to cwany ruch i państwo na tym zaoszczędzi, dziś widać, że
państwo na tym traci, bo cała branża jest rozłożona na łopatki. Ma to wpływ na
nastroje przedsiębiorców także w innych branżach, zamiast inwestowania mamy
więc strach o przyszłość, cała gospodarka kręci się wolniej, wpływy podatkowe
maleją, a recesja w 2013 wcale nie jest już wykluczona.
Na koniec wykres pokazujący zmiany produkcji przemysłu,
budowlanki i wpływy do budżetu z VAT, ale w ujęciu skumulowanym za ostatnie 12
miesięcy ( w stosunku do wcześniejszych 12 miesięcy), czyli bardziej
wygładzone, za to z lepiej widocznymi trendami. W takim ujęciu wszystko jeszcze
jest na plusie, ale zapewne nie potrwa to już zbyt długo:
1 komentarz:
Wrzesień 2012 miał o 2 dni pracujące mniej, niż wrzesień 2011, czyli około 10% można było zmniejszyć w ciemno. Dane za październik (w tym roku 23 dni, czyli o 3 więcej niż we wrześniu) będą ciekawe, oby się nie okazało, że "jest coraz lepiej, już nie hamuje, a nawet rośnie", a my będziemy to jak matołki komentować :)
Prześlij komentarz