Dlaczego agencje ratingowe są dobre i mają racje.


Minister finansów Niemiec Wolfgang Schauble powiedział wczoraj, że koniecznie trzeba przełamać potęge agencji ratingowych. Przewodniczący Komisji Europejskiej JM Barroso powiedział po obniżeniu ratingu Portugalii, że można rozważyć kroki prawne przeciwko agencjom ratingowym – na gruncie prawa cywilnego. Kanclerz Merkel powiedziała, że agencje nie powinny przeszkadzać Unii, ECB i MFW w ratowaniu bankrutujących krajów UE. Szef Eurogrupy JC Juncker powiedział, że jeśli agencje ratingowe dalej będą się tak zachowywać, to stracą wiarygodność.

Te wypowiedzi to wyraz obezwładniającej bezsilności  wobec sytuacji, w której okazuje się, że istnieje dziedzina życia, nad którą nie mają absolutnie żadnej władzy. Tą dziedziną są prywatne inwestycje prywatnych osób i instytucji z państw kapitalistycznych ( to ważna różnica między kapitalizmem a socjalizmem, inaczej można to nazwać "wolnym rynkiem") Agencje ratingowe powstały wiele lat temu po to, aby te inwestycje chronić. Aby każdy, kto zastanawia się nad kupnem obligacji, a więc nad pożyczeniem komuś swoich pieniędzy ( po to aby na tym zarobić ) miał orientację, czy ten kto chce pożyczyć jest wiarygodny i jakie są szanse że pożyczone pieniądze kiedyś się odzyska. To bardzo pożyteczna działalność.

Oczywiście agencje ratingowe nie są instytucjami idealnymi, ani wróżkami. Zdarzają im się oceny nietrafione, chociaż nie ma takich przypadków dużo. Jest ich nawet na tyle niedużo, że inwestorzy nadal chcą korzystać z owoców pracy agencji ratingowych i nadal im ufają. Agencje muszą się o to starać, bo są to prywatne firmy działające na wolnym rynku. Wbrew temu co myślą europejscy politycy agencji ratingowych na świecie jest więcej niż trzy. Jest ich kilkadziesiąt. Znamy trzy największe, bo akurat te trzy – Fitch, Moody’s i S&P mają największy udział w rynku. Zdobyły go sobie w walce konkurencyjnej w której kluczowa jest jakość oferowanych usług. Czyli są to po prostu najlepsze agencje ratingowe.A jakość ich usług jest wysoka także dlatego, ze agencje te nie poddają się naciskom polityków. 

Nieporozumienia dotyczące agencji ratignowych biorą się z fundamentalnego niezrozumienia tego co agencja robi i po co to robi. Agencje ratingowe zmieniając rating emitentowi obligacji ( może to być spółka, jednostka samorządu terytorialnego, albo państwo ) nie kieruje się dobrem tego emitenta. Fakt, że agencja obniżając rating na przykład Portugalii pogarsza sytuację tego państwa w ogóle agencji nie interesuje. I bardzo dobrze, ze tak jest. Agencja nie jest od tego, żeby wspierać państwa w kłopotach, tak samo jak Sanepid nie jest od tego, żeby czyścić brudne knajpy. Sanepid kieruje się dobrem klientów brudnej knajpy, a nie ich właścicieli. Agencja ratingowa w swej działalności, na której zarabia pieniądze, kieruje się wyłącznie dobrem posiadaczy obligacji, czyli tych, którzy np. Portugalii pożyczyli swoje pieniądze. Posiadaczem obligacji Portugalii w dzisiejszych czasach za pośrednictwem najróżniejszych funduszy inwestycyjnych czy emerytalnych może być każdy.  Można więc uznać, że agencja ratingowa działa w interesie potencjalnie wszystkich obywateli, ostrzegając ich przed ryzykiem, kiedy uzna, że należy to zrobić. Można się z nią nie zgadzać, ale jak do tej pory rynek ( czyli inwestorzy, czyli własnie te fundusze, które inwestują nasze pieniądze ) ufa agencjom, a nie tym, którzy twierdzą, że agencje są złe. Warto zaznaczyć, że agencje obniżając rating zawsze szczegółowo opisują dlaczego to robią i na dodatek wskazują co należy zrobić, aby sytuację poprawić.

