Większość nie ma racji

Jest takie powiedzenie giełdowe "większość nie ma racji". Najlepiej zarabiają ci, którzy potrafią coś dostrzec pierwsi i są skłonni zaryzykować ( nie znaczy to, że wszyscy wśród nich zarabiają, ale ci którzy zarabiają najczęściej wywodzą się z tej własnie grupy ). Ci, którzy dostrzegają to samo później też mogą zarobić, chociaż najczęściej mniej. Ciągle jednak chodzi o dość wąską grupe osób zorientowanych, które wkładają sporo pracy w to, żeby być zorientowanym. Na końcu do gry wchodzi tłum, który się o czymś dowiedział, bo wszyscy o tym mówią. Ten tłum, czyli większość, zwykle wchodzi za późno, przez co traci. Dlatego większość nie ma racji. Okazuje się, że te twierdzenie można uzasadnić także historią kredytów mieszkaniowych we franku szwajcarskim



NBP wczoraj opublikował raport o stabilności systemu finansowego, bardzo ciekawy dokument, w którym aż roi się od ciekawych danych, których ja przynajmniej wcześniej nigdzie nie widziałem.

Na przykład są tam dane o tym jaka była wartość nowoudzielanych kredytów w CHF w kolejnych miesiącach od 2005 do 2010. Dzięki temu widać, kiedy mieliśmy apogeum tego zjawiska i kiedy zaczęło ono szybko wygasać. Pozwoliłem sobie zrobić z tych danych wykres i nałożyć go na wykres zmian kursu franka do złotego w tym samym czasie. Wygląda to tak:


Moim zdaniem wygląda to niesamowicie. W lipcu 2008 frank potaniał do poziomu najniższego w historii (1,9574 PLN dokładnie 31 lipca) i właśnie ten lipiec to miesiąc w którym udzielono najwięcej kredytów w CHF - na ponad 8 mld PLN. Najwięcej ludzi wzięło kredyt we franku, w najgorszym momencie, z dokładnością co do jednego miesiąca. Mniej więcej od listopada 2008 kredyty w CHF stają się zdecydowanie trudniej dostępne i mniej opłacalne - przez co zjawisko praktycznie zanika. Ciekawe natomiast, że przed lipcem 2008, kiedy kredyt we franku można było bez problemu dostać prawie w każdym banku, skala zjawiska była zdecydowanie mniejsza (chociaż kurs z punktu widzenia kredytobiorcy zdecydowanie lepszy). Wtedy kredyt w CHF brali tylko ci lepiej zorientowani. W lipcu 2008 brali go wszyscy.

Kto jak na tym wyszedł widać w tabeli porównującej LTV (loan to value, czyli stosunek wartości kredytu do wartości nieruchomości) uszeregowane wg kwartałów, w których udzielono kredytu:


"Mniejszość" z 2006 brała kredyt średnio na 76% wartości mieszkania, dziś zostało jej do spłacenia 56% wartości mieszkania (od 2006 to mieszkania zdążyły jeszcze troche podrożeć, co też wpływa na te wyliczenie) i wygląda to bardzo elegancko. "Większość" z trzeciego kwartału 2008 brała kredyt na 72% wartości mieszkania, czyli nawet nieco mniej niż ci z 2006, ale dziś ta większość ma do spłaty kredyt za 111% wartości mieszkania. Po trzech latach spłacania ! Generalnie LTV jest dziś wyższe niż w momencie brania kredytu dla wszystkich, którzy brali kredyt po 2006, ale zdecydowanie najgorzej wygląda sytuacja tych z trzeciego kwartału 2008 i jednocześnie właśnie w ich przypadku ta sytuacja się w największym stopniu pogorszyła - LTV wzrosło o blisko 40 punktów procentowych. Większość nie ma racji. Nieważne, czy przy kupowaniu akcji, czy mieszkań. Tak po prostu jest.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Panie Rafale, czy może Pan podać metodologię tych wyliczeń? Patrzę na te cyfry i wydaje mi się, że jest błąd w wyliczeniach. Nijak mi nie wychodzi, że LTV dla osoby biorącej kredyt w CHF w 2006 roku spadł z 76% do 56%. Może i w CHF trochę spadł ale to max do 60% (o wzroście cen nieruchomości pisze Pan oddzielnie, więc zakładam, że nie są one wliczone), natomiast w PLN to LTV jest dużo, dużo wyższe.
Pozdrawiam
FMC

Anonimowy pisze...

