Moje wyobrażenie o Amber Gold



Dziś chyba ostatnia okazja, żeby napisac coś o Amber Gold. Sąd właśnie ogłosił upadłość likwidacyjną. A ja, pomimo tego, że sprawą zajmują się od tygodni prawie wszyscy, ciągle nie wiem najważniejszych i najciekawszych rzeczy.


Przede wszystkim nie wiem, co Amber Gold robił z pieniędzmi. Wiadomo jaki był mechanizm, bo był on dośc jasno opisany w warunkach umowy, jaką klienci podpisywali z firmą. Wpłacało się pieniądze, niby kupując fizyczne złoto, ale wg umowy posiadaczem tego złota klient zostawał dopiero wtedy, kiedy otrzymał odpowiedni certyfikat. A na wydanie takiego certyfikatu Amber Gold miał 30 dni. Czyli przez 30 dni mógł robić z kasą co chciał. W umowie było też wyraźnie napisane, że przez ten czas kasa klienta nie jest wyodrębniona na jakimś indywidualnym koncie, ale stanowi tylko część jednego wielkiego worka Amber Gold z gotówką. Wyodrębnienie indywidualne następowało dopiero po przekazaniu certyfikatu. To moim zdaniem było sedno tej maszyny. 30 dni na obracanie kasą w sposób dowolny, za pisemną zgodą klienta. Swoją drogą to ten sam mechanizm, który Marcin P. stosował w swoim poprzednim biznesie polegającym na tym, że zbierał od ludzi opłaty związane z różnymi rachunkami i potem je miał przelewać różnym adresatom. Ale w między czasie mógł nimi obracać i zarabiać na tym.

Zakładam, że Marcin P. w ciągu tych 30 dni inwestował jednak w jakieś instrumenty powiązane ze złotem, chociaż w sumie przecież nie musiał. Ale aby inwestować na różnych rynkach musiałby zatrudnić do tego dodatkowych ludzi. Skupienie się na jednym rynku – złota – trochę upraszczało sytuację.  Ja, na jego miejscu, prowadząc taki biznes, w którym gwarantuje się ludziom 16% rocznie starał bym się oczywiście w ciągu tych kluczowych 30 dni maksymalnie zlewarować, czy działać głównie na rynkach kontraktów terminowych i opcji. Myślę, że Amber Gold mogło na pierwsze 30 dni ładować się w jakiś korytarz opcyjny, w którym zarabiało się na jakimkolwiek ruchu wszystko jedno w którą stronę – przy lewarze na przykład 10:1, ruch o 1,6% w górę lub w dół dawał już te 16%. Potem Amber mógł tę kasę ładować już po prostu w kontrakt terminowy z odpowiedni dostosowanym terminem zapadalności, tak aby być zahedgowanym na ewentualność ruchu ceny w złą stronę, a jednocześnie ustawionym na możliwość dodatkowych zysków, gdyby w tym czasie cena złota szła w kierunku pożądanym przez AG. W sytuacji w której pierwsze 30 dni w opcjach nie dawało 16%, pozycje można było rolować za pieniądze kolejnych klientów. Jeśli Marcin P. umiał grać na opcjach, albo miał od tego człowieka, przy stałym dopływie świeżej gotówki powinien spokojnie wykręcać w ten sposób znacznie więcej niż gwarantowane klientom 16% rocznie. Oczywiście po zrobieniu 16% i zahedgowaniu sobie wyniku część kasy mogła też iść faktycznie w fizyczne złoto, czyli sztabki. Ale moim zdaniem to nie było sedno tego biznesu.

Zresztą sytuacja na rynku złota była taka, że od początku działalności Amber Gold aż do marca-kwietnia tego roku roczny zysk ze zwykłej, nie zlewarowanej inwestycji w złoto dawał ponad 16% rocznie. W przypadku inwestycji w kontrakt terminowy oczywiście wielokrotnie więcej. Moim zdaniem Amber Gold w latach 2009 – 2011 mógł zarobić kosmiczne pieniądze. Zupełnie natomiast nie rozumiem po co postanowił je władować w linie lotniczą. No chyba, ze tak sobie zażyczyli ewentualnie piorący w Amber Gold brudne pieniądze, jeśli założymy, że to była pralnia. No ale to trochę inna sprawa.