Głównym przeciwnikiem agencji ratingowych są europejscy politycy. Ich zdaniem opinie agencji utrudniają rozwiązanie problemu Grecji, a być może także Portugalii, Irlandii itd. Politycy chcieliby darować Grecji część długu na koszt budżetów swoich państw, czyli na koszt podatników, ale chcą też, aby to samo zrobili wierzyciele prywatni. Ci może nawet byliby skłonni to zrobić, ale agencje ratingowe uprzedzają, że jeśli tak się stanie, to ocenią sytuację jasno i ogłoszą Grecję bankrutem. Stanie się to w momencie w którym będzie już oficjalnie wiadomo, że Grecja części pieniędzy, które kiedyś pożyczyła od prywatnych inwestorów nigdy już nie odda. Agencje nie twierdzą, że tak nie powinno być. Działając na rzecz inwestorów, w ich interesie, nazwie sprawy po imieniu. Politycy chcieliby aby agencje nie obniżały ratingów państwom w kłopotach, czyli działają w interesie tego kto wziął pieniądze, wydał i nie ma z czego oddać, a nie w interesie tego, kto pieniądze pożyczył i może stracić. To fundamentalna różnica między agencją ratingową, a politykami.

To, że Grecja ma ogromne kłopoty jest przede wszystkim winą greckich polityków i greckiego państwa. To także trochę wina polityków unijnych, którzy uwierzyli sfałszowanym greckim statystykom pokazującym, że wszystko jest w porządku. To trochę też smutny zbieg okoliczności związany z tym, że od 2008 mamy światowy kryzys finansowy. Agencje ratingowe nie wywołały tych wszystkich problemów, co najwyżej je diagnozują.

Istnieje popularna teza, że ten kryzys finansowy to przecież wywołały agencje ratingowe, bo to przez ich wysokie ratingi inwestorzy w 2008 lokowali pieniądze w instrumenty finansowe Lehman Brothers, które pomimo tych ratingów były nic nie warte. Instrumenty te (CDO ) wymyślono po to, aby rozproszyć na rynku ryzyko związane z rozrastającym się w tempie absurdalnym rynkiem hipotecznym w USA. Rynek rozrastał się w tempie absurdalnym, bo Bill Clinton wymyślił, a George Bush wprowadził w życie ( Clinton nie zdążył ) ułatwienia sprowadzające się do tego, że każdy Amerykanin powinien mieć swój własny dom. To czy go na to stać, czy nie, jest nieistotne. Na początku każdej finansowej katastrofy jest decyzja polityczna polityka który zapomina o matematyce tylko po to aby wygrać wybory. Banki próbowały sobie w takiej sytuacji radzić. CDO funkcjonowały doskonale przez dobrych kilka lat, były wsparte potęgą kapitałów stojących za nimi banków, nic dziwnego, że miały też najwyższe ratingi. Nikt nie przewidział, że jeden z banków aż zbankrutuje. To, że agencje ratingowe też tego wtedy nie przewidziały nie czyni ich głównymi odpowiedzialnymi późniejszych kłopotów strefy euro.

Co więcej, wydaje się, że agencje wyciągnęły z tego wnioski i dziś działają bardziej ostrożnościowo niż wtedy. Politycy nie wyciągnęli żadnych wniosków i dalej ignorują matematykę tylko po to aby wygrać wybory. Dlatego Sarkozy ( wybory w 2012 ) i Merkel ( seria wyborów lokalnych w 2011 ) koniecznie chcą zwalić winę na agencję, a częśc strat na inwestorów prywatnych. Nie zauważają przy tym, że raz już, rok temu pomogli Grecji na koszt podatników na dużą skalę, a Grecja tę pomoc zmarnowała niczego nie reformując. Agencje ratingowe z tym nie mają nic wspólnego. Nie mają też nic wspólnego z  poziomem zadłużenia Portugalii, Włoch, czy Belgii, albo z poziomiem bezrobocia i poziomem aktywności gospodarki hiszpańskiej. Wszystkie te państwa mają problemy na skutek nieodpowiedzialnych, populistycznych decyzji ich polityków. Politycy w ten sposób działali i dalej działają na szkodę obywateli. Niewiele jest instytucji, które obywateli bronią przed populistami, ale wśród nich agencje ratingowe i generalnie rynek finansowy zajmują bardzo ważne miejsce. Gdyby nie rynek i agencje, Grecja dalej robiłaby całą Unię w bambuko, a Unia nawet by tego nie spostrzegła.