KNF wówczas powinien wydawać swoje rekomendacje kiedy kurs franka był tak niski, a nie teraz kiedy są bardzo korzystne warunki - wysoki kurs czyli mało franków oraz 0 stopa procentowa ( a może od czwartku ujemna). Jedyna niekorzystna rzecz teraz to podejście banków czyli wycofanie kredytów lub zaporowa marża. Ale nasz KNF i banki nie chcą dać klientom zarobić bo biorąc kredyt dziś z LTV 100% jestem przekonany że za 4 lata spadłby do co najmniej 70 % nie licząc spłaty kapitału.

Anonimowy pisze...

To nawet nie KNF. Najbardziej nie chcą dawać banki, które świetnie wiedzą, że straciłyby na tym teraz. Jak zwykle "strzyże się" nieświadomych.

SiP pisze...

Witam serdecznie,
trafiłem tu "przez kolegę" w sprawie CHF/nieruchomości.


Wykresy które zaprezentowałeś są znane od 2009, świetnie robił i nadal robi to Poszi, polecam

http://licznikmieszkan.atspace.com

http://licznikmieszkan.atspace.com/kredyty.html


Wykres NBP:
http://licznikmieszkan.atspace.com/png/chf.png

Anonimowy pisze...

Większość nie ma na giełdzie racji między innymi dlatego, że dostęp do informacji nie jest jednakowy dla każdego. Zresztą zdaje się, że wytrawny gracz potrafi grać przeciwko większości.
Oto pozostałe elementy, które powinny zaistnieć żeby większość miała rację:

Mądrość tłumów to zjawisko polegające na tym, że szczątkowa wiedza zgromadzona w głowach dużej liczby osób sumuje się. Zdarza się, że duża grupa laików podejmuje bardziej właściwą decyzję niż mała grupa specjalistów. Zjawisko to nie zawsze występuje samoistnie. Warunki które mu sprzyjają to:

1.Różnorodność poglądów (punktów widzenia, opinii);

2.Decentralizacja (samorządność - nie ma podmiotu dominującego);

3.Niezależność w myśleniu;

4.Agregacja (czyli podsumowanie synteza, zebranie wniosków a w szczególności głosowanie);

5.Osobista nagroda i kara dla każdego podejmującego indywidualną decyzję;

6.Równy i pełny dostęp do informacji (transparentność);

7.Pytanie zawiera bilans zysków i strat;

8.Dyskusja (każdy pomysł musi być przedyskutowany i muszą być wymienione wszystkie możliwe opcje);

9.Czas na przestudiowanie tematu referendum;

10.Pytanie nie zawiera podwójnych zaprzeczeń;

11.Podjęcie decyzji musi być tak samo łatwe jak wycofanie się z niej;

12. Zbyt duże wymagania formalne osłabiają demokrację (np. duża liczba wymaganych podpisów);

Anonimowy pisze...

http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/niezbednikinteligenta/12868,1,kiedy-tlum-ujawnia-madrosc.read#ixzz1fz0l1FCS

Anonimowy pisze...

Anonimowy skąd te punkty wiozłeś, chyba sam wymyśliłeś co?. Czy ktoś kiedyś podpisał się pod tymi bzdurami imieniem i nazwiskiem?
Przede wszystkim racja, czyli prawda jest tam gdzie jest, niezależnie co uważa większość. Im trudniejszy jest problem, tym trudniejsze jest "odkrycie" prawdy. Co wymaga oczywiście większej wiedzy od każdego obywatela. Patrząc na to statystycznie, jest niemożliwe aby większość miała rację w trudniejszych zagadnieniach.
Dlatego wszystkie wynalazki, odkrycia dokonują jednostki a nie większość. Tak było jest i będzie. Przy okazji warto przypomnieć co pisał Arthur Schopenhauer w "Erystce" - "Prawie każda myśl która jest głoszona przez większość zrodziła się najpierw w głowie jednostki"