Wejdź, przeczytaj i zaniż PKB

Czytacie to i zaniżacie PKB. Chociaż tak właściwie to ja go zaniżam, bo nawet nie próbuje brać za czytanie tego bloga pieniędzy. Gdybym brał, to wchodziłoby to do PKB. A tak, to z punktu widzenia gospodarki narodowej ten blog nie istnieje, co oczywiście nie stanowi żadnego problemu, ale jeśli tak samo dzieje się z prawie całym internetem, to zaczyna to być sprawa wymierna ekonomicznie. Są już ludzie, którzy zaczynają zauważać ten problem

PKB to najważniejszy wskaźnik ekonomiczny, którym posługują się wszyscy politycy, mierzy się nim najróżniejsze rzeczy, wylicza różne wskaźniki pochodne, waloryzacje, itd, czyli PKB ma duży wpływ na nasze życie. Jak nie rośnie to się boimy recesji, a jak rośnie szybko, to wpadamy w szał zakupów na kredyt na fali hurraoptymizmu. PKB liczy się tak samo od wielu lat. PKB to "produkt" czyli jak sama nazwa wskazuje liczy się w nim produkcję. W miarę możliwości produkcję wszystkiego. Produkcja przemysłowa, budowlana, "produkcja" usług także. Kluczowe jest to, że to zawsze jest produkcja sprzedana i wyceniona. Zawsze jest transakcja, jest cena. W związku z tym coś, co jest za darmo, nie wchodzi do PKB.

A teraz pomyśl ile rzeczy dostajesz za darmo w internecie. Ile czasu dziennie spędzasz na Facebooku czy Twitterze nie płacąc za to nikomu. Albo ile kiedyś wydawałeś pieniędzy rocznie na płyty, ale ile teraz kosztuje abonament na Spotify. Albo ile kiedyś kosztowały 36zdjęciowe filmy do aparatu fotograficznego i albumy do zdjęć, a ile teraz kosztuje korzystanie z Picasy, czy Instagramu. Nie wydajesz pieniędzy, a z drugiej strony dostajesz coś co ma przecież dużą wartość. A blogi ? Czy treść na nich zawarta ma jakąś wartość ? Na pewno ma, skoro ludzie je czytają. Tyle, że to najczęściej wartość niezmonetyzowana. Ale to nie oznacza, że z drugiej strony nie pojawia się realna korzyść. Ja na przykłam korzystam ogromnie na tym, że codziennie jestem na twitterze, gdzie czytam rzeczy ważne, albo na facebooku, gdzie czytam rzeczy nieważne (ale to też ma dla mnie wartość, jak każda dobra rozrywka) Nie chodzi mi tu o monetyzacje dla właścicieli tych stron - Facebook przecież zarabia coraz więcej. Chodzi o to, że co roku coraz więcej ludzi dostaje coraz więcej rzeczy, treści, usług w internecie za darmo. W jakiś tam sposób się więc wzbogaca, zaspokaja jakieś potrzeby, a jednocześnie z punktu widzenia PKB to nie istnieje. Dlatego z roku na rok PKB staje się wskaźnikiem coraz bardziej bezsensownym.

Twórcy PKB domyślnie założyli, że jak coś ma wartość, to ludzie będą to sprzedawać innym za pieniądze. W internecie ludzie dzielą się wartościowymi rzeczami za darmo. Gdyby to umieć jakoś uwzględnić i wyliczyć, może by się okazało, że w ostatnich latach świat rozwijał się znacznie szybciej niż wszystkim się wydaje.

1 komentarz:

kaaban pisze...

to nie jest przypadkiem wpadnięcie w pułapkę podobną do tej opisywanej w petycji producentów świec?