Wracając do Amber Gold – bardzo mnie bawiły doniesienia o tym że jakieś państwowe służby szukają w różnych miejscach fizycznego złota i że jest go za mało.  Mnie zdziwiło to, że w ogóle znaleziono jakiekolwiek złoto, myślałem, że wszystko jest na rachunkach inwestycyjnych w różnych domach maklerskich, zapewne zagranicznych. Swoją drogą ciekawe, czy przed zaprzestaniem działalności zdążyli pozamykać wszystkie pozycje na rynku, czy rzeczywistość ich zaskoczyła i część kasy nadal gdzieś tam pracuje.

Z drugiej strony fakt, że Amber Gold się posypało akurat wtedy, kiedy roczna stopa zwrotu z inwestycji w złoto spadła poniżej zera, może sugerować, że może przeceniam ich pomysłowość i oni po prostu faktycznie inwestowali je w złoto i już. Wiedząc oczywiście, że prędzej czy później trzeba będzie uciekać. Na przykład w linie lotnicze. Genialny zapis w regulaminie, że przy zerwaniu lokaty przed terminem potrąca się kosmiczne 19,5% sugeruje moim zdaniem, że od początku liczyli się z sytuacją w której będą mieli poważny problem z płynnością, a klienci będą masowo zrywać lokaty. To jednak bardzo banalny scenariusz - jeśli okaże się prawdą, będę mocno rozczarowany.

To wszystko to ciągle domysły, spółka nigdy nie publikowała żadnych sprawozdań finansowych. Jeśli syndyk w końcu jakieś opublikuje, to będzie to zapewne arcyciekawa lektura.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Chyba rzeczywistość była dużo prostsza. Wszystko opierało się o marketing i napływ nowego kapitału. I z tego było finansowane te 16%, linie lotnicze, nieruchomości, samochody itd. Im więcej klientów tym większy marketing, aby ściągnąć kolejnych i spłacić poprzednich. Wszystko to doszło do poziomu z maja/czerwca kiedy to Amber był już praktycznie wszędzie. A wszystko się posypało przez blogerów,a później pozostałe media, które odcięły dopływ paliwa (klientów). Ruchy na złocie były bez znaczenia, a znaleziony kruszec był pewnie dla picu. Pan P. być może nawet nie wie o to 'Futuresy' ETFy i 'Spridy'

Unknown pisze...

Czy AG mialo faktycznie zamiar dawac ludziom 16% odsetek?? Od takiego pytania trzeba wyjsc. Jesli tak, to faktycznie jest szansa, ze grane byly jakies kontrakty na lewarze albo agresywny faktoring lub cos znacznie bardziej lewego. Osobiscie przypuszczam, ze AG od poczatku bylo piramida. Gdyby zaoferowali gwarantowane 10% rocznie, co i tak jest sporo ponad rynek, to bym jeszcze wierzyl. 16% to ewidentne granie pod piramide.

Moja pierwsza reakcja byla taka, ze za wszystkim stoi jakis gruby MOZGU. Zbyt wiele zdarzylo sie "lewizny prawnej" na poziomie majstersztyku: wielokrotne wyroki w zawieszeniu. ciecie przepisow prawnych z hirurgiczna precyzja... Nagle sie pojawiaja dowody na to, ze sedziowie brali lapowki.... Byle kto by sie nie odwazyl podkablowac na sedziego

Mysle ze OLT bylo z gory zaplanowane jako wyjscie "na bankruta" z inwetycji.

Byc moze pan Marcin dostanie kolejne zawiasy albo lekki wyrok, a po wyjsciu beda na niego czekaly pieniadze zarobione na lewarowanych kontraktach... zgodnie zplanem...