Kiedyś politycy mieli łatwiej. Król Francji Filip Piękny, kiedy nie miał jak spłacić długu wobec templariuszy, po prostu spalił ich na stosie. Tempariusze zniknęli, a w raz z nimi długi króla. Dziś nie da się spalić rynku ani agencji. Jedyny sposób aby nie mieć z nimi problemu to prowadzić odpowiedzialną politykę finansową i nie zadłużać się ponad miarę. Nie sądze aby jakaś obniżka ratingu wpędziła w kłopoty na przykład Norwegię, Finlandię czy Luksemburg. Nikt nie broni żadnemu politykowi rządzić ze zrównoważonym budżetem bez deficytu. To naprawdę możliwe. Trzeba tylko kierować się interesem państwa, a nie swojej własnej partii i wizją wygranej w najbliższych wyborach. Żadna agencja ratingowa z pewnościa nie będzie w tym przeszkadzać.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Chcesz powiedziec, ze np. w USA banki rozdawaly kredyty wszystkim bo prezesom bankow politycy tak powiedzieli? :-)Bardzo dobre...ja rozumiem, ze mozna klamac, ale od kogos kto wystepuje w TV wypadaloby oczekiwac troche umiaru i obiektywnosci...Gdzie wtedy byly owe agencje ratingowe czy chociazby zdrowy rozsadek? Wtedy sie liczyla kasa.

Rafał Hirsch pisze...

nie uważam opinii, że liczy się kasa za coś złego. wręcz przeciwnie, to bardzo dobrze, że na rynku zawsze i wszędzie liczy się kasa. o to właśnie chodzi, żeby się liczyła. a politycy tego nie powiedzieli, tylko ustanowiono przepisy pozwalające na wzrost ryzyka. kiedy na rynku pojawiają się nowe możliwości czy instrumenty, to banki nie mogą tego nie wykorzystywać, bo są od tego żeby robić kasę w każdy dopuszczalny prawem sposób. ale potem nie można mówić, że jak się CDO wywaliły to wina banków, a politycy i regulatorzy są niewinni. gdyby nie politycy CDO nigdy nie musiałyby powstawać. a oczekiwania ode mnie obiektywności nie rozumiem, to jest mój prywatny blog i są tu opinie wyłącznie subiektywne :)

Anonimowy pisze...

Panie Rafale,
Zapomniał Pan napisać kto finansuje agencje ratingowe a wszystko byłoby jasne.

Anonimowy pisze...

Jeśli ktoś wierzy w to co jest napisane w Annual Report:
"About Moody’s Investors Service
Our Moody’s Investors Service (MIS) business
provides high quality credit ratings and research
covering corporate, government and public finance
issuers and structured finance obligations. Our
independent and objective opinions contribute
to transparent financial markets and provide
an insightful view on credit quality to investors
and issuers worldwide." to tylko pogratulowac ;)

Rafał Hirsch pisze...

rozumiem, że agencje ratingowe są marionetkami w rękach finansujących je złych złośliwych ludzi, którzy pragną naszej zguby, a cała ta otoczka i te setki tysięcy małych ratingów dla jakichś tam małych emitentów, którymi się te agencje zajmują na codzień to tylko taka ściema, żeby nikt się nie poznał na ich prawdziwej naturze :)

Anonimowy pisze...

Brawo. Jeśli nie wiadomo co chodzi to chodzi o podwawelska i kamień z Jeleniej Góry, tzn. oczywiście z Jasnej Góry.
P.S.
Nie wiem dlaczego złośliwych. Oni jak Pan napisał w blogu mają tylko jeden cel - zarabianie kasy. I idzie im to całkiem całkiem.
A pro po agencji mały przykład jak się dogadują:
Lloyd C. Blankfein (ten od roboty Boga)
McDaniel Jr (CEO Moody's)
Rozmowa przy obiadku:
LCB: Co tam słychać w wielkim świecie ?
McDJ: A nic ciekawego... Graj jutro na krótko bo powiemy parę głupot o śmieciowych obligacjach Portugalii
LCB: Dziękujemy, wykonamy robotę Boga kolejny raz a podziękowania... Przelewem.

Anonimowy pisze...

Mnie się ten Sanepid podoba: jakby nie on, to biedni klienci musieliby jeść z koryt papkę nakładaną wielką (i brudną) chochlą. Litości.