Debt or alive

Moim zdaniem problem amerykańskiego długu na rynkach powoli się rozmywa. Dziś pojawiło się kilka ciekawych informacji sugerujących, że „jakoś to będzie”. Po pierwsze amerykański rząd wie, co robić po 2 sierpnia i powie co będzie robić jeszcze przed 2 sierpnia. Tu piszą, że powie to w piątek po sesji giełdowej. I, co jest kluczowe, że wykup zapadających obligacji i obsługa odsetek będa miały priorytet. A w artykule w Yahoo szczególnie zwróciłbym uwagę na ten akapit :

Even if the government does not increase the borrowing limit, it would be able to refinance existing debt as it comes due as long as it does not increase the total amount of debt outstanding.

Czyli amerykański rząd może obsługiwać zapadający dług finansując go kolejnymi pożyczkami. Będzie mógł dalej pożyczać, pod warunkiem, że nie będzie to zwiększać ogólnej wielkości długu ( emisja nowych obligacji w miejsce wygasających nie zmienia wielkości długu ). Do tego 1 sierpnia zorganizuje sobie aukcję bonów skarbowych za 57 mld USD, żeby mieć zapas gotówki na przypadający 4 sierpnia wykup obligacji za 87 mld USD.

Po drugie dzisiaj amerykański rząd bez żadnego problemu sprzedał na aukcji obligacje 7-letnie za 29 mld USD. Rentowność wyniosła 2,28%. Na poprzednim przetargu w czerwcu była na poziomie 2,43%. Czyli dzisiaj sprzedał obligacje drożej. 

Wydaje mi się, że rynek zakłada, że rząd USA nie dopuści do niedopełnienia swoich zobowiązań wobec posiadaczy obligacji, czyli z punktu widzenia agencji ratingowych nie stanie się nic poważnego. Agencje mogą oczywiście obniżyć rating USA ze względu na zwiększone ryzyko, ale niewypłacalności nie ogłoszą, bo nie dostaną do tego pretekstu.Obniżenie ratingu z AAA do AA też wywoła jakieś tam zamieszanie, ale będzie ono do ogarnięcia. Poza tym wszyscy będa pamiętać, że przecież za kilka-kilkanaście dni się dogadają i AAA wróci. A jeśli się nie dogadają, to w takiej sytuacji też będą plusy.

Po 2 sierpnia nie będzie mogła rosnąć liczba wyemitowanych obligacji USA. Będzie mogło być ich mniej, albo tyle samo co dotychczas. Jeśli wiadomo że czegoś, co jest cenne i popularne nie będzie więcej, to najczęściej cena takiego towaru rośnie. Podobnie będzie z amerykańskimi obligacjami. Już dziś na kilka dni przed potencjalną katastrofą popyt na nowe 7letnie obligacje był na tyle duży, że pozwolił amerykańskiemu rządowi uzyskać za nie lepszą cenę, niż miesiąc temu. Po 2 sierpnia obligacje USA na rynku będą zapewne dalej drożej, a to oznacza, że spadnie ich rentowność

Niższa rentowność amerykańskich obligacji była jednym z głównych celów dwóch amerykańskich programów drukowania dolarów ( quantitave easing ) które miały pobudzać gospodarkę po bankructwie Lehman Brothers. Programy nie osiągnęły celu, ale sam fakt że taki własnie był cel pokazuje, że kluczowe dla amerykańskiej gospodarki osoby uważają, że niższa rentowność obligacji jest dla USA dobra. No to teraz w końcu będzie można to osiągnąć. Czyli wydarzy się rzecz dobra dla amerykańskiej gospodarki. Spadną koszty obsługi zadłużenia. A przecież właśnie zadłużenie jest sednem problemu.

Siłą rzeczy od sierpnia amerykański budżet będzie musiał być co najmniej zrównoważony, co też dla gospodarki jest wydarzeniem generalnie zdrowym. Oczywiście będzie się to wiązać z bardzo drastycznymi ruchami ograniczającymi jakieś tam wydatki, ale skoro nie będą to wydatki wrażliwe dla rynku finansowego i agencji ratignowych to nie ma czym się martwić. Może to wpłynąć na amerykańską scenę polityczną, na poziom komfortu w sztabie Al Kaidy w Pakistanie, albo na inwestycje w NASA, ale raczej nie na rynek finansowy. Jeśli Obama przegra wybory, nikt po nim płakać nie będzie, wizja prezydenta Romneya nie wygląda obecnie z perspektywy rynku źle. Na rynku jakoś to będzie. Skoro na kilka dni przed potencjalną katastrofą nie idzie mocno w dół, to możliwe, że jak już się w końcu dogadają ( obstawiam połowę sierpnia ) to pójdzie wyraźnie w górę. Pytanie na jak długo ( moim zdaniem niezbyt długo, ale to będzie problem we wrześniu ).

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kurczę co się dzieje na tym świecie. To w Grecji, to słyszymy, że za niedługo i w Hiszpanii będzie rzeźnia, a do tego największe mocarstwo też ma mega problemy :/ Co się stanie, jak tak dalej pójdzie? Jak USA będzie niewypłacalne? Przecież nie widać jakoś specjalnie, żeby w tym USA się tak źle działo. Na ulicach spokojnie, ludzie żyją normalnie, nie ma jakiejś znaczącej biedy.