NBP nie chce osłabienia złotego

Prezes NBP Marek Belka powiedział dziś jedno ważne zdanie :


Moim zdaniem to wskazanie, że polska gospodarka ze spowolnienia 2012-2013 ma wychodzić zupełnie inaczej niż w 2009. Wtedy kluczowe było osłabienie złotego, euro prawie po 5 PLN, co pomagało eksportowi, a eksport z koleu utrzymał nam PKB powyżej zera. Teraz szef NBP nie chce słabszego złotego, a sam eksport nie stanowi dla niego klucza do sukcesu. Ciekawe dlaczego ?

Prezes Belka wspomina o złych stronach słabszego złotego. Na przykład o tym, że wzrosłyby raty kredytów w walutach obcych, przez co ci zadłużeni mieliby mniej pieniędzy na wydatki po spłaceniu raty. Czyli prezes wskazuje na ryzyko przygaszenia konsumpcji. Ale moim zdaniem są też inne czynniki.

Przy słabszym złotym portfel kredytowy w bankach automatycznie się powiększa, bo rośnie dług zaciągnięty w walutach obcych przeliczany na PLN. Jeśli portfel kredytowy w bankac wzrośnie tylko przez słabszego złotego, to nie będą one mogły dalej go zwiększać udzielając kolejnych kredytów. Czyli słaby złoty źle wpłynie na akcje kredytową, czyli na potencjalne inwestycje, a także na konsumpcję. Natomiast jeśli NBP obawia się tego, że banki w 2013 będą musiały zwiększać odpisy na utracone kredyty, bo ich spłacalność zacznie się psuć (więcej bezrobotnych, krach w budowlance), to takie puchnięcie portfeli przez słabego złotego będzie ostatnią rzeczą, jaka będzie im potrzebna. W scenariuszu pesymistycznym wręcz może nas przybliżyć do kryzysu w sektorze bankowym, a tego z pewnością nikt nie chce.

No i do tego inflacja. Słaby złoty to natychmiast wyższe ceny paliw i całej masy innych towarów importowanych. Dopuszczenie do osłabienia złotego stawiałoby więc pod znakiem zapytania długość i głębokość cyklu obniżek stóp procentowych. Jeśli NBP chce pobudzać gospodarkę tanim dostępem do pieniądza, to obniżek musi być sporo, a więc inflacja musi spadać. A do tego bardzo przyda się złoty mocny, a nie słaby. Dlatego tym razem z kryzysu nie będziemy wychodzić osłabiając walutę. 

7 komentarzy:

na-plus pisze...

Śmiem przypuszczać, że prócz zdania jakie ma profesor Belka, liczyć się będzie zdanie jakie mają w tym temacie inwestorzy i spekulanci. Nie z samego popytu i podaży generowanej przez NBP rynki żyją.

Rafał Hirsch pisze...

oczywiście, ale stosunkowo niewielu inwestorów/spekulantów na rynku lubi grać przeciwko bankowi centralnemu.

Anonimowy pisze...

1) Niech mniej drukuje, to nie będzie osłabiał złotówki...
2) Komentarze takie są ruchem wyprzedzającym - jest jasne, że RPP będzie chciała obniżyć stopy, ale jednocześnie nie chcą, żeby im za mocno złotówka osłabła.
3) Przy recesji w 2013 jakiej się spodziewam nie widzę szans na "silną złotówkę"

Unknown pisze...

KRYTYKA CHOLERYKA | Ocena treści: 6/10 | http://www.goldenline.pl/krytyka-choleryka

Uzasadnienie: Sieriozny blog, nie dla laików. uncja złota temu, kto wyłoży to w sposób zrozumiały dla ogółu. Ostatnie lato powinno nas było nauczyć, że jest fantazja w narodzie, a brakuje wiedzy.

Anonimowy pisze...

a przypomnisz nam Rafale jak w zeszlym roku szly belce te interwencje slowne, bo z tego co pamietam to drugim dragim nasz belek nie jest wiec jak to jest z tym graniem przeciwko bankowi centralnego

Rafał Hirsch pisze...

powiem szczerze, że w ogóle sobie nie przypominam żadnych interwencji słownych akurat Belki. dlatego tak mnie zdziwiły te jego słowa. On wcześniej nigdy nic nie mówił o kursach walutowych raczej.

Getty pisze...

Trzeba by jeszcze znaleźć jakie jest zadłużenie konsumentów w walutach, a jaka wielkość eksportu. Może 10 groszy słabszy złoty przyniesie większą korzyść gospodarce przez wzrost zysków eksporterów niż będą straty kredytobiorców.